Hehehe... pierwszego sierpnia napisałem na moim blogu w notce pt: "Polska tradycja", co następuje:
"Okazuje się w/g "Rzepy", że polscy VIP będą dalej latać w TU154. Tym o numerze 102, (101 się rozbił w Smoleńsku), czyli tym bliźniakiem remontowanym obecnie w Samarze. Coś mi się widzi, że kontakty międzynarodowe Polski zostaną w najbliższym czasie ograniczone do minimum. Kto bowiem będzie chętny lecieć z zaciśniętymi zwieraczami odbytu w dokładnej kopii feralnego samolotu w którym zginął Kaczor? Może tylko ten, który wymarzył sobie miejsce wiecznego spoczynku w następnym alabastrowym sarkofagu w krypcie na Wawelu. [...] Zwieracze VIP-ów będą ekstra zwarte, kiedy za sterami zasiądzie następna wojskowa załoga "doświadczonych pilotów" z 36-tego pułku, której płaci się, daje medale i awanse, oraz oczekuje się podejmowania ryzykownych (jak to w wojsku) decyzji lądowania we mgle jak mleko, na lotniskach bez odpowiedniego oprzyrządowania, na czuja, oraz na "może siem mnie uda to zostanem bohatyrem z medalem jak lizak (a jak siem rozbijem to tyż mniem odznaczom)."
No i nie trzeba było długo czekać. Odbyty polskich VIPów zwarły się teraz na całego, kiedy przyszedł realny, namacalny czas zrobić w końcu wybór czym latać. Bo "Tutka" o numerze 102 jest już gotowa do użytku... No co to za nieprzyjemna wiadomość...
Czytamy więc w "Rzepie" (wytłuszczenia moje):
"Poza tym politycy nadal mogą korzystać z usług rządowej floty 36. specpułku, ale robią to niechętnie. Ten bowiem ma na stanie dość wysłużone samoloty krótkiego zasięgu Jak-40, jedną maszynę dalekiego zasięgu."
Nieróbstwo i brak odpowiedzialności mają to do siebie, że prędzej niż później mocno i bezpardonowo gryzą w tyłek. Trzeba było, jak był na to czas, pozbyć się archiwalnych maszyn post-sowieckich i zakupić sprawdzone maszyny zachodnie. Ale dużo fajniej było się wtedy bawić w przekomarzanki wewnętrzne, no a polskie interesy, jak to historycznie w takich wypadkach się dzieje, w odwłoku umieszczane bywają.