julian olech julian olech
241
BLOG

Problemy psychiczne dzieci, nie wiadomo skąd się biorą?

julian olech julian olech Dziecko Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Radio TOK FM podało dzisiaj informację, że opozycja zarzuca rządowi, iż ten nie przykłada należytej wagi do rozwoju dziecięcej psychiatrii, co przejawia się m.in. wzrostem samobójstw osób małoletnich. Jednym z elementów tych zaniedbań wg opozycji jest zbyt mała ilość środków finansowych przeznaczanych na dziecięcą psychiatrię, a to skutkuje ogromnymi brakami miejsc w specjalistycznych ośrodkach i szpitalach, które są przeznaczone dla dzieci i młodzieży wymagających takiej opieki. Wg różnych źródeł w ubiegłym roku doszło od 1400 do 2000 prób samobójczych młodych osób do 18 lat, a 150 z nich skończyło się śmiercią. To zatrważające liczby, tym bardziej, że jak pokazują dane, ilość prób samobójczych młodych osób gwałtownie wzrasta (od 2020 kolejne dwa lata przynosiły wzrost o ponad 50%, od 843 przypadków w 2020r do 2031 w roku 2022).

Ale, czy tylko rząd jest winien wyżej opisanej sytuacji, co by mogło wynikać z głosów opozycyjnych polityków? Na służbę zdrowia pieniędzy zawsze jest za mało, tu dużo jest do zrobienia, ale opozycja jakby zapomina o opiniach psychiatrów i psychologów, którzy opisują problemy dzieci w wieku dorastania. Wg tych opinii jedną z najważniejszych przyczyn są problemy rodzinne, szkolne, wpływ środowiska (rówieśnicy, koleżeństwo, przynależność do subkultur), w którym dziecko przebywa, a to już niekoniecznie od samego rządu zależy.

Duże znaczenie na kondycję psychiczną dziecka ma ilość czasu, który poświęcają mu jego rodzice, a ci, często długo zajęci pracą, a czasami i sami sobą, o potrzebach dziecka zapominają. Już w pierwszych klasach szkoły podstawowej da się zauważyć, że niektórzy rodzice zapisują swoje dzieci na wszelkie możliwe zajęcia, czasami tylko po to, by dziecko jak najdłużej przebywało w szkole. Dzieci też, by nie zawracały głowy rodzicom dostają różne „zabawki”, smarfony, laptopy, tablety, a pozostawione same sobie, nie zawsze te przedmioty właściwie wykorzystują. Coraz bardziej z mody wychodzą takie zabawki dla dzieci, które wymagały od rodzica, albo kogoś, kto go zastępował (opiekunów, dziadków, rodzeństwa) współuczestnictwa w zabawie. Dzieci w rodzinie coraz bardziej są same, czasami nawet nie mają komu zwierzyć się z problemów, które je dotykają.

Środowiska opozycyjne dużo zarzutów kierują do obecnego ministra oświaty i generalnie do rządu, tylko dlatego, że jest to rząd prawicowy. Dużo też zarzuca się szkole, choć ta, często nadzorowana przez samorządy, jest w dużym zakresie od „centrali” niezależna. Znaczna część środowiska nauczycielskiego ma poglądy daleko odbiegające od obozu rządowego, ale jak tę niezależność wykorzystuje? Pamiętamy, co działo się podczas strajku w oświacie, sztucznie wywołanego przez starą nauczycielską organizację (ZNP), teraz tak bardzo sklejoną z opozycją? Nauczyciele wyszli z tego strajku mocno poturbowani, coraz mocniej sfrustrowani, a młodzież nic na tym strajku nie zyskała. A co opozycja, kiedy była przy władzy, zafundowała dzieciom i młodzieży, szkół podstawowych i licealnych? Dopuściła do tych szkół „aktywistów” organizacji LGBT+, którzy tym młodym namącili w głowach i do wielu ich problemów dorzucili jeszcze coś z najbardziej intymnych spraw ludzkich, do zamieszania wokół płciowości człowieka.

Młodzi ludzie, dzieci i młodzież, są coraz bardziej zagubieni w tym zwariowanym świcie, który nas otacza. Nowoczesne technologie, wymyślone kiedyś po to, by służyć ludziom, coraz bardziej poszczególne jednostki od innych ludzi odrywają. Młodzi ludzie zapatrzeni w ekrany smar fonów, tabletów, laptopów przenoszą się do nierealnych światów, gdzie rządzi przemoc, seks i mamona, gdzie zapomina się o prawdziwej miłości, lojalności, przyjaźni i zasadach, które obowiązują w normalnym świecie. Zderzenia z tym światem, który teraz mamy wokół siebie, czasami są dla młodych umysłów nie do zniesienia. Kiedyś usłyszałem takie słowa, od czteroletniej dziewczynki, którą przyszło mi się opiekować przez chwilę: „wolałabym nie istnieć”. Problemem dla tego dziecka było to, że jego rodzice się rozchodzili. To dziecko było za małe, żeby właściwie rozumieć, co to jest małżeństwo, co znaczy mieć ślub, itd., ale wiedziało, rozumiało, że rodzice nie będą już razem, że ona jedno z nich straci. I nie chciało, nie mogło się z tym pogodzić. Tego problemu i innych, bardzo ważnych, nasza szlachetna opozycja już nie widzi i udaje, że nie wie, jaki wpływ mają na psychikę dzieci. Zachłyśnięcie się hasłem „rób ta, co chce ta”, sprzedawanie tego własnym dzieciom, wmawianie, że płeć, to sprawa umowna, a rodzina nie jest dana raz na zawsze, może się zmieniać w swoich konstelacjach, bo trzeba iść z postępem przynosi efekty, których lepiej nie zauważać. Czy te wyżej opisane, tragiczne zachowania dzieci, coś w umysłach dorosłych zmienią? Coraz mniej szans na to, bo tymi nowymi dorosłymi w coraz większym zakresie stają się ci, którzy sami byli wychowani „po nowoczesnemu”.


to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości