Zacznę od tego, że kupiłem s'e dziś różne cuda w smakach świata - kolendrę mieloną, jerbę, makaron błyskawiczny, coś w typie tego z tzw. zupek chińskich - no i prawdziwy, przyprawowy odlot: sproszkowaną, hiszpańską paprykę wędzoną. I coś tam jeszcze.
W domu zaś czekały same frykasy: wczorajsza wątróbka i przedwczorajszy sos czosnkowy na zimno (po prostu jogurt grecki z przyprawami)... Brzmi to mało optymistycznie, ale udało mi się z tego zrobić ArcyFastfood o wielkiej mocy rażenia i sytości.
Nastawiłem wodę na "szybki makaron" a na patelni rozgrzałem i rozdrobniłem wątróbkę. Była to drobiowa wątróbka w cebuli, zrobiona "na ostro" i z wyraźną nutą szałwii, która jest wyśmienitą przyprawą, niestety mało u nas znaną. Cebula dusiła się z czosnkiem z praski, pieprzem, imbirem, jest tam też łyżeczka mielonego kminku - słowem, dużo smaków. Jest też dużo tłuszczu - masła, oleju od suszonych pomidorów i gęsiego smalcu (tak sobie wykoncypowałem).
Rozdrobniłem więc tę wątrobę i posypałem obficie wędzoną papryką, która do tego szałwiowo-podrobowego miksu pasowała wspaniale. Dodałem jeszcze mielonej kolendry (owoc, nie nać) i pieprzu kajeńskiego, polałem sosem sojowym. Wkroiłem jeszcze jedną resztkę - ostatniego suszonego pomidora z "tamtego" oleju. Na koniec ciepłem w to makaron błyskawiczny i wymieszałem. Podałem sobie całość w głębokim talerzu, z przedwczorajszym sosem czosnkowym. O dziwo świetnie pasowało, choć myśl o łączeniu wątroby z nabiałem budzi przecież grozę. Tyle, że jogurt grecki tak obficie zaprawiony czosnkiem i ziołami (kolejno, od najważniejszych: bazylia, estragon, oregano, cząber) traci jakoś swoją "nabiałowość" i pasuje zgoła do wszystkiego. Przyprawy mogą wiele ze sobą pogodzić - by nie powiedzieć, że wszystko.
W ogóle przyprawy są po prostu solą kuchni. Dawajcie wszystko to, co dajecie - ale około łyżeczki w miejsce każdej szczypty - to się przekonacie.
