Tynk spada na chodnik, cegły roztrzaskują na bruku, szyby w oknach pękają z hukiem, chciałoby się powiedzieć „nareszcie” gdyby nie fakt, że sami również biegamy z teczkami nad głowami. Twór zrodzony w 1989 r. doszedł niczym socjalizm do granic swoich możliwości i ginie na naszych oczach. Mamy tu idealny przykład tzw. uczuć ambiwalentnych, z jednej strony radość bo jak nie cieszyć się z upadku nowotworu toczącego polskie państwo z drugiej świadomość spustoszeń poczynionych przez tenże i kosztów jakie ponieśliśmy by wreszcie do większości dotarło jakim złem była III RP a przede wszystkim lata rządów Tuska i jego kamaryli.
III RP to głównie historia znikania (to dobre słowo) polskiego państwa i polskiej własności, mamy sytuację w której w takich np. Niemczech są niemieckie banki, niemiecki handel i niemieckie media a w Polsce? Też niemiecki handel, niemieckie banki i niemieckie media, dla lemingozy to dowód europejskości Polski i powód do dumy, nie dostrzegają związku swoich najniższych w Unii zarobków z faktem, że głupi młotek mogą kupić tylko w niemieckim sklepie. Cieszą się, że ich auta nie ślizgają się na błotku z buraczanych pól, bo cukier to cukier a Sudzucker czy Nordzucker jest tak samo słodki.„Sukcesy” III RP w gospodarce można mnożyć, stocznie, cukrownie, cegielnie, banki, alkohole, słodycze, we wszystkich tych gałęziach nie ma już w zasadzie polskiej własności.
Rozpad lokalnych więzi gospodarczych i oparcie się na handlu wielkopowierzchniowym („u nas ponad 80% towarów pochodzi z Polski!”, dla ułatwienia, Nordzucker też jest z Polski) doprowadziło do sytuacji w której dla wielu jedynym możliwym wyjściem jest opuszczenie Polski. Nie mogą pracować w Polsce, nie mają szans jako przedsiębiorcy i producenci. Bariery wejścia na rynek w III RP to nie pomysł i idea tylko żebranie o pieniądze w niemieckim czy portugalskim banku i próba wejścia na rynek detaliczny w portugalskiej czy niemieckiej sieci która ma swoich własnych portugalskich i niemieckich dostawców. To wszystko „dzieło” III RP.
Ostanie lata to rozpad tych idei i zasad które spajają nowoczesne i dostatnie społeczeństwa. Mamy więc trójpodział władz w którym premier jest zwierzchnikiem sędziego, prokuraturę która wsłuchuje się w bijące serce partii by umarzać sprawy niewygodne i by sprawy dot. Premiera prowadził człowiek z którym tenże premier obściskuje się na piłkarskich trybunach. Mamy autonomie uczelni wyższych ale tylko do momentu gdy jakiś magistrant nie dotknie kogoś z kasty niedotykalnych. Wtedy grzmi premier, minister zarządza kontrole a co robią profesorowie i luminarza. Milczą. Mamy wreszcie służby ścigające korupcję, ale tylko do momentu gdy nie dotkną np. sędziowskiej elity, wtedy przestają być przydatne „owoce zatrutego drzewa”, a rękojmią praworządności staje się oświadczenie Prezesa Sądu Najwyższego, że on „sobie nie wyobraża” i już. Nic więcej. III RP w całej krasie. Łukaszenka może się od nich uczyć.
Bilans III RP to również BILION zł długu, niewydolna służba zdrowia, upadająca oświata, nieskuteczna policja (chyba, że chodzi o gościa kpiącego sobie z Komorowskiego), bezbronna armia. Tuskoland w natarciu po którym nie zostaje kamień na kamieniu. Każdy miesiąc rządów Tuska pogrąża i niszczy Polskę i nie zmienią tego popisy lemingowych najmitów, czy to w mediach czy na blogach. Tusk swego czasu stwierdził „polskość to nienormalność” jak widać i polskość i Polska pod jego rządami to rzeczywiście nienormalność i jest to jedyna rzecz o jakiej powiedział a słowa dotrzymał.
JM
Inne tematy w dziale Polityka