Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski
1703
BLOG

Krajobraz po raporcie Millera

Jerzy Lackowski Jerzy Lackowski Rozmaitości Obserwuj notkę 59

Ponad rok pracy komisji ministra Jerzego Millera nie przyniósł odpowiedzi na wiele kluczowych dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej kwestii, chociaż równocześnie wreszcie w sposób wyraźny ukazał fałsz przynajmniej kilku zarzutów, jakie wcześniej kierowano pod adresem załogi prezydenckiego samolotu, śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy też dowódcy polskich Sił Powietrznych śp. generała Andrzeja Błasika. W raporcie komisji zwrócono również uwagę na błędy strony rosyjskiej, czyniąc to jednak bardzo delikatnie, co i tak spotkało się z szybką i zdecydowaną reakcją rosyjskiego MAK-u, dezawuującą polskie ustalenia w tym zakresie. Generalnie trzeba stwierdzić, iż trudno było oczekiwać od komisji Millera wiele więcej, szczególnie jeżeli przypomnimy sobie, iż miała ona wielce ograniczony dostęp do istotnych materiałów oraz kierowana była przez ministra, nadzorującego służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo pasażerów tragicznego lotu do Smoleńska.

Można stwierdzić, iż bardziej interesujące od treści raportu były i są dziejące się wokół niego wydarzenia. Poczynając od rekordowo długiego czasu tłumaczenia jego treści na angielski i rosyjski po oficjalne reakcje polskiego rządu. Długi czas tłumaczenia raportu był mało zgrabnym zabiegiem, koniecznym dla wybrania odpowiedniego dla rządu momentu jego ogłoszenia. Dotychczas zresztą nic nie wiadomo o działaniach rządu, w których skorzystano z owych tłumaczeń. Raport został upubliczniony na początku sejmowych wakacji, w środku sezonu urlopowego, co mocno ograniczyło jego recepcję. Jednak pomimo to warto zatrzymać się nad oficjalnymi działaniami rządu po jego przedstawieniu. Oto doszło do dymisji ministra obrony narodowej oraz szeregu dymisji w siłach zbrojnych, a także do likwidacji 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Przy czym, premier ogłaszając dymisję ministra Klicha wygłosił właściwie laudację na temat jego pracy. Słuchając owego wystąpienia Donalda Tuska można było dojść do wniosku, że stanowisko opuszcza najlepszy minister obrony w naszych dziejach. Tymczasem był to najlepszy minister obrony, ale w dziele rozwoju struktur urzędniczych w armii, natomiast zdecydowanie mniej skuteczny (a właściwie antyskuteczny) w poprawie jej zdolności bojowej. W polskiej armii coraz lepiej bowiem mają się żołnierze-urzędnicy, a coraz gorzej żołnierze liniowi. To zresztą jedna z cech charakteryzujących działania rządu Donalda Tuska, który szczególnie troszczy się o struktury urzędnicze. Pochwały spłynęły na ministra Klicha wraz ze stwierdzeniem, iż był on oszukiwany przez swoich podwładnych, a więc nie mógł wiedzieć, że źle się dzieje w podległych mu służbach. O stanie naszego dziennikarstwa i generalnie publicznej debaty najlepiej świadczy brak reakcji na to niezwykłe stwierdzenie. Oto usprawiedliwieniem dla ministra ma być jego niewiedza o sytuacji w kierowanym przez niego resorcie. Minister Klich pełnił swoją funkcję prawie cztery lata i w ciągu tego czasu nie stworzył mechanizmu pozyskiwania prawdziwych informacji o stanie podległych mu jednostek i nie nauczył się rozpoznawania prawdziwości przekazywanych mu informacji. Toż taka sytuacja kompromituje i premiera, i jego ministra. Gdyby nawet nie doszło do serii tragicznych wydarzeń w naszych siłach zbrojnych, to taki minister powinien opuszczać swój urząd cicho i w niesławie. Warto przypomnieć, iż opowiadanie o "biednym, szlachetnym" ministrze oszukiwanym przez podwładnych, jest żenujące w kontekście np. reakcji ministra Klicha na twarde słowa byłego dowódcy Sił Lądowych, gen. Waldemara Skrzypczaka, który po krytyce sytuacji w armii został zmuszony do dymisji i przejścia do rezerwy. Zresztą w odchodzeniu z armii samodzielnie myślących i kompetentnych oficerów obecny rząd ma znaczące "zasługi". 

Niestety przykład byłego ministra obrony pokazuje raz jeszcze, iż dla obecnego rządu najważniejsze są rozmaite działania wizerunkowe. Tak również trzeba traktować rozformowanie 36 SPLT oraz dymisje do jakich doszło w wojsku. Warto zauważyć, iż decyzje te zostały ogłoszone na pierwszej konferencji prasowej nowego ministra obrony i premiera. Trzeba podziwiać szefa, który praktycznie natychmiast po przejęciu odpowiedzialności za resort wie dokładnie, co trzeba zrobić. Jednak najprawdopodobniej wszystko, co dzieje się po upublicznieniu raportu Millera, zostało dokładnie przygotowane przez strategów rządzącej partii. Oto winni katastrofy smoleńskiej mają być wojskowi, a w żadnym wypadku nie politycy, związani z rządzącą partią. Stąd chociażby taka różnica w formie zdymisjonowania ministra i trzech generałów oraz grupy oficerów. I znowu trzeba zauważyć, iż media głównego nurtu ochoczo weszły w zaprojektowany w zaciszu rządowych gabinetów nurt rozliczania "winnych" katastrofy smoleńskiej.

Likwidacja wojskowej jednostki lotniczej zajmującej się transportem najważniejszych osób w państwie będzie miała wiele negatywnych konsekwencji i świadczy o braku rozsądku tych, którzy ją podjęli. Poza innymi kwestiami trzeba zwrócić uwagę na koszty, jakie wygeneruje brak w Polsce takiej jednostki, ale mam wrażenie, że autentyczna troska o publiczne finanse nie należy do ulubionych zajęć obecnego rządu. Dość charakterystyczne są w tym kontekście losy już bezużytecznego, będącego w dyspozycji 36 pułku, drugiego samolotu Tu-154M, który niedawno został poddany kosztownemu remontowi. Poza tym rezygnacja przez rząd z korzystania z wojskowego transportu i przesiadka do cywilnych samolotów pokazuje brak zaufania rządzących do własnej armii, co musi budzić szczególne zdumienie. Tak na marginesie, politycy postawili pod pręgierz wojskowych, chociaż wcześniej czynili wszystko, aby maksymalnie utrudnić im warunki wykonywania zadań, oszczędzając na wydatkach koniecznych dla modernizacji używanego przez nich sprzętu.

Spośród odpowiedzialnych za katastrofę wyłączono podwładnych ministra Millera z BOR-u (ba, niedawno dodając jego szefowi drugą gwiazdkę generalską) oraz ludzi z bezpośredniego otoczenia premiera, czyli ministra Arabskiego i podległe mu osoby. Stąd też cała operacja podjęta przez rządzących po opublikowaniu raportu Millera musi sprawiać wrażenie teatru. Jest to jednak teatr z bardzo smutnym przedstawieniem, gdyż w sposób bezprzykładny w dziejach wolnej Polski dezawuowana jest polska armia. Sądzę, że to przedstawienie z przyjemnością ogląda moskiewska publiczność. Zresztą sposób traktowania armii przez obecny rząd ukazuje brak zrozumienia jej znaczenia dla bezpieczeństwa państwa. Ostatnie cztery lata to bowiem czas stopniowego rozformowywania polskiej armii. Tzw. profesjonalizacja przeprowadzona przez ministra Klicha skutecznie ograniczyła jej zdolność bojową. Można zaryzykować tezę, iż w jej ramach zostaliśmy w znacznej mierze rozbrojeni. Stąd też podjęte po opublikowaniu raportu Millera działania logicznie wpisują się w filozofię traktowania własnej armii przez obecny rząd. Na zawsze pozostanie w naszej historii, wśród jej smutnych kart, jako znaczący symbol, milczenie obecnych polskich władz w sytuacji szkalowania honoru polskiego oficera, co uczynili Rosjanie w swoim raporcie oraz lekkość, z jaką podważono w raporcie Millera kompetencje załogi prezydenckiego tupolewa. Można stwierdzić, iż politycy poprzez swoje decyzje (a właściwie zaniechania) postawili przed pilotami niebywale trudne zadanie, a po tragedii dokonali klasycznego gestu umycia rąk.

Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości