Jerzy Krajewski Jerzy Krajewski
244
BLOG

Hieny medialne

Jerzy Krajewski Jerzy Krajewski Kultura Obserwuj notkę 1

"Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita” spierają się, kto jest większą hieną medialną. Napisałem im, że obie są siebie warte.

I „Gazeta Wyborcza”, i „Rzeczpospolita” są siebie warte.

Obie manipulują i kłamią.

Obie wykonują  polityczne zlecenia na polityków niewygodnych dla establishmentu.

Teraz spierają się, która z nich słabiej zaatakowała w marcu 2005 r. posła Józefa Gruszkę z PSL i jego asystenta Marcina Tylickiego.

Okazało się bowiem, że obaj byli niewinni, że atak medialny obu tych gazet na nich był nieuzasadniony.


Posła Józefa Gruszkę poznałem w 2004 r., próbując, jako redaktor naczelny miesięcznika "Finansista", wprowadzić do konstytucji zapis o rocznym vacatio legis. To miły, uczciwy człowiek.

Poparł mój pomysł, a był wiceprzewodniczącym Sejmowej Komisji Finansów Publicznych.


Poseł Gruszka w czerwcu 2004 r. powiedział tak: Gdyby strona rządowa zgłosiła projekt zmiany art. 217 konstytucji o zapis nakazujący, by zmiany w przepisach podatkowych wchodziły w życie minimum w rok po ich uchwaleniu, Polskie Stronnictwo Ludowe poparłoby taką propozycję. Myślę jednak, że strona rządowa nie zdecyduje się na taki krok. Trudniej byłoby bowiem jej wtedy układać budżet państwa, dostosowywać wpływy podatkowe do wydatków.


„Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita” zaatakowały go w marcu 2005 r. w  bezwzględny sposób tak, że ten sympatyczny człowiek dostał wylewu i zapadł w śpiączkę.

Tak to przedstawia Wikipedia:

10 kwietnia 2005 doznał wylewu krwi do mózgu. Tego samego dnia przeszedł operację neurochirurgiczną w Wojewódzkim Szpitalu Neurochirurgicznym w Kaliszu. Po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej, do marca 2006 przechodził rehabilitację w szpitalach w Bydgoszczy i Tarnowskich Górach. Sprawa nagłego pogorszenia się stanu zdrowia posła w trakcie kierowania komisją były badane przez prokuraturę, która uznała, że wylew krwi do mózgu wynikał z naturalnych zmian chorobowych, związanych m.in. z nadciśnieniem.


Jak widzimy, cyngle „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”  załatwiły jednego z uczciwszych posłów.


Media w Polsce to jest jedna wielka kompromitacja.


Nikomu nie można ufać.


Globalkoncerny kupiły ich poparcie za reklamy.


A teraz media indoktrynują nas w ich interesie.


Dlatego zainicjowałem wczoraj w Internecie ruch AntiGlobalConcerns.
 

Media w Polsce są pachołkami ponadnarodowych koncernów, pasem transmisyjnym do ich klientów.


Są też sługusami zaprzyjaźnionych polityków.


Media kłamiąc i manipulując skopały Samoobronę i LPR tak mocno, że partie te wyleciały w 2007 r. z parlamentu.


Co z tego, że Roman Giertych wygrywa teraz z nimi procesy w sądach i media przepraszają  go za kłamstwa, skoro LPR leży na łopatkach.
 

Wstyd mi, że wybrałem zawód dziennikarza.


Dziennikarze to płatne prostytutki. 


Ci, którzy nie dają d.. , nie robią kariery w mediach.


Chyba że jak Rafał A. Ziemkiewicz są tak zdolni, że są w stanie utrzymać siebie i rodzinę bez etatu w redakcji prasowej, radiowej lub telewizji.

Alfonsami są właściciele mediów i kierownictwa redakcji.

Klientami dziennikarskich prostytutek są globalkoncerny i szefowie gangów partyjnych.
 

Część dziennikarzy prostytuuje się za darmo z ochotą  z przyczyn ideowych.

 

Płaczę za dziennikarskim zasadami.


Za uczciwością.

I wcale wiele nie wymagam.

Minimum - nie kłamać wbrew faktom.

Nie płaczę ani za LPR-em, ani za Samoobroną.

Ale to były (są) legalne partie i powinny być traktowane w uczciwy sposób.

A nie w barbarzyński.

Polska to bagno moralne.

Media kłamią.

Filmy kłamią.

Profesorowie kłamią.

Nauczyciele kłamią.

Zakłamanie jest tylko trochę mniejsze niż za komuny.

Jarosław Kaczyński, były premier, a obecnie guru prawicy, w haniebny sposób uderzył w swojego kolegę z rządu, konkurenta polityczngo.

Na Andrzeja Leppera, polskiego wicepremiera, nasłał służby specjalne, które spreparowały aferę gruntową, fałszowały dokumenty, zastraszały uczciwych ludzi, jak w stalinowskich czasach.

Niezły czekista z tego Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA. Prawda?

I nie ma nadziei.

Siły kłamstwa i zła są potężniejsze, znacznie potężniejsze niż siły prawdy i dobra.

Obrońców prawdy i dobra występujących publicznie jest mniej niż członków Komitetu Obrony Robotników  w latach 70. XX wieku.

Znam jeszcze kilku dziennikarzy nie bojących się pisać to, co myślą.

Osobiście znam Rafała A. Ziemkiewicza, któremu pomogłem wyrwać się z prawicowego getta, zamawiając u niego felietony do miesięcznika „Twój Pieniądz”, którego byłem redaktorem naczelnym w latach 2000-2002.

Ze Stanisławem Michalkiewiczem to nawet wódkę piłem na towarzyskim spotkaniu Motelu Mark w Markach w 2001 r., gdy wspólnie byliśmy w Unii Polityki Realnej. Jest niezależny, ale na tę niezależność zbiera datki na swojej stronie http://www.michalkiewicz.pl.

W 2009 r. poznałem też Leszka Szymowskiego, wówczas dziennikarza tygodnika "Wprost", który przyjechał do naszego biura w Markach w poszukiwaniu tematów do artykułów. Do wizyty zachęciłem go informacją, że mam archiwum na temat grudnia 1970 r.  Obecnie Szymowski jest poza głównym nurtem mediów - pisuje m.in. do „Angory”, „Gazety Finansowej”, „Gazety Warszawskiej”.

Doceniam Jacka Żakowskiego za zmagania z OFE, ale dla niego pewne tematy są tabu.

Trzej pierwsi dziennikarze podzielają mój pogląd, że w grudniu 1970 r. mieliśmy do czynienie ze spiskiem przeciw Władysławowi Gomułce, spiskiem przygotowanym i kierowanym przez Mieczysława Moczara, Edwarda Gierka i Wojciecha Jaruzelskiego.

Dla mnie ta sprawa to jest test.

Tak jak kiedyś sprawa Katynia.

Jeżeli w PRL publicznie mówiłeś, że w Katyniu mordowali Niemcy, stałeś po stronie sił kłamstwa i zła, wybielałeś mordercę polskich oficerów Józefa Stalina.

Jeżeli teraz mówisz, że to Władysław Gomułka odpowiada za mordowanie ludzi idących do pracy w Gdyni 17 grudnia 1970 ., stoisz po stronie sił kłamstwa i zła, bo wybielasz mordercę cywili Wojciecha Jaruzelskiego.

Obóz sił prawdy jest naprawdę skromny. To garstka ludzi.

Czasami nie zgadzamy się w ocenie wydarzeń, np. krytykowałem Rafała A. Ziemkiewicza za jego poparcie dla brutalnej napaści USA i ich sojuszników na Irak wiosną 2003 r.  (ja od pierwszego dnia protestowałem publicznie przeciw tej napaści na suwerenne państwo, członka ONZ), czy inaczej niż on oceniam dokonania rządu Donalda Tuska.

Ale wszyscy staramy się trzymać faktów. Oddzielamy komentarz od informacji.

Niestety, większość społeczeństwa jest zsocjalizowana w kłamstwie przez szkoły, uczelnie i media, otumaniona przez propagandę sukcesu III RP.

Najszybciej rośnie dług publiczny i bezrobocie, szczególnie wśród młodzieży, gdzie wynosi już 50 proc.

Kraj, jak w końcówce epoki mordercy Edwarda Gierka (miał na rękach krew niewinnych ludzi, zamordowanych w grudniu 1970 r.), zmierza do kolejnej katastrofy.

Premier Donald Tusk i wicepremier Waldemar Pawlak starają się.

Nie popełnili dużych błędów.

Ale to wszystko za mało.

Globalkoncerny ogrywają ich.

Na przykład doprowadziły do zdjęcia ustawowych ograniczeń z opłaty za zarządzanie aktywami Powszechnych Towarzystw Emerytalnych, dzięki czemu w 2010 r. właściciele PTE zarobili na tych opłatach 40 proc.  więcej niż w 2009 r. To aż 250 mln zł więcej. I żaden dziennikarz śledczy nie zainteresował się, kto doprowadził do zdjęcia ograniczeń tej opłaty w ustawie, przez co ubezpieczeni w ZUS tracą po 250-300 mln zł rocznie.

Przez kilka lat mass media w ogóle nie informowały o sumie oplat pobranych przez PTE.

Na wysokie opłaty od składek, pobierane przez powszechne towarzystwa emerytalne (PTE), które zarządzają otwartymi funduszami emerytalnymi (OFE), zwróciłem uwagę już w 1999 r. Przez kilka lat najwyższą brało PTE Commercial Union – 10 proc.
Jesienią 2000 r., jako redaktor naczelny miesięcznika „Twój Pieniądz”, policzyłem, że w OFE po roku ich działania aktywa są mniejsze niż składki, jakie wpłaciliśmy. Zapytałem o wysokie opłaty Cezarego Mecha, wówczas prezesa Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi. Odpowiedział, że konkurencja między PTE rozwiąże ten problem. Wiosną 2002 r. pytałem o to wiceministra pracy Krzysztofa Patera z SLD. Nieoficjalnie mówił o konieczności ustawowego obniżenia opłat, ale w autoryzowanym wywiadzie w „Twoim Pieniądzu” nr 4/kwiecień 2002 powiedział, że rząd nie przewiduje „ustalenia maksymalnej wysokości opłaty manipulacyjnej”.
W czerwcu 2008 r. zapytałem posła Platformy Obywatelskiej Jakuba Szulca: „Czy koalicja PO-PSL zmierza szybko obniżyć bardzo wysokie prowizje pobierane przez powszechne towarzystwa emerytalne od ich klientów – przyszłych emerytów?”. Odpowiedział: „Prowizje są rzeczywiście wysokie. Trzeba jednak pamiętać, że część pieniędzy pobieranych przez PTE przeznaczana jest na gwarantowanie wypłat dla klientów. Jeżeli fundusz emerytalny osiąga dla klientów zyski niższe niż średnie, PTE musi z własnych pieniędzy dopłacić do kont klientów. Przyjrzymy się jednak dokładniej sytuacji i ocenimy, czy prowizje muszą być tak wysokie”.
W tym samym czasie wysłałem do rzecznika prasowego Komisji Nadzoru Finansowego mejla z prośbą o dane o sumie opłat pobranych przez PTE. Przez kilka tygodni nie odpowiadał. Gdy upomniałem się, poinformował, że nie ma zbiorczych danych, a cząstkowe są w tabelach na stronie internetowej KNF i mogę sobie sam policzyć. Zrobiłem to. Wyszło 9,4 mld zł. Byłem zdumiony. Rzecznik KNF powiedział mi, że żaden dziennikarz nie pytał o sumę opłat. Informacja o nich nie pojawiała się w mediach.
W październiku 2008 r. napisałem artykuł pt. „Fatalne rezultaty reformy emerytalnej”. Zamieściłem go na naszych stronach internetowych (www.gepardybiznesu.pl, www.ibs.edu.pl) i wysłałem mejlem do 400 dziennikarzy, zajmujących się sprawami ekonomicznymi w mediach. Jako pierwszy w Polsce podałem do publicznej wiadomości, że PTE zdarły z nas aż 9,4 mld zł opłat. Informacja ta jednak nie mogła przebić się do szerszej opinii publicznej. Mignęła na portalach internetowych Interia i Wirtualna Polska. W prasie, radiu i telewizji nie trafiłem na nią. Jakby działała cenzura. Dopiero pół roku później, w marcu 2009 r., gdy sprawą zainteresował się rząd, informacje o kwocie opłat pobranych przez PTE podały nie tylko portale Interia i Wirtualna Polska, które przedrukowały moją nową analizę, ale również „Gazeta Prawna” i TVN.
 

16 lutego 2011 r. "Rzeczpospolita" bezczelnie okłamała czytelników, że w 2010 r. spadły opłaty za zarządzanie pobierane przez PTE. Wysłałem w tej sprawie mejla do jej redaktora naczelnego, ale nie odpowiedział. Nie wiem więc, czy informacja ta została sprostowana.

Nasze dzieci już płaczą, że nie ma dla nich pracy. Gdy przyjdzie druga fala globalnego kryzysu gospodarczego, bezrobocie boleśnie dotknie również starsze pokolenia.

Zarabiać nadal będą głównie właściciele globalkoncernów, które bezlitosnie łupią miejscową ludność, niszczą małe i średnie firmy handlowe i produkcyjne, a sprzedajni dziennikarze ciągle będą dawali globalkoncernom PR-owską ochronę.


Jerzy Krajewski

Inteligentny, odważny, wrażliwy, wszechstronny - człowiek orkiestra, jak mnie nazwała kilka lat temu "Gazeta Bankowa". Urodziłem się w 1963 r. w Słupsku w chłopskiej rodzinie z dziada pradziada. Skończyłem Technikum Elektryczne w Słupsku i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim (obroniona "na pięć" w 1988 r. praca magisterska pt. "Polityczna rola telewizji w Polsce"). W latach 1989-2005 pracowałem w "Gazecie Bankowej", TVP 2 (program na żywo "Telewizja Biznes"),"Życiu Warszawy", miesięcznikach "Zarządzanie", "Businessman Magazine", "Twój Pieniądz", "Finansista", "Głos Banków Spółdzielczych". W 1998 r. wydałem książkę "Tani kapitał, czyli jak zdobyć pieniądze dla firmy". Mam dobrą, ładną żonę Elżbietę i dwóch wspaniałych synów Łukasza i Marcina. Mieszkamy we własnym domu w Markach koło Warszawy. Mam też dom na wsi koło Słupska. Od 2006 r. prowadzę firmę ULAN Sp. z o.o. (mam 80 proc. jej udziałów), wydającą dwa czasopisma: "Europejska Firma" i "Europejski Bank Spółdzielczy" oraz prowadzącą kilka projektów z zakresu public relations, m.in. konkursy Gepardy Biznesu, Efektywna Firma, Bank Przyjazny Biznesowi, Samorząd Przyjazny Biznesowi, Złota Skarbonka oraz Konferencje Nowoczesngo Biznesu. Więcej o jej projektach na: www.europejskafirma.pl - serwis internetowy Magazynu Przedsiębiorców "Europejska Firma" www.gepardybiznesu.pl - serwis internetowy Klubu Gepardów Biznesu www.nb.net.pl - serwis internetowy "Nowoczesny Biznes" www.nh.biz.pl - serwis internetowy "Nowoczesny Handel" www.nr.biz.pl - serwis internetowy "Nowoczesne Rolnictwo" www.nbank.biz.pl oraz www.ibs.edu.pl - serwis internetowy "Nowoczesny Bank" www.rabat.org.pl - Program Rabatowy Tęcza www.taniekredyty.pl - Program Partnerski Money.pl Telefon do mnie: 604 596 537. Mejl: jerzy.krajewski@europejskafirma.pl Mój ojciec WITOLD jest na emeryturze, był właścicielem gospodarstwa rolnego na Pomorzu o powierzchni 13 ha, które podarował mi w 1997 r. Zaczynał od zera na początku lat 60. XX wieku. Całą ziemię kupił. Dorabiał się krok po kroku. Był oszczędny. Zawsze miał pieniądze. Nigdy nie brał kredytów. Mój dziadek Stanisław w 1945 r. przyjechał z Mazowsza na Pomorze i przejął od Niemców ładne gospodarstwo z pięknym domem nad sporym stawem. Ziemię zdał na Skarb Państwa za wyższą emeryturę. Nie wiem jak miał na imię pradziadek, nie wiem gdzie dokładnie jest jego grób w Dobrem (próbowałem odnaleźć ten grób w latach 80. XX wieku, ale nie udało się). Był rolnikiem we wsi Głęboczyca koło Dobrego na Mazowszu. Stanisław Krajewski pochowany jest na katolickim cmentarzu w Zagórzycy kolo Słupska. Tam też pochowany jest mój drugi dziadek, Stanisław Kostrubiec, ojciec mojej mamy, oraz pradziadek Andrzej Kostrubiec. Rodzina Kostrubców pochodzi z Zamojszczyzny z okolic Krasnobrodu - wieś Borki. Byłem tam 30 lat temu razem z dziadkiem Stanisławem Kostrubcem, który zabrał mnie w rodzinne strony z obozu OHP w Zamościu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura