newdem newdem
360
BLOG

Bóg jako wzajemna interpretacja

newdem newdem Kultura Obserwuj notkę 23

 

 

Przedstawiam fragmenty pewnej dyskusji mającej miejsce przeszło rok temu na innym wortalu internetowym. 
Występują tam (ja, newdem), jako: Marat Dakunin, zaś moją rozmówczynią jest poetka, występująca pod nickiem Małgo. 

Podkreślenia i wytłuszczenia pochodzą ode mnie (newdem). 

 

 

Marat Dakunin:

Jestem pełen sprzeczności co do Boga. 
Muszę rozpatrywać go w kategoriach najwyższej sprawiedliwości (miłosierdzia itd), może delikatnie mniej w pozostałych atrybutach (wszechmocy, wszechwiedzy). 
Gdyby utracił atrybut sprawiedliwości, przestałby być dla mnie Bogiem.
Założenie pierwsze: jako człowiek nie ogarniam i nie ogarnę boskiej sprawiedliwości. 
Założenie drugie: jako człowiek, muszę (bo nie mam innego aparatu) ważyć, co jest sprawiedliwe wg mnie, w mojej najlepszej i najszerszej ocenie i tak też muszę, niejako, postrzegać Boga (Bóg na moje podobieństwo..). 
Mamy więc sprzeczność. Jak zwykle w tych kwestiach :)

Niestety ja komplikuję sobie rzecz bardziej niż zwykle się to czyni. 
Z jednej strony jestem przywiązany do Boga osobowego (chrześcijaństwo), uznaję, wydaje mi się, że rozumiem, a nawet sam rozwijam dogmat o Trójcy Świętej a z drugiej strony, w sensie sprawiedliwościowym - nie widzę uzasadnienia dla istnienia Boga osobowego - bardziej przemawiają tu do mnie systemy Wschodu (reinkarnacja, pustka, wyrównywanie szans poprzez koło wcieleń itd.). 
Z kolejnej zaś strony stykając się z różnymi systemami ezoterycznymi przemawia do mnie teza, iż człowiek, skazany na wolność, musi na wszystko sobie zasłużyć, maksymalnie wykorzystując dane szanse, niezależnie od sytuacji początkowej. 
Ta sytuacja początkowa jednak jest największym problemem w tego rodzaju teoriach (rozpatrując sprawę z pkt widzenia sprawiedliwości). 
No cóż, mógłbym to wszystko rozwijać, ale może poczekam na razie..


Przykład teorii ezoterycznej - wybrałem fragment o ewolucji, bo oddaje sens dość dobrze (ewolucja - doskonalenie człowieka - w domyśle - zasłużenie na zbawienie).
Jest to teoria, która się zdawać może (mi się trochę taka zdaje) niesprawiedliwa, ba - faszyzująca. Ale jak się głębiej zastanowić, można zobaczyć w niej pewną sprawiedliwość (rezygnując z antropocentryzmu), choć jest to ekhm..smutne. Smutne jest założenie, że człowiek nie jest najważniejszy. I że może być tym, czym dla nas są zwierzęta (ale Pani jest wegetarianką :)!) 

"Człowiek musi zrozumieć, że jego ewolucja potrzebna jest tylko jemu samemu. Nikt inny nie jest nią zainteresowany. I nikt nie ma obowiązku ani nie zamierza mu pomóc. Przeciwnie, siły, które przeciwstawiają się ewolucji dużych mas ludzkości, przeciwstawiają się także ewolucji poszczególnych ludzi. (...)
Takie są podstawy właściwego spojrzenia na ludzką ewolucję. Nie istnieje żadna przymusowa, mechaniczna ewolucja. Ewolucja jest wynikiem świadomego zmagania. Przyroda nie potrzebuje tej ewolucji; nie chce jej i walczy z nią. (..) Ale jeśli wszyscy lub większość ludzi by sobie to uświadomiła i zapragnęła osiągnąć to, co zgodnie z prawem pierworództwa im się należy, to ewolucja stałaby się z kolei niemożliwa. To, co jest możliwe dla jednego człowieka, jest niemożliwe dla mas.(..)

Fragmenty nieznanego nauczania, Gurdżijew via Uspienski

 

 

poetka posługująca się nickiem „Małgo”:

Przegapiłam Twoje wpisy, a przecież na nie czekałam.
Poruszasz kilka bardzo ciekawych kwestii naraz, sądzę, że specjalnie zaczynasz od wolności, żeby uwolnić Boga ;-)
Nie zgadzam się z Millerem (nigdy się nim zresztą nie zachwycałam): Wolność to błędna nazwa. Pewność jest bardziej właściwa. Nieomylność. Naprawdę bowiem jest tylko jedna droga działania w każdej sytuacji, nie dwie czy trzy. Wolność zakłada wybór, a wybór istnieje tylko w granicach, w których jesteśmy świadomi swej nieporadności. Można powiedzieć, że biegły nie namyśla się. On utożsamia się z myślą, ze swoją drogą.

Widzę to trochę inaczej. Prawdopodobnie faktycznie tak jest, że jednostka wie, choćby i instynktownie, co dla niej (zawsze w konkretnych konstelacjach rodzinnych, społecznych, historycznych i wszelkich ) jest najlepsze, nawet, jesli jej wybory wydają się absurdalne innym. Prawdopodobnie jest też tak, że jest zdeterminowana genetyką, owymi układami i w końcu najważniejszym elementem: przypadkiem. Posłuszna temu instynktowi staje się biegła w wyborach, które istotnie mają coraz mnie cech wyboru wolnego.

Ale: zwróć proszę uwagę na element szaleństwa przy podejmowaniu decyzji, żyłkę eksperymentatorską, decyzje wbrew sobie i zdrowemu rozsądkowi czy przeciwnie - wewnętrznemu, namawiającemu głosowi - słowem, na coś nieprzewidywalnego w samym moim środku, co np. niegdyś mogło być nazywane głosem Boga lub szatana, a co ja wolę nazywać robieniem użytku właśnie z wolności.


Ciekawe jest Twoje pierwsze i drugie założenie widzenia Boga i ta sprzeczność. Będę się upierać z pozycji dziecka:
Skoro jesteśmy na obraz i podobieństwo, i zostało nam to poświadczone, to nie jest możliwe, aby nasze wobec niego pretensje były nieuzasadnione. Paskudnym wykrętem jest powiedzenie, że nie ogarniamy Absolutu. Są tylko dwa wyjścia: albo stworzyliśmy sami Absolut, i wtedy wyposażyliśmy go sami w elementy niezrozumiałe - albo on stworzył nas i wtedy przynajmniej w momencie styku musi być czytelny, musi dać się pojąć. No a sam wiesz, jak to wygląda z czytaniem intencji Boga.


Twierdzę, z całą świadomością, że narażam się na zarzut ignorancji (pierwszy raz biorę udział w dyskusji o charakterze teologicznym, raczej temat odsuwałam od siebie jako kompletnie niepraktyczny) że Bóg nie jest sprawiedliwy. Nie jest też dobry.


(Bóg) Nie jest ani dobry ani zły, podobnie jak rodzące się dziecko. Dopiero życie kształtuje je i ono kształtuje zycie, taka wzajemna intepretacja ;-)

To, co robimy z Boga, czy doświadczamy jego złej czy dobrej strony, jest sprawą naszego wyboru. Interpretacji Boga. ja w każdym razie biorę na siebie pełną odpowiedzialność za wszystkie jego łaski i niecne czyny wobec mnie ;-)

I jeszcze jedna wątpliwość: Przyroda nie potrzebuje tej ewolucji; nie chce jej i walczy z nią - o co z tym chodzi? czyż nie jest tak, że ewolucja jest po prostu, zdarza się, czy ktoś tego chce czy nie chce. a przyroda poddaje się przecież fantastycznie wszelkim zmianom, natychmiast na nie odpowiadając i dążąc do nowej równowagi systemów. to wdzięczny gracz, przyroda, wyrafinowany i prosty zarazem, i nie narzeka - robi swoje. (nie rozumiem tego z tą jej niechęcią do ewolucji).

Małgo napisała:
"Skoro jestesmy na obraz i podobieństwo, i zostało nam to poswiadczone, to nie jest mozliwe, aby nasze wobec niego pretensje były nieuzasadnione. Paskudnym wykrętem jest powiedzenie, że nie ogarniamy Absolutu. Są tylko dwa wyjścia: albo stworzyliśmy sami Absolut, i wtedy wyposazyliśmy go sami w elementy niezrozumiałe - albo on stworzył nas i wtedy przynajmniej w momencie styku musi byc czytelny, musi dać się pojąć. No a sam wiesz, jak to wygląda z czytaniem intencji Boga."

Marat Dakunin odpowiada:
No tak, w pewnym sensie jest to paskudne. Dlatego ja - pamiętając o tym - od tego uciekam. To trochę taka jednia przeciwieństw :). Problem teodycei (rozgrzeszenia Boga ze zła istniejącego) bo prędzej czy później właśnie do tego sprowadzić się może taka rozmowa, musi się oprzeć o wolną wolę. Ale to nie koniec. Trzeba zbudować kilka etapów tego rozumowania, pamiętając, że istnieje także zło, które nie przeradza się w dobro (nie służy dobru, nie uszlachetnia przez cierpienie itd.). Trzeba tak rozwiązać samoograniczenie się Boga, żeby uratować jego wolę, ludzką wolę i miłosierdzie. Tutaj pomocny może być wątek rozbicia - iskierki (Bóg jako suma dusz - w pojedynczej jest niedoskonały człowiek - w absolutnym zbiorze - jest Bóg). Tak naprawdę bruździ tutaj idea Boga osobowego, ale jak już wspominałem moje widzenie rzeczy opiera się na pewnych sprzecznościach (także śmierć Chrystusa na krzyżu - Bóg który stał się człowiekiem - jest mi bliskie a zarazem odległe - jak pisarze rzymscy wyśmiewali filozofie chrześcijańską i ja widzę absurdy (też sprawiedliwościowe) a jednocześnie czuję bardzo pociągającą transcendentnie i niekiedy transracjonalnie potencjalność. Niestety, żeby nie pisać o tym tak chaotycznie - musiałbym siąść, zebrać wiele moich rozproszonych tekstów, gdzie ten temat się przewija i napisać traktacik na co najmniej kilkanaście stron, żeby rzetelnie się ustosunkować. 


Małgo napisała:
"Twierdzę, z całą świadomością, że narażam się na zarzut ignorancji (pierwszy raz biorę udział w dyskusji o charakterze teologicznym, raczej temat odsuwałam od siebie jako kompletnie niepraktyczny) że Bóg nie jest sprawiedliwy. Nie jest też dobry.
Nie jest ani dobry ani zły, podobnie jak rodzące się dziecko. Dopiero życie kształtuje je i ono kształtuje zycie, taka wzajemna intepretacja ;-) To, co robimy z Boga, czy doświadczamy jego złej czy dobrej strony, jest sprawą naszego wyboru. Interpretacji Boga. ja w każdym razie biorę na siebie pełną odpowiedzialność za wszystkie jego łaski i niecne czyny wobec mnie ;-)"

Marat odpowiada:
To jest niesłychanie pociągające mnie przedstawienie sprawy, tym bardziej, że jest tam ten niesłychanie ważny aspekt (co często zarzuca się religii instytucj/chrześcijaństwu): właśnie odpowiedzialności i w tej odpowiedzialności pewnej samotności. W pewnym sensie i swojej i absolutu. Z tego jak to przedstawiałaś wychodzi właściwie na to, że Bóg to nasze wyższe ja, do którego (czasem z szerszym, czasem z węższym, to przygłuszonym itd. - sumieniem, użyję tego niemodnego słowa) zdążamy. Że to taki nasz do wypełnienia - plan - i tutaj właśnie lokuje się ta wzajemna interpretacja świetnie. Idea to nie nowa, dobra i cenna, ja moim eklektyzmem lubię dokładać do niej systemy (i może dlatego w mojej - wzjamnej interpretacji jest miejsce i na Trójcę, i na Boga - człowieka i na wiele wiele innych dogmatów, które przerabiam po swojemu :). Co do tego dążenia do swojego ja (Ojciec w niebiesiech)- to gnostyckie to także jest i mistyczne - jak u Mistrza Eckharta: iskierka. Iskierka i plan by stać się człowiekiem - i wtedy naprawdę stając się człowiekiem stajemy się sobą - Bogiem (lub raczej: uczestniczymy w pełni w Bogu). 

 

 

newdem
O mnie newdem

Od tyłu czytaj "PLEOROMA". Roma ---> Amor ---> Miłość Pleo ---- Powszechna 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura