Czasem stawiam sobie samemu pytanie:
Dlaczego nie jestem poetą zaangażowanym?
Tyle wojen.
Co kontynent stosy ciał.
Dzieci od bomb giną.
Nienarodzeni na kawałki są cięci.
Starsi stają się jeszcze starsi,
A chorzy umierają na swoje choroby.
I nikt, naprawdę nikt nie wyciągnie ich ze
Zmurszałych trumien, trumienek.
Tacy współcześni Łazarze, którzy nie
Usłyszeli zachęty: „Wyjdź z grobu!”.
Głosu nie ma,
Osoba też się nie znajdzie.
A może po prostu nowe techniki
Grzebania zmarłych
Uniemożliwiają cud zmartwychwstania?
Ja tymczasem w Poezji szukam ukojenia.
Ratuje mnie zapach odległych galaktyk.
Ludzi naoglądałem się już dosyć,
Z bliska.
Moja Poezja nie zmieni świata,
Nie zbawi go, ani mnie,
Żadna inna nie przemieni człowieka, na dobre.
Wielcy poeci przeszli i wielkie wojny przeszły.
Przychodzą nowi poeci i nowe wojny.
Są też dziś wielcy poeci i wielkie wojny,
Ale rzezie niewiele nas obchodzą,
Odległe wystrzały nie budzą ciepłego snu,
Dopóki nie padną za blisko.
Poezja ratuje mnie wewnątrz,
Wystarczy.