".. rozpęta.. się piekło. Dosłownie i w przenośni. Dosłownie, bo trybuna, na której, na wiecu wyborczym, obecni byli premier i kilku ministrów, stanęła w płomieniach. Wyglądało to naprawdę spektakularnie. Zdjęcia te obiegły natychmiast cały świat i stały się topową migawką w serwisach informacyjnych. Tak naprawdę nikomu nic poważnego się nie stało. Ot, lekkie poparzenia, stłuczenia i otarcia przy ewakuacji. Ale wyglądało to groźnie. Wszyscy powtarzali, jak to nie mieści im się głowie, że coś takiego mogło się zdarzyć w centrum Europy, że trzeba zapobiegać, eliminować, zwiększyć środki… - FRAGMENT KSIĄŻKI / CIĄG DALSZY "POD KACZYŃSKIM"
TV-SLD: Serwis Infromacyjny 28.01.2010
PYTANIA KTÓRYCH NIKT NIE ZADAŁ
Po Katastrofie w Smoleńsku" trwała walka o to, czy Jarosław Kaczyński powinien wystartować w wyścigu o fotel Prezydenta po zmarłym bracie- Pytanie: Czy w zbliżających się wyborach prezydenckich wystartuje obecny premier Donald Tusk?
J.Kaczyński stwierdził, że chciałby wiedzieć, dlaczego premier Donald Tusk zrezygnował ze startu w wyborach prezydenckich 2010?
“Rząd musi być jak skała, jak trwały fundament, w sytuacji, w której emocje targać będą politykami, kandydatami, partiami politycznymi." - powiedział Tusk.
Słowa padają 28.01.10 r. - 10.04.2010 r. miały miejsce tragiczne wydarzenia targające uczuciami polityków, kandydatami i partiami politycznymi.Ta sytuacja trwa do dzisiaj.
Myślę, że Jarosław Kaczyński, powinien bardziej wsłuchiwać się w słowa “swojego przeciwnika” politycznego. - Po uważnym przeczytaniu słów Premiera, z perspektywy czasu, właściwszym wydawałoby się powtórzyć to pytanie, trochę inaczej:
Czy premier kraju, którego rząd “wysłał swojego Prezydenta i generałów do nieba”, miałby szanse wygrać przed-terminowe wybory Prezydenta? - Czy Premier, gdyby zgłosił wcześniej chęć startu i wystartował w przyspieszonych wyborach prezydenta, po katastrofie w Smoleńsku, miałby szanse wygrać wybory prezydenckie?
Myślę, że premier Tusk by przegrał bo:
Katastrofa w takiej sytuacji, "sama w sobie" wyglądałaby, bez żadnego śledztwa, jak "usunięcie” przez Tuska, konkurenta do urzędu prezydenta. Obywatele z pewnością odebraliby to jako zamach na życie prezydenta przed zbliżającymi się wyborami. Tak wskazywałaby logika myślenia, bez względu na fakt, czy katastrofa to zamach. - Z kolei, start i wygrana w wyborach człowieka, który już z mocy konstytucji powinien pełnić urząd prezydenta "wrażenie takie" skutecznie zniwelowało".
Start marszałka Komorowskiego i wygrana w wyborach została przez społeczeństwo odebrana jako “naturalna kolej rzeczy”, a nie wrogie przejęcie urzędu”. Obywatele nie pamiętali, że Komorowski został kandydatem Platformy na urząd prezydenta, bezpośrednio w wyniku rezygnacji Donalda Tuska w wyborach. Komorowski był kandydatem jeszcze przed katastrofą. Przez przypadek, zabieg ten odsunął od rządzących posądzenia o zamach.
Przejęcie władzy
Przejęcie władzy przez marszałka Komorowskiego odbyło się w sposóbbardzo pośpieszny i "medialnie płynny", choć rozpoczęło się i rozpoczęło w sposób niezgodny z zapisami Konstytucji. Marszałek nie zwrócił się o decyzję do Trybunału Konstytycyjnego, w sytuacji, gdy nie był zgodnie z polskim prawem, potwierdzony zgon Prezydenta.
Procedurę przejmowania urzędu rozpoczął jeszcze przed znalezieniem ciała prezydenta i potwierdzeniem jego zgonu, co stało się dopiero późnym wieczorem 10.04.10 , po identyfikacji ciała przez Jarosława Kaczyńskiego. Tym samym pogwałcił zapisy konstytucji, który mówi:
Art. 131. "Jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej nie może przejściowo sprawować urzędu, zawiadamia o tym Marszałka Sejmu, który tymczasowo przejmuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej. Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej."
Przyczyną pośpiesznego przejęcia przez marszałak Komorowskiego urzędu prezydenta mogła być chęć nak najszybszego przejęcia kontroli nad aktami i archiwami kancelarii prezydenta. W książce Leszeka Szymowskiego -"Zamach w Smoleńsku ".
Znaleźć tam można taki zapis:
Członek Komisji Weryfikacyjnej WSI: “Na biurko prezydenta Kaczyńskiego trafiła wersja aneksu, ale prezydent ją poprawił, pewne rzeczy kazał wykreślić. Sporządzono więc drugą wersję. Było tak samo. Ostatecznie chyba dopiero jedenasta wersja - okrojona prawie o połowę w stosunku do pierwszej - znalazła akceptację w oczach Głowy Państwa. Prezydent zwlekał z jej upublicznieniem, choć Macierewicz, Olszewski i inni doradzali mu, aby odtajnił to jak najszybciej. Ale Kaczyński się wahał i wahał. W zgodnej opini nas wszystkich, czekał z ujawnieniem aneksu do okresu poprzedzającego kampanię wyborczą. Wydaje się zasadny pogląd, że liczył na to, iż opublikowanie aneksu pomoże mu pogrążyć Komorowskiego, w którym upatrywał głównego rywala w walce o powtórną kadencję. A może chciał poczekać na właściwy moment do ujawnienia tej zabójczej wiedzy.”
Rezygnacja premiera w wyborach prezydenckich odsunęła od partii rządzącej oskarżenie o zamach na życie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, dając władzę prezydencką. W katastrofie mógł też zginąć Jarosław Kaczyński. Gdyby tak się stało, Donald Tusk i PO, byliby jedynymi i niczym niez agrożonymi "władcami Polski" - To może być niedorzeczene, ale to wygląda na dobrze zaplanowany zamach - gdyby było prawdą oczywiście.
Powyższe, nie może być odpowiedzią na to pytanie "dlaczego Premier zrezygnował" ze startu w wyborach prezydenta, bo premier Tusk nie mógł wiedzieć o zbliżającej si katastrofie w Smoleńsku, ani też, o swoich potencjalnie nikłych szansach na zwycięstwo w przed-terminowych wyborach prezydenckich, będących wynikiem Katastrofy Smoleńskiej. O tym premier Donald Tusk wiedzieć nie mógł. Więc pytanie dlaczego zrezygnowałi dlaczego właśnie w taki sposób uzasadnił swoją rezygnację, nadal pozostaje zagadką. Co stało, za decyzją premiera może okazać się największą zagadką III RP, szczególnie, jeśli zdecyduje się na start w zbliżających się wyborach prezydenckich.
Słowa premiera: “Proszę państwa, ich jest dwóch, ja jestem jeden..", nie są już aktualne. - Słowa: “Rząd musi być jak skała, jak trwały fundament, w sytuacji, w której emocje targać będą politykami, kandydatami, partiami politycznymi." - są.
Po Katastrofie w Smoleńsku" trwała walka o to, czy Jarosław Kaczyński powinien wystartować w wyścigu o fotel Prezydenta po zmarłym bracie
Pytanie: Czy w zbliżających się wyborach prezydenckich wystartuje obecny premier Donald Tusk?
" JAROSŁAW KACZYŃSKI: ZABIJAJCIE POLITYKÓW "
"PRZEMÓWIENIE PREMIERA PO
ATAKU BOMBOWYM BRUNONA K.?"
"Rada Ministrów i Sejm zamknęły się w budynkach rządowych na nadzwyczajnych posiedzeniach i obradowały całą noc. Budynki były otoczone uzbrojonymi po zęby kordonami wojska i policji. Niektórzy komentatorzy wyśmiali to, twierdząc, że mamy bardzo słabe państwo, skoro aż tak bardzo boimy się jednego profesora z butelką z benzyną. Niektórzy blogerzy wskazywali, że Brunon K. miał rację i że to po prostu są zwykli tchórze. Do żadnego polityka, choćby szeregowego, nie można się było wtedy dostać, by przeprowadzić wywiad, stąd dziennikarze skazani byli na kilka lakonicznych i banalnych wypowiedzi zamieszczonych na Twitterze.
Obrady trwały do białego rana. Podobno rozważano wprowadzenie stanu wyjątkowego (co, nawiasem mówiąc, zapewne dodatkowo mogłoby potwierdzać tezę o tchórzostwie).
A kolejnego dnia rano, na warszawskiej Pradze, pojawił się pierwszy znak ZJ namalowany sprayem na murze.
A o godzinie 9.00 premier wygłosił orędzie do narodu, emitowane na żywo przez wszystkie stacje radiowe i telewizyjne w Polsce.
Oświadczenie i konferencja prasowa Premiera.
– Szanowni Państwo! Obywatele! Rodacy!
– Chciałbym dzisiaj, że tak powiem, na gorąco, odnieść się do wczorajszych tragicznych wydarzeń. Otóż chcę powiedzieć, że rząd, rząd i parlament nie dadzą się zastraszyć. Nikt nie będzie nam dyktował za pomocą butelek z benzyną, jaką politykę mamy prowadzić.
Chciałbym też, abyśmy wszyscy spojrzeli na to wszystko pod właściwym kątem. Był to czyn szaleńca, człowieka sfrustrowanego, zapewne też nieszczęśliwego, ale jakże niesprawiedliwego w swych ocenach. Żyjemy w demokracji, najlepszym z możliwych ustrojów. Władzę sprawują reprezentanci narodu wybrani w powszechnych i jawnych wyborach. Jesteśmy tu, by pracować dla Was, by Wam służyć.
I jeśli robimy to nieudolnie, jeśli kierujemy krajem nie w tym kierunku, w którym uważacie, że powinniśmy, to możecie nas zmienić. Możecie w kolejnych wyborach kompletnie zmienić skład parlamentu i rządu. I chcę zaznaczyć, że to jest jedyna skuteczna, legalna i dopuszczalna metoda, dzięki której obywatele wpływają na kształt polityki, na kształt sceny politycznej w swoim kraju. Tak działa demokracja. Takie są demokratyczne zasady. A szaleńcom, frustratom i, co tu dużo mówić, kryminalistom pokroju Brunona K. mówimy zdecydowane „nie!”.
Powtarzam jeszcze raz. Nie damy się zastraszyć. Od jutra cała administracja i struktury państwa przystępują do normalnej pracy. Zamachowiec został ujęty i osadzony. W dalszej kolejności zostanie osądzony, a niezawisły sąd wyda wyrok. I uważam, że to zamyka sprawę. Dodam jedynie, że mam nadzieję, że nikt, kto czytał list, nie da się nabrać na te brednie o Zbuntowanych Jednostkach. Bo gdyby stało się inaczej, nasza reakcja będzie stanowcza i twarda, może nawet bolesna.
Pytanie od dziennikarza
– Jeśli Pan mówi, że rząd nie da się zastraszyć, to czym tłumaczyć nadzwyczajne środki ostrożności. Kordony wojska i policji. Dzisiejsze szczegółowe rewizje wszystkich dziennikarzy, prześwietlanie kamer i tak dalej.
– To standardowe procedury, proszę Pana, przy tego typu zdarzeniach. Jak powiedziałem, od jutra przystępujemy do normalnej pracy i nie planujemy stosowania żadnych dodatkowych środków ostrożności.
Pytanie od dziennikarza
– Skoro uważa Pan, że to odosobniony czyn frustrata, jak wytłumaczy Pan litery ZJ, które dziś rano pojawiły się na jednym z budynków warszawskiej Pragi
– Nic o tym nie wiem.
Pytanie od dziennikarza
– Czy Pana zapowiedź twardej i bolesnej reakcji to straszenie ewentualnych naśladowców możliwością stosowania przemocy wobec nich?
– Proszę Pana, wszystkie organa państwa działają i będą działać w ramach obowiązujących przepisów i procedur. Dotyczy to oczywiście również, a może nawet w szczególności, policji, która takimi ewentualnymi incydentami będzie się zajmować. I oczywiście ufam, że zajmować skutecznie.
Pytanie od dziennikarza
– Czy przez to, że państwo działa skutecznie, rozumie Pan czternastoletnie śledztwo w sprawie zabójstwa generała Marka Papały, niewyjaśnienie do dziś zabójstwa ministra Dębskiego i inne nierozwiązane sprawy, na które powołuje się zamachowiec?
– Ekm. To wszystko, co miałem do powiedzenia. Dziękuję państwu.
***
Przez kilka kolejnych tygodni każde główne wydanie serwisów informacyjnych w Polsce zaczynało się sprawozdaniem z postępów w śledztwie w sprawie Brunona K. I faktycznie, wydawało się, że działał sam.
Przesłuchiwano wszystkich, z którymi miał cokolwiek wspólnego. Rozpoczęto oczywiście od najbliższej rodziny. Później wzywano kolejno dalszych krewnych, sąsiadów, kolegów z kółka szachowego ...
Wszyscy powtarzali to samo. Miły pan profesor. Wdowiec. Emerytowany ... Spędzający dużo czasu z wnukami. Nieźle grający w szachy. Mający zdecydowane poglądy polityczne zbieżne mniej więcej" (*) ... z polityczną linią prezentowaną przez Prawo i Sprawiedliwość.
Fragment książki Jarosława Kaczyńskiego z Wrocławia : "Zabijajcie polityków" ... (*) koniec cytatu ... dalsza część stanowi dopisek autora notki. / Słowa tekstu profesor / Brunon K. nieorginalne
Oryginał tekstu:
http://www.zabijajciepolitykow.pl/pliki/jk_zabijajcie-politykow_ksiazka_fragment_218722.pdf
TERAZ NALEŻY SIĘ ZAPYTAĆ: KIEDY
BĘDZIE OFICJALNY ZAMACH STANU?
* W wykonaniu tych, którz właśnie tracą władzę.
POLECAM TĄ NOTKĘ
http://kacpro.salon24.pl/459963,gdyby-nie-stefan-niesiolowski-polska-bylaby-potworna
Gdyby nie Stefan Niesiołowski Polska byłaby potworna, i nawet byśmy o tym nie wiedzieli. Przy założeniu, że Katastrofa Smoleńska była “I-wszym przewrotem pałacowym”, przewiduję, że w Polsce, w najbliższych dniach, może dojść do "II-go przewrotu pałacowego”, np. "symulacji zamachu" w dniu 11 listopada, podczas marszu "Razem dla Niepodległej", bo ten marsz, "to coś nietypowego".
Wynikiem byłoby oskarżenie PiS i delegalizacja partii Jarosława Kaczyńskiego .
Fragment artykułu na Onet.pl z 30 września 2012 r. , Cytat: “Ucieszyłbym się, gdyby PiS zrobił rewolucję i próbę zamachu stanu, bo to byłby ostateczny koniec Kaczyńskiego i PiS. Panowie, zróbcie rewolucję i szturm na Belweder! (...) Niech PiS wywoła kolejne Powstanie Warszawskie - powiedział w pierwszej części rozmowy z Onetem Stefan Niesiołowski.”
“Drugi przwrót pałacowy: Czy 11 listopada 2012 r. będzie "symulowany zamach stanu?”
<>
11 listopada 2012 r. mieliśmy prowokacje / Symulowany zamach się nie udał, bo Jarosław Kaczyński pojechał do Krakowa, a myślę, że właśnie niego, w świetle kamer zamaskowani "specjalni" mieli wyciągać z tłumu "jako przywodcę przewrotu Niesiołowskiego". - Nie było go w Warszawie, dlatego był niewypał."Zamach" 11.11.12, na Marszu Niepodległości w Warszawie obrócił się przeciwko zamachowcom. Użyli siły, padły strzały. Dlatego właśnie "od wtedy" PO traci.
TERAZ NALEŻY ZAPYTAĆ: KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY ZAMACH STANU? *
* W wykonaniu tych, którz właśnie tracą władzę. / Bo ONI chcą rządzić, a Polacy tego nie chcą.
<>
DODATEK SPECJALNY: Po przemyśleniu dochodzę do wniosku, że jest możliwe, w związku z czasem kampanii bilbordowej, protestami związkowców i .... katastrofą helikoptera z mężem posłanki PiS, że był plan, że chciano wywołać rozruchy właśnie w dniach protestu związkowców w Warszawie. / 13.09.2013 doszło do katastrofy helikoptera z mężem posłanki PiS na pokładzie, który zginął. 13.09.2013 to był pierwszy dzień protestu związkowców. / Gdyby PiS i związkowcy zadziałali nierozważnie, przy tej masie ludzi w Warszawie mogło dojść do "ataku odwetowego" za prawdziwy, lub domniemanym zamach na członka rodziny posłanki PiS. To wielce prawdopodobne. W prasie prawicowej wstrzemięźliwie napisano o katastrofie. - Czy to było taktyczne przemilczenie, aby nie wywoływać złości manifestantów? - W prasie rządowej" były takie zdjęcia z protestów związkowców.
Czy do "medialnego zamachu stanu" zabrakło zajść ?
Zdjęcie z interia.pl
Niżej zdjęcia z "NEWSWEEKA - "Związkowcy w Warszawie / Za[płonęły opony "
Fot. Dariusz Borowicz / AG
Fot. Maciej Orłowski <<>> TU CIEKAWY PRZYPADEK "ZATROSKANEGO TUSKA" / W PRZEKAZIE TO TEŻ GRA ROLĘ
“Niesiołowski: gdyby PiS zrobił rewolucję, to byłby ostateczny koniec Kaczyńskiego”
Fragment artykułu na Onet.pl z 30 września 2012 r. , Cytat:“- Ucieszyłbym się, gdyby PiS zrobił rewolucję i próbę zamachu stanu, bo to byłby ostateczny koniec Kaczyńskiego i PiS.Panowie, zróbcie rewolucję i szturm na Belweder! A debata ekonomiczna PiS była debatą nad zieloną książeczką płk. Kaddafiego. Niech PiS wywoła kolejne Powstanie Warszawskie - powiedział w pierwszej części rozmowy z Onetem Stefan Niesiołowski.” .
“Drugi przwrót pałacowy”
Jak opisano w raporcie “Zespołu Parlamentarnego Macierewicza”, przed Katastrofą Smoleńską doszło do szeregu trudnych do wytłumaczenia, zaplanowanych lub nie, działań i zdarzeń, które doprowadziły w finale do katastrofy.
Myślę, że wywód Pana Stefana Niesiołowskiego jest sygnałem, że działania przeciwdziałające “rewolucji PiS” (siłowej), mają miejsce. A że PiS, takiej rewolucji nie przeprowadzi, przy założeniu, że Katastrofa Smoleńska była “I-wszym przewrotem pałacowym”, przewiduję, że w Polsce, w najbliższych 40 dniach, może dojść do "II-go przewrotu pałacowego”.
WIECZÓR, 09 PAŹDZIERNIK 2011 R / "REPLAY"
"PO wyborach: Byk “na Red Bulu”- czyli walka z dmuchanym stworem"
http://kacpro.salon24.pl/448162,po-wyborach-byk-na-red-bullu-czyli-walka-z-dmuchanym-stworem
Istniejące warianty rozstrzygnięć i rozwoju wypadków, porównać można do tej z areny - tyle tylko, że tej w "chiszpańskim mieście", gdzie za chwile może się rozegrać "korrida" - czyli "rytualna walka z bykiem". Rytuał kończący się "ostatnim zabójczym pchnięciem"
Na trybunach widzimy rozgrzaną do czerwoności dopingującą gawiedź. Na środku areny przebierający nogami, buchający kłębami pary - ” jakby na Red Bullu” -” BYK”.
Naprzeciw niego “zastygły w bez ruchu” - patrzący bykowi prosto w oczy “MATADOR”. Oczekiwany wynik mającego nastąpić starcia - “niby powszechnie wiadomy” - z niewielką, ale zawsze - dozą niewiadomej. - Starcie, może zakończyć się niespodzianką.
Sytuacja wygląda “niby standardowo” , gdyby nie jeden szczegół - “tunel z bramą” biegnący z areny na miasto świeci otworem. Ktoś nie domknął bramy, czy też celowo została ona nie domknięta? Stwarza to możliwość nie oczekiwanego przez nikogo - lub bardzo niewielu - rozwoju wypadków. Jeśli na chodniku na końcu tunelu pokaże się grupa “ rozwrzeszczanych kibiców Barcelony” - co zrobi “BYK” - jeśli nie wytrzyma przeszywającego wzroku “MATADORA” - widząc jednocześnie “otwarte okno na świat” …. i nowy , potencjalny cel ataku. Sytuacja na arenie - a raczej poza nią - może się wymknąć poza utarte reguły gry.
O ile - bez względu na bieg wypadków - przyszłość byka jest znana (skończy jako wołowina na weekendowym grillu), o tyle “szalejący byk na ulicach wielkiego miasta” może być wielkim wyzwaniem dla mającego go pokonać “MATADORA”. Jak w przy takim rozwoju wypadków powinien się On zachować?
- Moim zdaniem powinien poczekać, aż “z byka zejdzie powietrze”. “Red Bull” z zasady “działa przez pięć godzin” - potem już tylko dzieci kopią pustą puszkę po podwórku …Część z nich zostaje “zwykłymi kibolami”. Ktoś inny fanem futbolu lub “mistrzem piłki nożnej”. Jeszcze inni udają kogoś, kim faktycznie nie są.
"Tuska ratuje tylko zamach. / Bo jeśli nie zamach, to taczka."
by "Polaczok" / czwartek, 24 maja 2012
Tuska ratuje tylko zamach
Na chwilę zapomnijmy o wielu niewyjaśnionych kwestiach smoleńskich, wróćmy myślami do tego złowieszczego poranka, soboty 10.04.2010 roku. Jest piękny słoneczny ranek, godzina lekko po dziesiątej. Jak grom z jasnego nieba spada na nas wiadomość o katastrofie z udziałem polskiej delegacji udającej się na uroczystości w Katyniu. Szok, niedowierzanie, wybuch niespotykanych myśli, łzy totalnego zdołowania związanego niewątpliwie z Katyniem. Wszystko nabiera niewyobrażalnych wymiarów po wstępnym ogłoszeniu listy nazwisk uczestników lotu. Odczucia te dotyczyły każdego normalnego człowieka bez względu na upodobania czy kolor myśli.
Spróbujmy jednak wyobrazić ludzi stojących na stanowiskach pracy, pracy bezpośrednio związanej z tym lotem. Do osób bezpośrednio zaangażowanych w ten lot można zaliczyć przedstawicieli BOR, MSWiA, MSZ, Kancelarii Premiera wraz z samym Premierem, 36 SPLT, COP oraz z innych służb, do których należał obowiązek posiadania wszelkiej wiedzy na temat wizyty Prezydenta RP. W podobnej sytuacji znalazły się osoby po stronie rosyjskiej z Putinem na czele. No i się zaczęło. Jest problem, nikt nie wie jeszcze o co chodzi, no poza Radkiem Sikorskim, który w sposób czysto telepatyczny przeanalizował przebieg zdarzenia i był już wszystkiego pewien w kilka minut po zdarzeniu.
Ale zostawmy ten jeden przypadek do rozważań przez wróżkę i radiestetę. Załóżmy taki oto przypadek, że wszyscy zaczynają myśleć o własnym tyłeczku w związku z odpowiedzialnością jeszcze nie wiadomo jaką. Cóż Radek Sikorski mógł lepszego wymyślić jak rozwiązanie pod tytułem ,,nie - to nie ja''. Przypuśćmy, że tak wyćwiczony odruch ma każdy skundlały polityk, który jest zaprawiony w wykręcaniu się sianem, składaniem obietnic bez pokrycia, wiecznym łganiem i ciągłym mataczeniem.
Ponieważ przykład idzie z góry, wszelkie służby szybko uczą się od swoich mistrzów iluzji, jak mają przetrwać mało robiąc i nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności. Skundlały strach przed odpowiedzialnością za coś, czego nikt jeszcze nie umiał ocenić, uruchomił lawinę obłudy, która została skierowana na obywateli z każdej strony, poczynając od źródła jakim był Premier, na sprzątaczce z Okęcia kończąc. W końcu podobne przypadki odnajdujemy w przyrodzie, choćby skunksy, żmije, czy też węgorze elektryczne. To taki rodzaj zasłony obronnej, podobnej w znaczeniu do mgły smoleńskiej, przed honorowym stawieniem czoła na przeciw rzeczywistości.
Premier, po krótkim i ludzkim szoku, szybko otrząsnął się i wrócił na kurs i ścieżkę tworzenia mistyfikacji oddalającej go od choćby honorowej odpowiedzialności za los - o matko, kraju ? - On nie potrafił zadbać o jedną osobę, Prezydenta RP, a co dopiero mówić o obywatelach ? Donek, nie poddawaj się, przecież to będzie totalna klapa, co z partią, rządem, lodami itp. - pomyślał Tusk w pierwszych chwilach.
Ponieważ w podobnej sytuacji znalazł się Putin, który pomyślał sobie o tym, że ktoś poprzez zamach mógłby zrobić z niego balona przed wyborami prezydenckimi, szybko przypomniał sobie temat zatopienia Kurska i postanowił pomóc sobie i koledze Donaldu. ,,Zmarłym życia nie przywrócisz, a żywi muszą żyć za wszelką cenę przy korycie'' - tak powstał szybko pomysł totalnego przejęcia kontroli nad śledztwem, które zostało zaprojektowane w taki sposób, aby badaniem jednej sprawy zajęło się przynajmniej z sześć komisji w oparciu o jakieś tam dowody lub ich brak, dla pewności zakopując je na co najmniej jeden metr pod ziemię lub zapominając czegoś tam zmierzyć, bo przecież wsie pogibli.
Zależności pomiędzy tymi komisjami powodują, że każda jest uzależniona od każdej pozostałej. Jednym słowem rosyjska ruletka w przebiegu przymusowego udawania badania sprawy oraz blackjack w postaci dwóch kart premierowych o łącznej wartości nominalnej 21 po powstaniu dowolnej wątpliwości – to obraz gry prowadzonej z publicznością. Ponieważ przykład idzie z góry, reszta podległych zrobiła wszystko podobnie na ile umiała. Niektórym się to nie powiodło, choćby Bielawnemu, innym udało się przerobić nawet trzecią salonkę w raporcie bez sprawdzania czy po jej remoncie nie pozostał jakiś kapiszon w tym rejonie. Normalny obywatelu, spróbuj nie zapłacić ZUS'u na czas – nie żyjesz, spróbuj nie zapłacić podatku – nie ma cię, a Janicki za wzorcowe niedopilnowanie Prezydenta otrzymuje nagrodę w postaci nominacji z szofera na generała – wot gieroj, traktorzysta wyższe inżyniera.
Wystarczy przypomnieć ten jad, śmierdzące wydzieliny skunksa czy też inne fekalia nam serwowane na przestrzeni od 10.04.2010 do dnia dzisiejszego. A zatem, cztery lądowania, no może trzy, a właściwie jedno. O której godzinie ? O 8:56 wszystkie dzwony w kościołach biły przez dwa tygodnie. Jak40 – nie, to był Tu154M. Oni lądowali – nie , przecież odchodzili. Oni odchodzili – zaraz, ale przecież to wyglądało jak lądowanie. Głos generała w kokpicie raz się pojawiał, raz znikał. Kopano na ponad jeden metr głębokości ziemię aby wydobyć pieczołowicie wszystko to, co się tam rozsypało, ale pozostawiono jednak coś dla archeologów i wycieczek krajoznawczych.
Z ciał nie było co zbierać, ale 97 osób się doliczono natychmiast. Badania zwłok przeprowadzono – ale ekshumacje są i będą. Komórki zablokowano – ale jednak dzwoniły jak zaprogramowane. Rosjanie informowali o złym stanie lotniska – ale my dowiedzieliśmy się tego od św. Piotra dnia 12.04.2010. Medale omonowcom obiecano – ale było im zbyt mało i okradli karty kredytowe ofiar. Właściwie to szkoda dalej wymieniać te wszystkie rozbieżności i dualizmy znaczeniowe, gdyż jest to jeden wielki skandal aby Premier polskiego rządu nic o tym nie wiedział.
Tak czy siak, jeśli Premier nie wiedział o tym wszystkim – taczka, wiedział – taczka lub coś mocniejszego. Donaldu Tusku może uratować tylko zamach, bo w każdym innym wypadku należy obawiać się takiego rządzenia, gdzie nie można upilnować tylko jednej i to najważniejszej osoby w Państwie a co dopiero powiedzieć o bezpieczeństwie całego kraju. Dlatego utrzymywanie otoczki zamachowej jest jedyną drogą, którą podąża Donald Tusk i jego ekipa podwładnych. Zamach jest jak tlen potrzebny tej ekipie do dalszej egzystencji iluzji rządzenia. Bo jeśli nie zamach, to taczka.
http://kacpro.salon24.pl/456798,tuska-ratuje-tylko-zamach-bo-jesli-nie-zamach-to-taczka
"Antypolskie sprzysiężenia" Z pamiętnika generała Zygmunta Berlinga, dowódcy 1 Armii WP / 1943 r. <> "Za plecami Armii walczącej krwawo o wolność i szczęście Ojczyzny, wrogie ręce, w naszym domu wychowane, usiłowały je zakuć w nowe kajdany ... Wróciło wspomnienie sprzed lat. 17 września 1939 roku na ulicy Niemieckiej w Wilnie, zamieszkałej prawie wyłącznie przez burżuazję żydowską, spotkałem o godzinie szóstej rano dwa czołgi radzieckie oblężone przez tłum wiwatujących. Sami Żydzi. Starzy i młodzi, kobiety i dzieci śpiewali i obrzucali czołgi kwiatami - widocznie już wcześniej przygotowanymi na tę okazję. A że to te czołgi, zdławiły ostatni dech wolności na tej ziemi? Niech płacą goje! ... - Nu coo? - Wasze przeszło! Teraz my - powiedział do mnie stary znajomy Żyd. Dziś zrozumiałem, że to był zwiastun. .. <> Stworzono parawan, za którym wybranego narodu elita, w osobach Bermana, Zambrowskiego i (innych) ... ujmowała w swe ręce ster rządów w Państwie. Oni wiedzieli od dawna, jak przystąpić do dzieła. Nie zapomnieli dewizy, że masa to bydło, które musi być jednak prowadzone na dobrym łańcuchu. Pod pokrywą szczerych intencji zwiedli naszą czujność, wykuli ten łańcuch w postaci służby bezpieczeństwa, oraz spreparowanej prokuratury i sądów zdegradowanych do roli narzędzi władzy. Wszystko w imię potrzeb walki z kontrrewolucją. <> Kto chce niech wierzy, że taki był cel żydowskich machinacji. Fakty mówiły, że dla mafii rządzącej, nie ma w Polsce Polaków - są tylko Żydzi i goje! " <> Powyższy cytat zaczerpnięto z książki redaktora Zdzisława Ciesiołkiewicza "Inwazja Upiorów 1944 - 1970 - O wkładzie szowinistów żydowskich do historii współczesnej Polski" <> TĄ KSIĄŻKĘ MUSISZ PRZECZYTAĆ <<<>>> http://netload.in/datei9OwHQtSTBl.htm <<<>>> * UWAGA ! ! ! Aby ściągnąć PDF należy skorzystać z podanego linku, otworzyć stronę "Netload". Po otwarciu zobaczysz dwa zegary. Pod prawym zegarem kliknij na "DAWNLOD FREE", odczekaj 30 sek., przepisz czterocyfrowy numer do okienka, kliknij NEXT, odczekaj 20 sek. Kliknij na pomarańczowy napis "Or click here" i ściągnij PDF.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka