Teraz, gdy już wiemy, że Harcerstwo w wielkiej, młodzieżowej mądrości swojej, ów Krzyż postawiło, by wymusić w miejscu uczczonym tysiącami zniczy i fotografii żałobnych postawienie pomnika, albo Pomnika, a może nawet i POMNIKA, rodzą się we mnie wredne pytania:
– a co z Poniatowskim półgołym na koniu z mieczem też gołym?
– na co będzie wskazywał ten miecz?
– taki POMNIK to powinno być DZIEŁO – kto je zaprojektuje?
– no, więc konkurs?
– a może międzynarodowy konkurs?
– jednak nie, bo nie daj Bóg, jakby miał wygrać jaki Rusek, Żyd czy Niemiec?
– więc konkurs krajowy, albo wyłącznie dla artystów polskich?
– a kto do komisji konkursowej?
– jak wybrać taki sąd konkursowy?
– kto miałby zaszczyt tam zasiadać?
– a kto za żadne skarby nie powinien takiego konkursu zhańbić swą obecnością?
– więc może weryfikacja przez IPN?
– może też komisja Macierewicza oddelegowałaby kogoś?
A to dopiero początek pytań. Ech! Harcerze – niezły zapoczątkowaliście pasztet. Może się on okazać ciężkostrawny. Dobrze, że chociaż Miejsce jest już wybrane. Przez Naród, za głosem którego podążyło czujne (czuj czuj czuwaj!) Harcerstwo.
Nie ma Komitetu i nie ma Pomnika. Ale Pomnik już został jakby klepnięty. Więc tylko patrzeć ukonstytuowania się Komitetu Budowy. A nawet kilku komitetów - konkurencyjnych. Wtedy będzie już dużo więcej pytań i problemów...