Marszałek województwa warmińsko-mazurskiego stał się ostatnio znany w Polsce. A to za sprawą swojej żony, bowiem media wspomniały o jej związkach z firmą hojnie wspieraną przez Urząd Marszałkowski, a właściwie zarząd województwa, któremu przewodzi wzmiankowany Marszałek Jacek Protas - przewodniczący Platformy w tymże województwie. Zostawmy może w spokoju szanowną małżonkę regionalnego dygnitarza. Nie Ona w tym wszystkim najważniejsza.
O tym, że powstała ogromna zażyłość pomiędzy jedną z firm turystycznych, a Marszałkiem województwa szeptano od dawna. Jej właściciel, energiczny przedsiębiorca potrafił bardzo skutecznie zabiegać o dotacje dzielone przez zarząd województwa. Kolejne coraz kosztowniejsze inwestycje otrzymywały liczone w dziesiątki milionów wsparcie. Potem, gdy nowe obiekty wkraczały na rynek dołączały do listy ulubionych miejsc gdzie Marszałek, podległe mu służby i instytucje lokowały, gdy tylko mogły spotkania, konferencje, seminaria, szkolenia, narady, okolicznościowe fety i bankiety, opłatki, jubileusze…., zamawiały cateringi. Każdy pretekst był dobry ,żeby w prężnie działającej firmie zostawić parę groszy. Tu wycięłam „i więcej”
Te praktyki stały się na tyle codzienne, że środowisko, z konkurencją biznesową włącznie, po prostu przyjęło ,że jest to norma i tak być musi. Przecież każdy wie, że Marszałek ma ” swoją ulubioną” firmę i trzeba to zrozumieć i zaakceptować.
Nie chciał tego zrozumieć dyrektor Muzeum Warmii i Mazur, który upierał się aby kolejny hotel naszego przedsiębiorcy nie ingerował zbytnio w historyczną substancję Lidzbarskiego Zamku Biskupów Warmińskich /jednego z najcenniejszych polskich zabytków/. Pan Dyrektor tak ostro dyskutował z przedsiębiorcą, że o mały włos nie został wyrzucony z pracy przez Marszałka. Posadę zachował, bo próba jego odwołania wywołała liczne protesty. Z drugiej strony okazało się, że pewne ingerencje w światowej klasy zabytek są możliwe do zaakceptowania.
Publikacje prasowe na temat zatrudnienia Żony i zapowiedzi działaczy Prawa i Sprawiedliwości drążenia tematu relacji Marszałka i Przedsiębiorcy wywołały błyskawiczną reakcję. W obronie swego szefa stanęli członkowie Zarządu Województwa. Marszałek zapowiedział, że naśle sam na siebie kontrolę, aby udowodnić swoją niewinność.
Wierzę w moc sprawczą urzędników Marszałka. Kontrole z pewnością wykażą, że wszystko się zgadza. Są wszystkie protokoły, podpisy, pieczątki, opinie, ekspertyzy, uchwały, odpowiednia numeracja stron, a stosowne dokumenty wypełniają grube segregatory.
Tyle, że nie o to chodzi, aby w papierach się zgadzało – technika tworzenia dupokrytek jest dobrze rozwinięta. Nie od dziś wiadomo, że przetargi i konkursy są po to, aby ktoś mógł wygrać, a jeśli wygrywa - to jest po prostu najlepszy. Skoro jedna firma wygrywa kilka razy częściej od innych to oznacza, że jest po prostu kilka razy lepsza. Czy aby na pewno? Czy pieniądze unijne i budżetowe mają służyć rozwojowi województwa, polityce wzrostu, wyrównywaniu szans rozwojowych, czy mają być narzędziem budowania potęgi jednej firmy kosztem innych firm? Bo tak się jakoś składa, że nikt inny tak dobrze nie pasuje do wymagań stawianych w przetargach i konkursach organizowanych przez Urząd.
Czas ucieka, Warmia i Mazury coraz bardziej odstają od reszty Polski. Od wielu lat tu jest najwyższe bezrobocie, szczególnie na wsi i wśród wykształconej młodzieży. Lokalni przedsiębiorcy muszą szukać rynku daleko stąd a zewnętrzni inwestorzy omijają tą ziemię z daleka.
No, ale zawsze Marszałek może wszystkich wątpiących w słuszność swojej polityki zaprosić do jednego z pięknych miejsc wybudowanych i wspieranych za publiczne pieniądze i powiedzieć: a to jest taka nasza wzorcowa firma. Proszę zobaczyć jak pięknie wygląda Polska w budowie.