fot. autora
fot. autora
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
812
BLOG

To potrafi PiS. Jak pięknie nazywać rejteradę kompromisem

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 25
Największy od 30 lat kryzys za progiem, największa inflacja - spowodowana wojną w Ukrainie, koronawirusem i zwykłym kupowaniem głosów elektoratu - wszystko to sprawiło, że dla możliwości dalszego kupowania głosów wyborców przed wyborami prezes i jego partia postanowili odstąpić od pseudo reform sądowych i z podkulonym ogonem zrejterować przed Komisją Europejską, zgrabnie nazywając tę rejteradę kompromisem.

Wygląda na to, że rząd dogaduje się z Komisją Europejską w sprawie KPO. Trzeba przypomnieć, że do tej pory najbardziej sporne były dwie kwestie. Legalność Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego – do oceniania wykroczeń dyscyplinarnych sędziów oraz tak zwany test bezstronności, czyli to, czy sędziowie z dłuższym stażem mogliby oceniać prawomocności sędziów desygnowany ch przez tak zwaną neo KRS. Otóż dziś rząd ogłasza, że oto zawarł kompromis z Komisją Europejską w sprawie tak zwanych kamieni milowych. Tymczasem słuchając ministra Szynkowskiego vel Sęka słyszymy dwa komunikaty. 

Pierwszy, że funkcję dyscyplinarną wobec sędziów będzie sprawował Naczelny Sąd Administracyjny, a więc sąd, co do którego legalności nie ma wątpliwości ani opozycja ani Komisja Europejska, bo po prostu akurat PiS przy tym sądzie nigdy nie grzebał. 

I druga wypowiedź ministra, że „test bezstronności” może być poszerzony, czyli krótko mówiąc jedni sędziowie będą mogli nawet w szerszym zakresie badać legalność innych sędziów. Tak więc - jak widać - w głównych kwestia nie ma mowy o żadnym kompromisie. Słowo kompromis jest tu zwykłym, werbalnym oszustwem. To jest zwyczajna rejterada Z głównych PiSowskich tak zwanych „reform sądowniczych”. 

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na kilka wniosków. Pierwszy jest taki, że jak swego czasu mówił Ludwik Dorn, prezes Kaczyński stawia się nawet wtedy kiedy ma wodę po szyję. Musi mieć wodę dopiero po dziurki w nosie, żeby zacząć się wycofywać. I z tego wynika, że właśnie tę wodę po dziurki w nosie ma. Największy od 30 lat kryzys za progiem, największa inflacja - spowodowana wojną w Ukrainie, koronawirusem i zwykłym kupowaniem głosów elektoratu - wszystko to sprawiło, że dla możliwości dalszego kupowania głosów wyborców przed wyborami prezes i jego partia postanowili odstąpić od pseudo reform sądowych i z podkulonym ogonem zrejterować przed Komisją Europejską, zgrabnie nazywając tę rejteradę kompromisem. Ja się z tego akurat cieszę, bo raz Komisja Europejska miała w tej sprawie rację, a dwa - nawet jeśli PiS będzie za te pieniądze kupował głosy wyborców, to jednak per saldo trafią one do Polaków. 

Kwestia druga. Najzabawniejsze jest to, że cała ta sprawa w najbardziej niezręcznej sytuacji stawia byłego ministra ds. Europejskich, Konrada Szymańskiego. Bo to on, jako jeden z ostatnich w obozie PiS-u, swego czasu wzywał do kompromisu. Tymczasem odwołano go - tak to wygląda po atakach na niego choćby ze strony Janusza Kowalskiego – za rzekomą miękkość i nieskuteczność, po czym ten kompromis zawarto. Ale tak to już jest. Łaska prezesa na pstrym koniu jeździ i fakt, że prezes może każdego postawić w głupiej sytuacji musi być brany pod uwagę przez każdego, kto z PiSem kooperuje. 

I wreszcie kwestia trzecia. Ciekawe jest czy będziemy mieli rejteradę w rejteradzie czyli czy również Zbigniew Ziobro podkuli ogon i nie będzie protestował, gdy PiS samo będzie proklamowało kompletną klęskę jego tak zwanych reform. Czy tak będzie? Zobaczymy.


Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl 

Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/ 


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka