srebrna pinezko na atlasie nieba
gburze przekorny wbity w skroń światłem
złodzieju bystry okrągła przeręblo
zarzucasz sieć na miasto reflektorem razisz
jak ktoś obcy co wziera się dziurką w drzwiach celi
w samą głębię duszy zgrzytając zębami
jesteś mój towarzyszu wędrowcze niedoli
nade mną i we mnie
bezdenną topielą