Wojna o TVP rozstrzygnie się metodą faktów dokonanych. Kto fizycznie przejmie władzę nad budynkiem TVP, sygnałem nadawczym, pomieszczeniami, ten wygra. Nieważne co będzie jutro i jakie "opinie prawne" wydadzą z siebie eksperci. Wygra ten kto będzie miał fizyczną władzę w siedzibie telewizji, a fakty są takie, że obecna opozycja robi uniki, żeby przypadkiem tej kontroli nie utrzymać.
Proszę porównać scenariusze. W pierwszym, Prezes TVP Matyszkiewicz wyrzuca siłą uzurpatorów z budynku, a Prezydent Duda w orędziu wzywa Polaków do ochrony siedziby TVP. Jeszcze tego samego dnia kilkanaście tysięcy ludzi stawia się na Woronicza, następnego dnia to jest kilkadziesiąt tysięcy. Co wtedy może zrobić podpułkownik, co może Premier Tusk albo Minister Kierwiński? Mogą czekać aż się ludzie rozejdą, a w tym czasie TVP demoluje narrację "prawną" i odsuwa przejęcie TVP na bardzo długi czas.
W drugim scenariuszu, ludzie podpułkownika Sienkiewicza przejmują budynek i kontrolę nad sygnałem. Policja ustawia barierki (właśnie to robi) pod budynkiem na Woronicza. Dopiero wtedy ludzie są wzywani do "obrony TVP". Policja grzecznie ochrania budynek przed agresją demonstrantów i dewastacją, wszystko w blasku fleszy, z odpowiednim komentarzem TVN i przejętej TVP. Ludzie dwa dni pohulają, potem się rozejdą, a TVP zostanie w rękach podpułkownika.
Podpułkownik Sienkiewicz do zadania podszedł wyjątkowo nieudolnie, wydalił z siebie kawałek papieru bez znaczenia prawnego i wysłał jakichś karków do przejęcia gabinetu. Odłączył sygnał, a do TV wprowadził pracowników TVN z zadaniem tworzenia materiałów informacyjnych TVP. Z dziecinną łatwością można ich zatrzymać. Dziś moglibyśmy ocalić TVP przed przejęciem i uratować jako taką równowagę w mediach. Jutro możemy być tylko frajerami grającymi statystów w teatrzyku opozycji, rozdzierającej szaty nad dyktaturą.
Po pierwsze zdrajcą jest Donald Tusk i jego świta. Na Ministra Kultury desygnował podpułkownika Bartłomieja Sienkiewicza powierzając powierzenia mu zadania przejęcia TVP metodami operacyjnymi. Podpułkownik Sienkiewicz przystąpił do przejmowania telewizji. W nagrodę otrzyma mandat europosła, a na jego miejsce wejdzie najprawdopodobniej Joanna Scheuring-Wielgus. Cała na biało. Świta zdrajcy Tuska również jest winna zdrady.
Po drugie zdrajcą jest Prezes Jarosław Kaczyński. Jako człowiek dowodzący ogromną formacją polityczną ma wszelkie narzędzia do obrony TVP. Prezes Matyszkiewicz w jeden dzień może na kopach wyrzucić wszystkich nachodzących budynek TVP, korzystających ze studia, gabinetów i urządzeń. Ma prawo jednoosobowo zawierać umowy do 150 tys. EUR, wystarczy żeby wynająć tyle ochrony, ile potrzeba do zapewnienia porządku. Ale tego nie zrobi, czekając aż nowa władza przejmie fizyczną kontrolę nad budynkiem.
Po trzecie zdrajcą jest Andrzej Duda. Zgodnie z art. 140 Konstytucji może wygłosić orędzie i mógł to zrobić wczoraj, tymczasem nabrał wody w usta. Gdyby wczoraj wezwał obywateli do obrony TVP, dziś pod budynkiem stałoby kilkadziesiąt tysięcy ludzi, zapewniając obecnym w budynku bezpieczeństwo i komfort pracy.
Po czwarte, zdrajcą jest Marszałek Sejmu Szymon Hołownia. On się dziś zdradził swoją wiedzą na temat absurdalności aktu wydalonego przez podpułkownika, słowami, że KRS musi wpisać zmiany. On dobrze wie, że KRS nie może tego zrobić bo uchwała wydalona przez podpułkownika jest nieważna. Wszystko zostało uzgodnione i wszyscy grają swoje role. Tylko Polacy jeszcze nie, oni swoją rolę zagrają jutro.
Jutro będziecie patrzeć jak różni "obiektywni i bezstronni" będą spychać temat na boczne tory i mnożyć wątpliwości. Będziecie się jarać "sporem prawnym" i wymieniać racje. A prawda jest taka, że zostaliśmy sprzedani ponad naszymi głowami. Dopiero okaże się do jakiego stopnia stroną transakcji jest Rosja. Póki co witajcie w Generalnej Guberni. A może bardziej wilkommen?
