juzbliskoswit juzbliskoswit
543
BLOG

Kiedy ZSRR przestanie udawać Rosję?

juzbliskoswit juzbliskoswit Polityka Obserwuj notkę 1

31 lipca w Moskwie znów odbyła się demonstracja. I znów pobito i zatrzymano ponad 100 osób. Ale w Polskich mediach na ten temat cisza - dziś w dobie współpracy Polsko-Rosyjskiej, nie wolno źle mówić w mediach o przyjaciołach. Wczoraj kiedy news pojawił się na głównej stronie wp.pl, pobił rekord szybkości zejścia z niej prawdopodobnie. Nie zagościł na niej nawet przez kilka minut. To była dosłownie minuta jak zniknął. Zapewne ktoś szybko zareagował.

Pamiętam jak 30-40 lat temu, legendarni bojownicy o wolność tacy jak Władimir Bukowski, byli zamykani w więzieniach, szpitalach psychiatrycznych i łagrach, tylko dlatego iż chcieli wolności i ośmielili się o nią walczyć, całkowicie legalnymi sposobami nawet w świetle prawa ZSRR. Manifestowali. I za te manifestacje trafiali do więzień, łagrów i psychuszek. Świat burzył się - do czasu tzw. Ostpolitik, którą jak się okazało, nie wymyślił jednak ZSRR, lecz Niemieccy socjaliści. Zaskakuje to tylko dlatego iż była to tak prosowiecka i tak prokomunistyczna polityka, iż każdy rozsądny człowiek miał prawo sądzić iż została wymyślona na Kremlu i była wdrażana przez sowieckich agentów w strukturach Niemiec. A jednak nie.

Nie ostygły nawet jeszcze trupy po "bratniej" interwencji Układu w Czechosłowacji, kiedy socjaliści z Niemiec, zaczęli realizować tę zbrodniczą i poddańczą wobec wielkiego brata politykę, głosząc iż świat potrzebuje "odprężenia". I zgodnie z "zapotrzebowaniem świata" zaczęli prowadzić prosowiecką politykę, kiedy świat nie zdążył się jeszcze otrząsnąć z oburzenia po zdławieniu "Praskiej Wiosny". W jakim celu i komu była ta polityka potrzebna i komu była na rękę? Czy istniało wówczas jakieś atomowe zagrożenie świata, kryzys? Nie. A jedynym państwem, które potrzebowało odprężenia był Związek Sowiecki. I nagle wśród establishmentu zachodniego, całkowicie socjalistycznego, na cenzurowanym znaleźli się ludzie tacy właśnie jak Władimir Bukowski i jego przyjaciele. Bo byli przeciwnikami odprężenia, mało tego, w szczytowym okresie tzw. polityki detente, Władimir Bukowski, już wówczas wymieniony za Luisa Corvalana, Chilijskiego komunistę, osiadły na zachodzie, tłumaczył politykom zachodnim iż z ZSRR nie może być żadnych układów, bo oni będą ich dotrzymywać tylko do czasu, kiedy to im się będzie opłacać. Zatrząsł się z oburzenia establishment i media establishmentu, Bukowski podniósł rękę na święta politykę detente, którą tworzyły takie tuzy jak prosocjalistyczny Kissinger i jego koledzy. A kiedy podpisano akt końcowy KBWE, świat mu pokazywał - "o zobacz teoretyku spiskowy". Nikt oczywiście, poza "teoretykami spiskowymi" w stylu Bukowskiego, nie śmiał nawet sądzić iż ZSRR nie będzie miał zamiaru dotrzymywać tych porozumień, choć sam je zaproponował. I kiedy pozostający w ZSRR tzw. "Helsińczycy" zaczęli walczyć o realizację postanowień, szybko pozamykano ich do więzień, łagrów i psychuszek. Ale nikogo na świecie to nie oburzyło, mało tego niektórzy wręcz kibicowali po cichu sowietom, bo przecież Ci ludzie zagrażali tak potrzebnemu "odprężeniu". Pytanie komu było potrzebne owo odprężenie zadałem już wcześniej i odpowiedź też już była. Przy okazji odprężenia, w którym celowali Niemcy z SPD, zaczęto budować potajemne kanały kontaktu z Kremlem. Trochę dziwne to iż Niemcy, członek NATO, a koalicjant partii rządzącej potajemnie spotyka się z KGB i kto wie jakie informacje im dostarcza, oraz co ustalają podczas tych spotkań. Tak to wyglądała ta polityka odprężenia, która skończyła się raptownie kiedy ZSRR musiał wejść do Afganistanu by ratować swoje wpływy. Znów świat zatrząsł się z oburzenia, oczywiście konstruktorzy Ostpolitik i detente nie posypali głów popiołem. Oni są elita - nieomylną, nie wypada im przyznawać się do błędu. Nawet i wtedy gdy sowieckie czołgi miażdżyły opór całego kraju, byli i tacy którzy chcieli ratować detente. Szybko wygrali. ZSRR bowiem mógł miażdżyć i zabijać na masową skalę, Pol Pot mógł mordować w Kambodży, ale największym zbrodniarzem były wg establishmentu Stany Zjednoczone, które odważyły się obalić za Prezydenta Reagana nielegalnie zdobytą przez komunistów władzę na Grenadzie. Kiedy tysiące Afgańczyków ginęło w masowych mordach CHAD, świat ostro atakował Reagana, którego żołnierze w ciągu całej interwencji zabili tylu ludzi ilu ZSRR zabił np. w jeden dzień podczas masakry wioski Padkwab-e Szana, paląc 105 mieszkańców żywcem. I nawet wówczas, jeszcze nie skończyła się wojna w Afganistanie, mordowano dalej tam tysiącami ludzi, lecz kiedy kiedy w odpowiedzi na wycelowane w Londyn, Waszyngton i Berlin rakiety, Amerykanie postanowili rozmieścić swoje podniósł się święty krzyk oburzenia pacyfistów, w czym największą rolę odegrała tzw. Kampania na rzecz rozbrojenia nuklearnego, tych samych szaleńców, którzy postulowali rozbrojenie jednostronne zachodu, twierdząc, że wtedy i ZSRR się rozbroi, bo przecież to nie on zapewne miał przez 50 lat plany zaatakowania zachodu. Trudno powiedzieć czy Ci ludzie byli tylko pożytecznymi idiotami, czy też może ktoś tym sterował znad Wołgi, zwłaszcza w świetle dzisiejszej wiedzy, gdy wiadomo iż jednym z większych donatorów CND była wówczas finansowana przez Kreml Brytyjska Partia Komunistyczna. W międzyczasie w naszym kraju rząd w odpowiedzi na masowe wystąpienia całego narodu wprowadził tzw. Stan Wojenny, dziś wiadomo już w świetle ujawnionych dokumentów przez Bukowskiego w książce pt. "Moskiewski Proces" (autor miał dostęp do tajnych dokumentów za Jelcyna, miał odnaleźć dokumenty wskazujące na to iż KPZR była organizacją przestępczą, które pozwoliłyby Jelcynowi wygrać proces przeciw niej. Bukowski jednak miał nieco inne plany i skopiował z tajnych dokumentów wszystko co dał radę), iż stan wojenny kazali nam wprowadzić sowieci, którzy nie mieli zamiaru interweniować w Polsce. Jak wiadomo z tychże dokumentów, kazali oni jednak podsycać wśród Polaków pogłoski o nadchodzącej inwazji, a nawet sami rozmieszczali wojska wśród granic by tak to wyglądało jakby szykowali się do interwencji.

No i w końcu nadszedł Gorbaczow - znany kłamca i oszust. Zachód krzyczał o "liberalnym" przywódcy ZSRR. Podobno wybranym mniejszością głosów, przy straszliwym sprzeciwie "konserwatystów". To PODOBNO, dziś już dawno jest obalone, jak wiadomo Gorbaczow nie tylko nie został wybrany mniejszością głosów, lecz został wybrany JEDNOMYŚLNIE, a jego największymi zwolennikami byli owi konserwatyści, oraz sławy takie jak Gromyko, który nazwał nowego genseka "Człowiek o miłym uśmiechu i zębach ze stali". Na zachodzie oczywiście nikogo nie obchodziło iż Gorbaczow był protegowanym i pupilem Andropowa, ani to że był szkolony i popierany przez KGB. "Liberałami" przypomnijmy byli już wg zachodu jego poprzednicy - Andropow, Breżniew, Chruszczow, Beria i Stalin.  Jedynie  z Czernienki uczynienie liberała jakoś nie wyszło, może zbyt dobrze znana była jego rola w czasach Stalinizmu. I Gorbaczow był liberałem, liberałem dokładnie takim samym jak jego poprzednicy - malowanym. Ale dziś! Ho! Gorbaczow uznawany jest za jednego z tych, którzy obalili komunizm, u boku takich ludzi jak Reagan czy Jan Paweł II. Zaprasza się go na obchody obalenia muru berlińskiego, choć dokumenty wskazują, że wcale tego nie chciał, a wręcz miał zamiar zapobiec temu, a przynajmniej zapewnić amortyzację swoim kolegom ze Stasi. Ale już niedługo Gorbaczow znajdzie się zapewne w szkolnych podręcznikach, a ja marzę o tym by ozdobiło je zdjęcie Lothara Maizere i Gorbaczowa świętujących obalenie muru stojących w miejscu gdzie niegdyś ten mur był. Byłby to piękny obrazek - ujawniony wieloletni agent Stasi i gensek z KGB gratulują sobie nawzajem udziału w obalaniu komunizmu w Niemczech. Takie zdjęcie widziałem naprawdę.

Mimo rozpaczliwych prób ratowania upadającego kolosa, mimo zamachu Gorbaczowa na samego siebie, podczas tzw. puczu Janajewa, mającym na celu wprowadzenie stanu wojennego i zdławienie oporu walczących o swoją wolność Rosjan, ZSRR musiał się poddać. Ale nie na długo. Bowiem nawet mający wielką odwagę, mimo iż często pijaną jak on sam, Borys Jelcyn bał się naprawdę ruszyć KGB. I nie ruszył. A świat płakał, tak płakał po nieodżałowanym ZSRR. Jeszcze parę lat wcześniej po ogłoszeniu przez Gorbaczowa projektu, który on nazwał "Wspólnym Europejskim Domem", Gorbaczow stał się bowiem gwiazdą, prawdziwym celebrytą, zjeżdżały się do niego przeróżne osobistości, Mitterand, Delors, a popieranie Gorbaczowa stało się modne we wszystkich kręgach. Niektóre gwiazdy oczywiście nie miały pojęcia czemu akurat Gorbaczowa trzeba popierać, ale popierały bo Gorbaczow był po prostu trendi. Nie słyszeli ani Ci politycy ani te gwiazdy jak "trendi Michaił" powiedział podczas pierwszego ogłoszenia "WED" iż jego celem jest "uduszenie Europy" w uścisku. A jeździli tam różni ludzie wspierać go podczas jego rzekomej walki z "konserwatystami", przeciwnikami głasnost i pierestrojki. I nikt na zachodzie nie rozumiał, albo nie chciał zrozumieć, iż bez poparcia KGB i tychże konserwatystów rzekomych, pierestrojka i głasnost nigdy by nie zaistniały. ZSRR grał w swoje gierki, a świat wierzył, bądź chciał w nie wierzyć, nie dostrzegając rzeczywistości. Delors, ówczesny przewodniczący KE, kiedy republiki sowieckie właśnie walczyły o swoją niepodległość, snuł razem z Gorbaczowem marzenia o Państwie od Atlantyku aż po Ural, a może nawet Władywostok, do czego miał "WED" doprowadzić:

Delors:  Widzę trzy piętra w architekturze Europy. Pierwsze piętro to Europa «dwunastu». A tym, którzy obawiają się zjednoczenia Niemiec i dominacji niemieckiej marki mówię: ponieważ Niemcy znajdują się w "dwunastce" to ECU, a nie niemiecka marka, będzie dominować. Drugie piętro to Europa jako całość, włączając Związek Sowiecki(!). Tutaj ważne są niewątpliwie problemy rozbrojenia i kwestie zaufania, ale powinniśmy również pomyśleć, przy okazji nadchodzącego spotkania w ramach KBWE, o przedsięwzięciu kroków w dziedzinie ekologii, transportu i energii. Kiedy przyjdzie na to pora, gospodarki krajów europejskich zbliżą się do siebie na tyle, byśmy mogli zacząć pracować nad tym, o czym mówi Mit-terrand - nad konfederacją europejską. A trzecie piętro to KBWE, włączając USA i Kanadę. Angażujemy ich do wspólnego rozwiązywania wielkich problemów. Jednak Europa rozrasta się, poszerza i zyskuje większą autonomię ".

Przy namowie Gorbaczowa pojechał nawet czynić zarzuty przywódcom ruchów niepodległościowych "Jak to jest, że Europa zmierza do integracji, a wy do zniszczenia struktur?" - krzyczał na zaskoczonych przywódców republik.

Inni snuli jeszcze ciekawsze wizje:

Zagładin: „ Mój towarzysz zapewnił mnie, że nikt na Zachodzie nie myśli o militarnej rozbudowie, wręcz przeciwnie. Wtedy ściszając z jakiegoś powodu głos, powiedział półszeptem: "Widzicie, to nie będzie unia amerykańska, lecz europejska i nie w ramach NATO". Gdy zwróciłem mu uwagę, że większość członków EWG należy do militarnej organizacji jaką jest NATO, mój towarzysz skrzywił się i powiedział: tak czy owak, Europa chce mieć własną politykę obronną i związane z tym kwestie zamierzamy przedyskutować z wami. Podsumowując, poradził abyśmy "nie sprzedawali zbyt nachalnie" idei Wspólnego Europejskiego Domu, by w ten sposób "nie odstraszyć Europejczyków" ".

W rozmowie z Gorbaczowem niemiecki minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher przeprowadzał tę paralelę z dużym upodobaniem:


„- Jak pan pamięta, tysiąc lat temu w Europie było jedno imperium - Karolingów, później nastąpił jego rozpad, wielowiekowa faza państw narodowych z ich niekończącą się wrogością aż do wstrząsów XX wieku. Obecnie wstąpiliśmy w Europie w fazę formowania struktur konfederacyj-nych, kiedy zacierają się granice oraz powstaje wspólna przestrzeń gospodarcza i polityczna. Jest to prawidłowy wynik rozwoju, który wymagał wielu stuleci.

Republiki Związku Sowieckiego mają wyjątkową szansę uniknąć fazy wyodrębniania się państw narodowych i od razu wkroczyć w epokę konfederacyjnych form życia państwowego. Zaoszczędzi im to cały okres historyczny z prawdopodobnymi nader niełatwymi doświadczeniami.
- Wspaniała myśl - poklepał go po ramieniu Gorbaczow. I nakazał: - Byłbym rad mogąc ją usłyszeć w Pana jutrzejszym wystąpieniu na konferencji KBWE.
— Postaram się wmontować ją w wystąpienie "—ugodowo odpowiedział Genscher.
Zresztą, Gorbaczowa nie trzeba było szczególnie namawiać. Jednak nie może być wątpliwości, że również liderzy byłych sowieckich, a obecnie suwerennych republik niejednokrotnie słyszeli od Genschera i o imperium Karolingów, i o unikalnej szansie historycznej.

„— Rozumuję całkowicie chłodno, - powiedział Mitterrand - w interesach Francji jest, żeby na Wschodzie Europy istniała centralna siła. Jeśli będzie rozpad, jeśli powrócimy do tego, co było u was do Piotra Wielkiego, to będzie historyczna katastrofa i jest to sprzeczne z interesami Francji.
Wiekowa historia uczy nas tego, że dla Francji jest konieczne mieć sojusznika na Wschodzie Europy, aby można było zagwarantować równe działanie sił. Każdy rozpad jednolitości na Wschodzie niesie niestabilność. Oto dlaczego nie chcemy i nie będziemy wspierać ambicji separatystycznych.
[...] Należę do tych, którzy pragną mieć w Pana osobie silnego partnera - nowy Związek. Inaczej co - Rosja, Ukraina, Białoruś, Gruzja, jeszcze jakieś państwa? W rezultacie w Polsce sytuacja stanie się jeszcze bardziej niestabilna. To samo można powiedzieć o Czechosłowacji, Węgrzech.[...]"

Czyż nie jest zaskakujące, że wszyscy Ci ludzie później okazali się "ojcami założycielami" Unii Europejskiej? Dodam iż są to nieliczne cytaty, które po prostu wybrałem z książki dokumentalnej Bukowskiego "Unia Sowiecka czy Związek Europejski" - takich tam jest mnóstwo. Dziwiliście się prosowieckości i prorosyjskości Unii? Możecie już przestać. UE nie jest wyrodnym dzieckiem dlatego nie krytykuje swego ojca - ZSRR. Zachód nie pozwolił też zrobić Norymbergi komunistom, nie osądził ich jak to czynił z nazistami. Nie miał sił, ani ochoty, a nie miał tego gdyż był po prostu za głupi, by zrozumieć, że dzięki temu ZSRR będzie miał szansę się odrodzić. Rozumiem tych, którzy na to liczyli, jednak za nic w świecie nie mogę pojąć dlaczego Ci tego nie chcieli, którzy nie marzyli o odrodzeniu ZSRR. Postulowali o taki Trybunał wszyscy, którzy walczyli z komunizmem, jednak było ich za mało, dużo mniej niż tych, którzy marzyli o jego odrodzeniu, i jeszcze mniej niż tej największej grupy - czyli obojętnych idiotów, którzy nie rozumieli, iż bez rozliczenia komunizmu nigdy nie zostanie on pokonany. "Zimna wojna się skończyła" - powtarzali jak mantrę, nie rozumiejąc jak są głupi i jak bardzo się mylą. ZSRR właśnie się odradza - to im podziękujcie, a nawet sobie jeżeli byliście zwolennikami "grubej kreski" i "okrągłych stołów".

Po Gorbaczowie przyszedł Jelcyn, który nic właściwie nie zrobił za czasów swojej Prezydentury, poza najazdem na Czeczenię. A po nim oczywiście Putin, robiący z kolei za wiele. I znów jak wszyscy jego poprzednicy Putin był uznawany za liberała przez zachód. Liberalny Putin jednak skończył się dość szybko, choć wciąż uznaje się go o dziwo za demokratę, którym w żadnym przypadku nie jest. Oczywiście uznaje na zachodzie. I nikogo nie obchodzi iż był wysokim rangą funkcjonariuszem KGB, przywrócił muzykę z hymnu Sojuza, oraz flagę ZSRR w armii, a rozpad Sojuza nazwał największą "katastrofą" geopolityczną XX wieku. Liberał ten zmasakrował cały naród Czeczeński, podłożył bomby pod bloki mieszkalne, by mieć pretekst do II wojny z Czeczenią, ale to demokrata, a od niedawna wielki przyjaciel Polaków, którego krytykować nie wolno. 7.04.2010 pokazał nam serce swe na dłoni uznając iż to NKWD a nie naziści zabili Polską inteligencję w Katyniu. Dziwne jest tylko to że przez całe lata swojej prezydentury utrzymywał co innego, mimo tego iż już Jelcyn przekazał Polsce dokumenty dotyczące tej sprawy i uznał winę swojego kraju. Nikt oczywiście, poza tymi, którzy znają sowietów, nie dostrzega tu nic dziwnego. Ot zmiękł Putin, bo wcale nie wygląda to przecież na starą grę Rosji w tzw. "liberałów i konserwatystów", "gołębie i jastrzębie",  "demokratów i twardogłowych". Wcale, prawda? I jeszcze ten "niefortunny" samolot. Kolejna okazja do pokazania jak "liberalny" jest Putin i Rosja. To nic, że prokuratura mówi w zawoalowany sposób iż współpraca z Rosjanami układa się katastrofalnie, dowody rzeczowe na miejscu zostały rozkradzione, leżały luzem lub po prostu zostały zniszczone w takim stopniu iż do niczego się nie nadają. Media i tak będą piać z zachwytu nad wspaniałą Rosyjsko-Polską czy też Sowiecko-Polską współpracą. KGBista obejmujący na miejscu zdarzenia Polskiego premiera - wzruszające, aż do głębi, jaki dobry z niego człowiek, to nic że tego samego dnia Rosjanie znów w Czeczenii rozstrzelali kolejnych ludzi - co za dobry człowiek z tego Putina. Jaki wrażliwy. Chyba powinien dostać jakąś nagrodę za tę swoją wrażliwość - może jakiś pokojowy Nobel, lub nagroda im. Matki Teresy? Panie Premierze, może warto o tym pomyśleć? A zachód znów pieje - patrzcie Putin się zmienił, i oczywiście nie dostrzegają, że to gra, taka sama jak jego rzekomy konflikt z Miedwiediewem. To dla tych co by nie wierzyli, iż Putin przechodzi przemiany - pierestrojkę, głasnost niestety nie może. Patrzcie wy - oto liberał Miedwiediew, on nawet z opozycją rozmawia - czasem trzeba też za pomocą pałki prawda? Zupełnie jak wczoraj. Ale nie - to nie on, to Putin, on niewinny o niczym nie wie. On gołąb, demokrata i liberał. I te śmieszne wrogie "działania" Władimir kontra Dimitrij.  W 1999 kiedy Putin najechał Czeczenię świat znów zatrząsł się z oburzenia. Już kilka tygodni później przyjechali do niego zachodni politycy i powiedzieli grożąc palcem "Wołodia nie ładnie" po czym dalej przeszli do normalnych stosunków Rosyjsko-zachodnich. Potem Wołodia najechał Gruzję, i znów zatrzęśli się z oburzenia. "Wołodia zły", ostro mówił, Dimitrij dobry, chciał negocjować. I znów nikt nie dostrzegł, że to perfekcyjna gra. A jakiś czas później Prezydent Obama zwala się do Rosji ze swoją świtą i podpisują kolejne porozumienie dot. redukcji arsenału jądrowego. To nic, że Rosja nie respektuje tych porozumień i nie realizuje ich od lat. W końcu Obama, zwolennik jednostronnego rozbrojenia i CND, tak od młodości chciał twierdząc zapewne jak całe CND, w tym Catherine Ashton dzisiejsza wysoka przedstawiciel UE de facto minister spraw zagranicznych, iż ZSRR się rozbroi kiedy zrobi to Ameryka. I zastanawia się tylko człowiek ile czasu musi upłynąć, by ludzie wreszcie zrozumieli, iż Rosja nie istnieje, a prawdziwym państwem położonym na wschodzie jest wciąż nieśmiertelny ZSRR. Jest już władza KGB w Rosji od lat, jest hymn, jest flaga, są represje, są najazdy na inne państwa, zabójstwa polityczne, i nawet więźniowie polityczni - czym więc dzisiejsza "Rosja" różni się od "wczorajszego" ZSRR? Nazewnictwem? Co jeszcze musi się stać by ludzie zrozumieli, że ZSRR się odrodził i odradza się też jego strefa wpływów? Blisko jest do inwazji na Ukrainę. Ja jestem pewien iż to się stanie, jeżeli Janukowyczowi nie uda się stłumić oporu prodemokratycznych Ukraińców. Konflikt z Prezydentem Białorusi to tylko gra więc jego nie liczę. Co dalej - republiki sowieckie? A kto potem - cały Układ Warszawski? A może ZSRR wejdzie do organizacji, którą sam stworzył - do UE? Czy można mieć co do tego wątpliwości kiedy spojrzy się na fundamenty i podstawy UE oraz fundamenty i podstawy jakie miał posiadać "WED"? Przecież nawet szalona ideologiczna ekologia istnieje w UE, co miało być jednym z fundamentów "Domu" Gorbaczowa. Ciekaw jestem co jeszcze musi się wydarzyć, by ludzie zrozumieli iż potwór ożył i znów zaczyna być niebezpieczny...

"Nie możemy kupić swojego bezpieczeństwa, wolności i braku strachu przed bombą przez popełnienie grzechu tak wielkiego, jak powiedzenie miliardowi istot ludzkich żyjących obecnie w niewoli za żelazną kurtyną: "Porzućcie swoje sny o wolności, ponieważ, aby ratować własną skórę, zamierzamy ubić interes z waszymi panami". " Ronald Wilson Reagan, 40. Prezydent Stanów Zjednoczonych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka