Jerzy Krajewski Jerzy Krajewski
145
BLOG

Zakon prawdy

Jerzy Krajewski Jerzy Krajewski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Szukam przyjaciół, którzy pomogą mi napisać prawdziwą historię mojego kraju i świata, taką, gdzie dobro będzie pochwalone, a zło - zganione, gdzie porządek moralny zostanie przywrócony.

 

Zakon Prawdy będzie promował prawdę, dobro i piękno.

Dla niego dziś rano zarejestrowałem domenę www.zakonprawdy.pl.

Najpierw, gdy myślalłm o tym dziś w nocy, chciałem nazwać taką organizację "Rycerze Prawdy". Ale szybko przypomniałem sobie, że rycerze to byli zabójcy, ludzie, którzy żyli z tego, że zabijali innych ludzi.

Polskie słowo "szlachta" pochodzi od niemieckiego słowa szlachtować, czyli mordować, zarzynać.

Rycerze to byli zdobywcy, zwykli rozbójnicy, którzy napadali na ludzi, uprawiających ziemię czy zajmujących się rzemiosłem, i zabierali im przemocą owoce ich pracy.

Takimi zdobywcami i rabusiami byli Aryjczycy - rasa panów, którą wypromowali hitlerowcy.

Rasa panów, która weszła na arenę dzieją siejąc spustoszenie.

Nazwa "Ariowie", znacząca "szlachetni", wywodzi się od miana, które sami sobie nadali pod całkowitym podboju Indii.

W roku 1500 przed naszą erą, a więc 3,5 tysiąca lat temu, Ariowie, prymitywny lud koczowniczy z azjatyckich stepów, napadali na cywilizację Harappy, która rozwijała się 2 tysiąca lat w dolinie Indusu.

"Miasto Harappa, które zamieszkiwało prawdopodobnie 40 tys. ludzi, miało regularną sieć szerokich ulic, duże ceglane domy w kształcie prostokąta, niektóre wysokie na trzy, cztery piętra", napisał Graham Philips w książce "The End of Eden", wydanej w 2007 r. "Harpańczycy mieli w domach łazienki, stworzyli pierwszy na świecie miejski system sanitarny. Brudna woda i ścieki były usuwane z pojedyńnzych budynków do krytych ścieków, które ciągnęły się wzdłuż ulic miasta. Nie ma żadnych dowodów na prowadzeni wojen lub walk wewnętrznych w dolinie Indusu przez 5500 lat, od powstania pierwszych osad około 7000 roku p.n.e. Napad Ariów na dolinę Indusu w 1500 roku p.n.e. był tylko aktem bezmyślnego zniszczenia".

Z takiego niszczycielskiego, rabunkowego działania wywodzi się stan rycerski, szlachta i arystokracja.

Szlachta - rasa panów - uważała, że nie jest od tego, by pracować, lecz zabijać i rządzić.

Z tej tradycji wyrastają potomkowie rodów szlacheckich tacy jak Józef Piłsudski i Wojciech Jaruzelski, którzy gotowi byli dusze diabłu zapisać, byle nie pracować ciężko.

I zapisali dusze diabłu, wydali swoim ludziom rozkazy, by mordowali niewinnych ludzi, byle synowie szlachty mieli więcej władzy, prestiżu i pieniędzy.

Jasno z tego wynika, że nie mogłem nazwać  mianem "Rycerze Prawdy" organizacji, która zabiegałaby o prawdę, dobro i piękno.

Odpowiedniejsze jest słowo "zakon", wywodzące się z chrześcijańskiej tradycji.

Jezus Chrystus przyszedł  na świat, by go zmienić na lepsze. Głosił miłość bliźniego i miłosierdzie.

Promował cywilizację przeciwstawiającą się kulturze wojowników, później nazywanych rycerzami.

Niestety, świat już był tak zepsuty przez kulturę szlachtowania, że zmiany udało się wprowadzić tylko w niewielkim zakresie.

Wojownicy przejęli kontrolę nad państwami i zepchnęli chrześcijaństwo w sferę prywatną.

Apogeum zła stworzyli niemieccy wojownicy w czasach Hitlera, odwołujący się do aryjskiej i germańskiej tradycji. Innych ludzi mordowali przemysłowymi metodami, gazowali i palili w piecach.

"Antychryst przyszedł na świat", tak tę hitlerowską nawałę oceniała moja babcia. "Przyjdą jeszcze takie czasy, że ludzie będą całowali ślady innych ludzi, które spotkają na drodze, tak nas będzie mało", dodawała.

Wczoraj wieczorem czytałem bajki mojemu synkowi Marcinowi, który ma 8 lat. Zwróciłem uwagę na bajkę "Przyjaciele" Ignacego Krasickiego o zajączku, którego wszystkie zwierzęta na łące lubiły, ale nikt mu nie pomógł, gdy zaatakowały go psy. Bajka kończy się zdaniem "Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły".

Powiedziałem mu, że bajka ta kojarzy mi się z okropnym czasami, gdy nasz kraj podbiły dwa mocarstwa - Niemcy i Rosja, a Niemcy na ziemiach, które zajęli, stworzyli piekło na ziemi. Żydów, ludzi, którzy od wieku mieszkali z Polakami, zamykali w gettach, a potem mordowali. Zagrozili też, że zabiją każdego Polaka, który będzie pomagał Żydom, dlatego większość Polaków nie pomagała Żydom, bo bała się, że Niemcy za tę pomoc zabiją ich i ich dzieci.

"Jesteś Żydem?", zapytał Marcin.

Odpowiedziałem, że nie, ale bardzo im współczuję.

"A teraz nasz kraj jest bezpieczny?, upewniał się Marcin.

Odpowiedziałem, że tak, że jesteśmy w silny sojuszu wojskowym, choć nasza armia jest słaba.

Piekło na ziemi stworzyli hitlerowscy rycerze, członkowie aryjskiej rasy panów.

Chyba mam powody, by nie lubić rycerzy, szlachty i arystokracji?

Znacznie lepsi są zakonnicy, służący prawdzie, dobru i pięknu.

Wczoraj wieczorem przeczytałem Marcinowi również bajkę Adama Mickiewicza pt. "Przyjaciele" kończącą się przysłowiem niedźwiedzim: "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie".

Szukam więc przyjaciół, którzy pomogą mi napisać prawdziwą historię mojego kraju i świata, taką, gdzie dobro będzie pochwalone, a zło - zganione, gdzie porządek moralny zostanie przywrócony.

Bo nie chcę umrzeć w bagnie moralnym, w którym w naszym kraju żyjemy, gdzie mordercy niewinnych ludzi nie są osądzeni i, co gorsze, są wywyższani.

Jerzy Krajewski

Inteligentny, odważny, wrażliwy, wszechstronny - człowiek orkiestra, jak mnie nazwała kilka lat temu "Gazeta Bankowa". Urodziłem się w 1963 r. w Słupsku w chłopskiej rodzinie z dziada pradziada. Skończyłem Technikum Elektryczne w Słupsku i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (obroniona "na pięć" w 1988 r. praca magisterska pt. "Polityczna rola telewizji w Polsce"). W latach 1989-2005 pracowałem w "Gazecie Bankowej", TVP 2 (program na żywo "Telewizja Biznes"),"Życiu Warszawy", miesięcznikach "Zarządzanie", "Businessman Magazine", "Twój Pieniądz", "Finansista", "Głos Banków Spółdzielczych". W 1998 r. wydałem książkę "Tani kapitał, czyli jak zdobyć pieniądze dla firmy". Mam dobrą, ładną żonę Elżbietę i dwóch wspaniałych synów Łukasza i Marcina. Mieszkamy we własnym domu w Markach koło Warszawy. Mam też dom na wsi koło Słupska. Od 2006 r. prowadzę firmę ULAN Sp. z o.o. (mam 80 proc. jej udziałów), wydającą dwa czasopisma: "Europejska Firma" i "Europejski Bank Spółdzielczy" oraz prowadzącą kilka projektów z zakresu public relations, m.in. konkursy Gepardy Biznesu, Efektywna Firma, Bank Przyjazny Biznesowi, Samorząd Przyjazny Biznesowi, Złota Skarbonka oraz Konferencje Nowoczesngo Biznesu. Więcej o jej projektach na: www.europejskafirma.pl - serwis internetowy Magazynu Przedsiębiorców "Europejska Firma" www.gepardybiznesu.pl - serwis internetowy Klubu Gepardów Biznesu www.nb.net.pl - serwis internetowy "Nowoczesny Biznes" www.nh.biz.pl - serwis internetowy "Nowoczesny Handel" www.nr.biz.pl - serwis internetowy "Nowoczesne Rolnictwo" www.nbank.biz.pl oraz www.ibs.edu.pl - serwis internetowy "Nowoczesny Bank" www.rabat.org.pl - Program Rabatowy Tęcza www.taniekredyty.pl - Program Partnerski Money.pl Telefon do mnie: 604 596 537. Mejl: jerzy.krajewski@europejskafirma.pl Mój ojciec WITOLD jest na emeryturze, był właścicielem gospodarstwa rolnego na Pomorzu o powierzchni 13 ha, które podarował mi w 1997 r. Zaczynał od zera na początku lat 60. XX wieku. Całą ziemię kupił. Dorabiał się krok po kroku. Był oszczędny. Zawsze miał pieniądze. Nigdy nie brał kredytów. Mój dziadek Stanisław w 1945 r. przyjechał z Mazowsza na Pomorze i przejął od Niemców ładne gospodarstwo z pięknym domem nad sporym stawem. Ziemię zdał na Skarb Państwa za wyższą emeryturę. Nie wiem jak miał na imię pradziadek, nie wiem gdzie dokładnie jest jego grób w Dobrem (próbowałem odnaleźć ten grób w latach 80. XX wieku, ale nie udało się). Był rolnikiem we wsi Głęboczyca koło Dobrego na Mazowszu. Stanisław Krajewski pochowany jest na katolickim cmentarzu w Zagórzycy kolo Słupska. Tam też pochowany jest mój drugi dziadek, Stanisław Kostrubiec, ojciec mojej mamy, oraz pradziadek Andrzej Kostrubiec. Rodzina Kostrubców pochodzi z Zamojszczyzny z okolic Krasnobrodu - wieś Borki. Byłem tam 30 lat temu razem z dziadkiem Stanisławem Kostrubcem, który zabrał mnie w rodzinne strony z obozu OHP w Zamościu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura