Jump Jump
80
BLOG

Jak Polak z Amerykaninem...

Jump Jump Polityka Obserwuj notkę 20

Ponieważ odcinek z Warszawy do Gdańska pociąg IC przejeżdża w ponad trzy godziny, więc poza zaspokojeniem ciekawości m.in. dlaczego wybrał pociąg zamiast samolotu – wszak to dla Amerykanina strata czasu – nie mogłem nie zadać pytań o to, co myśli na temat tarczy. Szczerze mówiąc nie miałem wielkiej nadziei, że będzie myślał cokolwiek – jak to Amerykanie… Jakież było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że ów Amerykanin był całkiem nieźle (chyba) zorientowany w temacie, jednak nic nie przebiło mojego zdziwienia kiedy usłyszałem co ma na ten temat do powiedzenia.

Nasza rozmowa oczywiście nie przebiegała w wygłuszonym przedziale (PKP jeszcze takich nie ma), nie była tez nagrywana - wszak żaden z nas nie był ani ministrem ani Prezydentem dlatego poniżej przedstawiam fragment naszej rozmowy dotyczący tarczy antyrakietowej w Polsce. Cytuję z pamięci. Myślę, że jest to ciekawe spojrzenie na ten temat z drugiej strony.

 

Pierwsze pytanie zadał mój rozmówca:

Czy Polsce jest potrzebna tarcza, a jeżeli tak, to do czego?

Moja odpowiedź była dość przewidywalna:

Oczywiście, że jest potrzebna – zwyczajnie po to, żeby w razie jakichkolwiek kłopotów móc schować się za plecy silniejszego kompana. Jasne jest, że im więcej USA będą miały zabawek w naszej piaskownicy tym łatwiej będzie się chować. Oczywistość oczywista ( jak mawia klasyk)

 

Potem ja zrewanżowałem się pytaniem… nie byłem jakoś specjalnie oryginalny

Czy Stanom potrzebna jest tarcza, a jeżeli tak, to do czego?

Odpowiedź:

Owszem, potrzebujemy tej tarczy do uzyskania przewagi psychologicznej – jak kiedyś nad Związkiem Radzieckim, kiedy wylansowaliśmy „gwiezdne wojny”. Oczywiście założenie jest takie, że nikt nie będzie działania tej tarczy sprawdzał.

 

No to miałem go na widelcu:

Czy to znaczy, że ta cała tarcza, to jeden wielki blef?

Odpowiedź:

Nie do końca. Ta tarcza, jak powstanie, będzie działać, tylko że żeby była skuteczna, musiałaby się składać z większej liczby wyrzutni niż te, o których mówi się w Polsce.

 

Zaniemówiłem. Nie zamierzałem się z nim kłócić bo nie uważam się za jakiegoś specjalistę od tarczy antyrakietowej, zadałem więc pytanie:

Czy Stanom potrzebna jest lokalizacja tarczy antyrakietowej w Polsce, a jeżeli tak to do czego?

Odpowiedź:

Jest to jedna z najlepszych lokalizacji dla tarczy, ale nie jedyna i nie będziemy chodzić do psychoanalityka (naprawdę tak powiedział) jeżeli z tej lokalizacji nic nie wyjdzie, zwłaszcza, że są równie dobre wewnątrz NATO.

Pytanie:

To dlaczego USA do tej pory trwały jednak w negocjacjach z Polakami zamiast machnąć na to ręką? (tzn. powiedziałem inaczej bo Amerykanin nie wiedział o co chodzi z tym machaniem ręką)

Odpowiedź:

Amerykanie umieją docenić swoich najlepszych sojuszników, którym jednak coś zawdzięczają, a Polakom pamiętamy Irak i Afganistan, no i oczywiście F-16. Dlatego wykazujemy olbrzymią cierpliwość wobec was, pomimo, że od pewnego momentu zachowujecie się jak gówniarze a nie dorośli poważni ludzie (tak powiedział)

 

Tego było już za wiele:

Czy wizy dla Polaków to docenienie najlepszego sojusznika? Czy 20 mln dolarów na rozwój wojska to poważne traktowanie? Czy dodatkowe „prezenty” do tarczy to poważne traktowanie?

Odpowiedź:

Nasze propozycje są czymś, na co maksymalnie możemy sobie pozwolić wobec kraju, który nie jest w stanie zachować czegokolwiek w tajemnicy, w którym rosyjskie służby operują jak u siebie, gdzie urażeni oficerowie obrażają legalne władze i straszą puczem (jeżeli ktoś wie o co chodzi z tym puczem, niech mi objaśni). W takiej sytuacji – kontynuował jakby zupełnie nie zrażony – zgoda USA na to, żeby okresowo posyłać Polakom Patrioty pod własnym dowództwem, jest i tak daleko idącym pokazem dobrej woli. I nie mów mi o wizach (facet wyraźnie się nakręcał) – jak jesteś w gościach i próbujesz okraść gospodarza, to się nie dziw, że następnym razem najpierw dokładnie sprawdzi, jakie masz zamiary. Wiesz ilu Polaków łamie codziennie amerykańskie prawo? – zapytał

Nie – odpowiedziałem

Dużo – poinformował, co tak mnie rozbawiło, że zacząłem się śmiać, czym rozładowałem atmosferę, więc powróciłem do tematu:

No dobrze, to co teraz powinni zrobić Amerykanie, skoro polski Premier powiedział, że wasze propozycje nam się nie podobają?

Odpowiedź:

Ja wykorzystałbym fakt, że wasz Tusk (tak powiedział) nie potrafi się zachować w dniu naszego święta narodowego albo ma kiepskich doradców i posłałbym go na drzewo, a na przyszłość ostrożniej podchodziłbym do jakichkolwiek negocjacji z tym człowiekiem (lub mężczyzną – w tłumaczeniu)

 

Wolałem nie dyskutować, zwłaszcza, że w Amerykaninie zaczęły odzywać się patriotyczne głosy, więc zapytałem:

A co teraz powinni zrobić Polacy?

Odpowiedź:

Wiesz, ja jestem Amerykaninem, to nie moja sprawa…

Przerwałem mu:

Daj spokój, skoro sam Cię pytam, to oznacza, że nie włazisz z butami w nie swoje sprawy (bardzo mu się spodobało to powiedzenie).

Odpowiedź:

Powinniście zmienić zdanie, zgodzić się na tarczę, oczywiście ze wszystkimi „prezentami” jakie już wynegocjowaliście. Jak będziecie mieli tą tarczę, czas będzie grał na korzyść waszego kraju.

 

Chyba musiałem mieć głupi wyraz twarzy, bo mój rozmówca, trochę się krygował ale jednak wyjaśnił o co mu chodzi z tym czasem:

Słuchaj, w tej chwili w waszym wojsku na stopniach oficerskich są ludzie, którzy współpracują z innymi obcymi służbami – dlatego teraz możecie zapomnieć o jakiejś super technologii, która mogłaby być pod waszym dowództwem. Na szczęście dla was ci ludzie powoli będą wymierali i macie szansę stać się wiarygodnym partnerem. Za jakiś czas (5-10 lat) oddamy wam znacznie nowsze systemy niż Patriot 2 bez obaw, że następnego dnia wszystko znajdzie się u Rosjan czy Chińczyków. Tylko czasu macie coraz mniej. Nie dlatego, że w USA są wybory, a dlatego, że Prezydent USA może szybciej powiedzieć Premierowi Tuskowi: „spadaj”. I nie sądzę żeby zmienił później zdanie.

 

Chyba już miałem dość tego tematu, ale ostatnie pytanie:

Czy myślisz, że Polska strona o tym nie wie?

Odpowiedź:

Oczywiście, że wie – to kwestia priorytetów. Dla Tuska priorytetem jest image i słupki w sondażach, a z kolei naszym priorytetem nigdy nie było uszczęśliwianie kogoś na siłę.

 

W taki oto sposób zakończyliśmy temat tarczy.

Coś, co mile połechtało moją próżność narodową jako Polaka była odpowiedź mojego rozmówcy na moje pytanie dlaczego traci czas jadąc pociągiem a nie przemieszcza się samolotem?

Odpowiedź:

Uważam, ze nie ma piękniejszego kraju w Europie od Polski i jadąc pociągiem mogę sobie go obejrzeć za darmo (amerykański materialista)

 

Oczywiście trzy godziny rozmawiania nie obyłyby się bez czegoś mocniejszego, tak było i  w naszym przypadku. Nie jestem znawcą piwa (poza Lechem), ale z tego, co mówił mój rozmówca, od tej pory nie tylko widoki w Polsce będą mu się podobały.

I dobrze.

Jump
O mnie Jump

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka