John Kowalski John Kowalski
2201
BLOG

Kolejny stenogram który kłamie

John Kowalski John Kowalski Polityka Obserwuj notkę 32

"Konferencja polskich prokuratorów mnoży wątpliwości związane z okolicznościami katastrofy smoleńskiej. - Stenogramy są trzy i każdy jest inny - podkreślał Edmund Klich. Jak dodał dokument przygotowany w Krakowie może być najcenniejszy. - Ale myśmy badali te problemy na Politechnice Gdańskiej. I tam udało się odczytać, do kogo należy głos. Nie wiem więc, czy na tym należy zakończyć badanie. Może są jeszcze inne techniki odczytywania głosu - powiedział Klich." (*)

Oczywicie że są: dobre słuchawki, komputer i połączenie z internetem. Każdy może sobie sam usłyszeć to, co kolejny polski zespół "ekspertów fonoskopijnych" znowu skrzętnie pominął w swoich stenogramach. Nie wierzycie, że możecie być lepszymi ekspertami od "fachowców" z Krakowa? Proszę sprawdzić samemu. Pod TYM LINKIEM otworzy się oryginalne nagranie z czarnej skrzynki, sygnowane przez MAK, dokładnie w miejscu konwersacji z dyr. Kazaną, w której kapitan Protasiuk odpowiada dyr. Kazanie: "paliwa nam tak dużo nie starczy, żeby do skutku". Na ekranie nawet pojawi się rosyjskie tłumaczenie mówiące dokładnie to samo. Natomiast "eksperci fonoskopijni" z Krakowa, owe wyraźnie słyszalne słowa "do skutku", usłyszeli jako... "wisieć".

W nagraniu słychać następującą konwersację:

- Dowódca załogi: Panie dyrektorze, wyszła mgła, w tej chwili, w tych warunkach które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Tak że proszę (niezr.) nad decyzją, co będziemy robili.
- Dyrektor Protokołu Dyplomatycznego: Będziemy próbowali do skutku.
- Dowódca załogi: Yyy, paliwa nam tak dużo nie starczy, żeby do skutku.

Natomiast "eksperci" z Krakowa usłyszeli sobie:

- Dowódca załogi: paliwa nam tak dużo nie starczy, żeby wisieć.

Hmmm, nie wierzę, żeby w krakowskim instytucie zajmującym się fonoskopią zatrudniano ludzi głuchych. Natomiast od samego początku po katastrofie w Smoleńsku twierdziłem i teraz mam kolejny dowód na to, że Polacy mają więcej do ukrycia w sprawie katastrofy niż Rosjanie. To Polacy lecieli Tupolewem i to oni zeszli poniżej minimów lotniska w gęstej mgle, a nie Rosjanie. Kontrolerzy z wieży w Smoleńsku nie siedzieli za sterami Tupolewa, nie mieli przed sobą dużo dokładniejszych od radaru wskazań pokładowego wysokościomierza barycznego. Dysponowali tym tylko piloci Tupolewa.

Oczywiście znowu chodzi o tuszowanie nacisków na pilotów. Jeżeli w czarnej skrzynce mowa o potrzebie prób lądowania "do skutku", to znaczy, że komuś jednak bardzo zależało na wylądowaniu. Proszę postawić się w roli pilota. Odmówicie dysponentowi? Szczególnie takiemu, który zdrowo już zrównał jednego pilota w przeszłości za "niesubordynację".

Fajny stenogram. Nie słychać dokładnie co mówił pilot, nie słychać dokładnie co mówił dyr. Kazana, no i nie słychać w ogóle generała Błasika.

Maskirowka, zacieranie dowodów, kłamstwa, mataczenie? Oczywiście! Jak widać w wykonaniu Polaków.

__________________________
(*) http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,10973937,Blasika_nie_bylo_w_kokpicie__Klich__Mnie_dziwi__ze.html
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka