Tablica ku czci lwowskich profesorów pomordowanych przez Niemców na Wzgórzach Wóleckich, Lwów, 11 sierpnia 2013.
Tablica ku czci lwowskich profesorów pomordowanych przez Niemców na Wzgórzach Wóleckich, Lwów, 11 sierpnia 2013.
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
981
BLOG

Impresje Lwowskie. Pięć wrażeń…

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Rozmaitości Obserwuj notkę 35

  

Do Lwowa przyjeżdża dziś coraz więcej Polaków. I pewnie mają różne wrażenia. Czasem inne od moich, a czasem zbieżne z nimi. Ale zawsze wyjeżdżają stąd pełni fascynacji, oddania i miłości do tej lwowskiej ziemi. Wyjeżdżają by – jak najprędzej tu wrócić…   
 
Dziś kilka wrażeń z Lwowa. Wrażenie pierwsze. To piękne miasto. Tak jak pisałem wczoraj – rozmach urbanistyczny Paryża, Rzymu czy Wiednia. Miasto bardzo zniszczone. I za bardzo nie widać, gdzie można by znaleźć środki na tej skali, niezbędną jego renowację. Perspektywę europejską Ukrainy – jeśli po prostu odłożymy ją na bliżej nieokreśloną przyszłość – i tak będzie to sukces.
 
Wrażenie drugie. W sensie skoku cywilizacyjnego miastu i jego okolicom nic nie dało Euro 2012. Nowoczesny, ale nie powalający stadion stoi gdzieś na uboczu. Prawie w szczerym polu. I nic innego nie wskazuje na to – odwrotnie niż u nas – że odbywał się tutaj ten turniej. Baza hotelowa, drogi, inne inwestycje infrastrukturalne – może gdzieś są, ale ja ich naprawdę nie widziałem. Jakiekolwiek polskie drogi, w porównaniu do ukraińskiej średniej to prawdziwe autostrady…
 
Wrażenie trzecie. Granica. Przywykliśmy już chyba do schengenskich standardów. I po tym przywyknięciu to jest prawdziwy wstrząs. Kilometrowe kolejki, godziny czekania, zmęczeni do granic możliwości ludzie. Moim zdaniem takie restrykcje wjazdowe dla naszych wschodnich sąsiadów to czysty absurd. Przestępcy zawsze – łatwo i szybko – poradzą sobie z wizą czy graniczną kolejką, a reżim ten po prostu bije w zwykłych ludzi. Polska – jeszcze bardziej niż dziś – winna być dla naszych wschodnich sąsiadów ambasadorem ruchu bez wizowego.
 
Wrażenie czwarte. Rola polskiego Kościoła na Ukrainie. W 1990 roku, na terenie dawnej Archidiecezji Lwowskiej było 13 parafii i 8 księży. Dziś te liczby to 352 i 150. I jeśli tak jest, jeśli do tych placówek i kościołów – a często i do całych miejscowości – wróciło życie, to dzieje się tak dzięki dziesiątkom niezmordowanych, ofiarnych, często szerzej nieznanych polskich kapłanów. Tak. Swoją nagrodę z pewnością odbiorą za to w niebie, ale już dziś, zwykła ludzka sprawiedliwość zwyczajnie wymaga by głośno o tym mówić.
 
I wreszcie wrażenie piąte. Martyrologia mieszkańców tego miasta podczas ostatniej wojny. Martyrologia podwójna: niemiecka i sowiecka. Podczas tego pobytu, symbolem jej skali pozostaną dla mnie Wzgórza Wóleckie. To tu – by nie popełnić krakowskiego błędu – Niemcy rozstrzelali ponad 40tu profesorów Uniwersytetu Jana Kazimierza…
 
Jedno jest krzepiące. Do Lwowa przyjeżdża dziś coraz więcej Polaków. I pewnie mają różne wrażenia. Czasem inne od moich, a czasem zbieżne z nimi. Ale zawsze wyjeżdżają stąd pełni fascynacji, oddania i miłości do tej lwowskiej ziemi. Wyjeżdżają by – jak najprędzej tu wrócić…    
 
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
 
 

Zobacz galerię zdjęć:

Arena Lwów, 11 sierpnia 2013.
Arena Lwów, 11 sierpnia 2013. Panorama Lwowa, 11 sierpnia 2013.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości