Zdjęcie z pierwszego grudnia 2010. Feralna brzoza. Ciągle na miejscu, dokładnie tak, jak ją obalił lecący poniżej obowiązujących w Smoleńsku minimów - prezydencki (sic!) Tupolew w kwietniu. (Dla wiadomości osób ogarniętych amokiem spiskowym - minima są ustalane dokładnie po to, żeby uniknąć katastrof).
http://picasaweb.google.com/Amlmtr/MWzNeJ#5547349578857624546
No zaraz, zaraz... Nie rozumiem... Przecież teoretycy spiskowi już od dłuższego czasu drą szaty na sobie, że Ruscy wycięli "syćkie" drzewa-dowody katastrofy w okolicy - żeby zamatać... No a ta feralna brzoza ciągle tam jeszcze stoi? Jakim cudem jak Ruscy mataczą? I na dodatek widać ją jeszcze na nowych zdjęciach satelitarnych na Google Earth?... No to jak to właściwie jest z tym "spiskiem sowieckim"?
Graj piękny cyganie, graj... Słuchamy :))))
