Z pozycji obywatela amerykańskiego nie specjalnie interesuje mnie, jaka wspólczesna polska formacja polityczna tworzy administrację państwową w Polsce - specyficznie zwaną w Polsce "władzą". Jaka by ta formacja nie była, nie ma ona żadnego wpływu na moje życie. Ale zawsze mogę mieć opinię.
W Polsce właśnie zakończyły się wybory parlamentarne. Większość Polaków, z dostępnej im palety politycznej, mądrze wybrała nowoczesność, dobrosąsiedzkie stosunki w regionie i pozytywny wizerunek Polski w świecie - atrybuty zwycięzcy w wyborach, partii PO. Już kolejny raz Polacy powiedzieli "nie" dla kursu nienawiści, rozliczeń, szukania i robienia sobie wrogów, oraz chorobliwych, psychopatycznych podejrzeń w stosunku do wszystkich i do wszystkiego. Kursu reprezentowanego przez PiS, pod błędnie pojmowanym szyldem prawicowości (PiS jest programowo partią lewacką i zasłanianie się kościołem tego nie zmienia). Należy otwarcie powiedzieć, że kurs taki nadawał partii PiS jej prezes.
W Polsce, tak jak w każdej demokracji, musi istnieć silna partia opozycyjna dla gwarantowania prawidłowego funkcjonowania systemu. W PiS na pewno jest wielu mądrych ludzi, którzy mogliby tworzyć realną partię opozycyjną, to znaczy taką, która potrafiłaby na równym poziomie rozmawiać z PO. Powtarzam, rozmawiać, a nie tupać nogami i obrażać się jak panienka. Ale nie stanie się to dopóki prezesem opozycji jest mlaskający i nerwowo oblizujący się co chwilę ćmok, przedstawiający sobą światopogląd rodem z PRLu. No i do tego indywiduum z chorobliwymi kompleksami i manią prześladowczą. Partia PiS powinna albo rozformować się i ze swoich ludzi wyłonić nowy ruch, albo wyrzucić ćmoka ze swoich szeregów. Ten pan skończył swój żywot polityczny i powinien znaleźć się na śmietnisku historii, dla dobra Polski.
