Jak każdy jestem pod wrażeniem ujawnienia teczki Bolka/ Wałęsy przez wdowę po gen. Kiszczaku. To że Kiszczak miał te dokumenty właściwe nikogo nie dziwi ale zaskakujące są okoliczności ich ujawnienia. Wdowa zażądała ponoć 90 tysięcy by opłacić sprzątaczkę z Ukrainy … ja tego absolutnie niekupuję. Pamiętamy jak dokończyli żywota premier Jaroszewicz z żoną, torturowani przed śmiercią przez kilka godzin, z mieszkania nie zginęło nic cennego. Mordercy prawdopodobnie szukali (znaleźli ? ) dokumenty. Dla żywego Kiszczaka teczka Bolka byłą polisą na życie, stanowiła gwarancję nietykalności, jednak po jego śmierci stałą się dla jego żony nieznośnym, śmiertelnie niebezpiecznym balastem. Wszyscy przypuszczali że Kiszczak „coś ma” i że tym czymś po jego śmierci dysponuje jego żona. Załóżmy że Kiszczakowa spali wszystkie dokumenty - czy ktoś w to uwierzy ? nie ! nadal będą przypuszczenia że coś ukrywa, a takie przeświadczenie jest dla niej śmiertelnie niebezpieczne.
Ona po prostu pozbyła się tych dokumentów ze strachu o swoje życie …znalazła pierwszy lepszy pretekst (może nie najmądrzejszy) ale zawsze to lepsze niż skończyć przywiązana do krzesła z zakneblowanymi ustami.
Bomba została rozbrojona, nikt już niczego nie będzie szukał w jej domu a ona może czuć się względnie bezpieczna – to było bardzo roztropne posunięcie.
