KAP1 KAP1
617
BLOG

4B. "Wolny rynek"

KAP1 KAP1 Kultura Obserwuj notkę 2

Często w mediach słyszymy słowa w określonym, powtarzamym wciąż i wciąż kontekście, przez co widzowie tracą możliwość głębokiego rozumienia sensu tych słów, które niekoniecznie mogą oznaczać jeden kontekst. Przerysowany przykład Noama Chomskiego dotyczy słowa "terroryzm":

  • W amerykańskim słowniku jest zresztą zdefiniowane całkiem nieźle, jako groźba przemocy lub faktyczna przemoc, mająca na celu zastraszenie lub przymuszenie ludzi do działania z przyczyn politycznych, ideologicznych, religijnych i tak dalej. Definicja jest zrozumiała i całkiem wyczerpująca, ale to definicja dosłowna, której się nie stosuje, ponieważ gdybyśmy chcieli ją zastosować, wyszłoby nam natychmiast, że Stany Zjednoczone są czołowym państwem wpierającym terroryzm, a taki wniosek  byłby przecież niedopuszczalny. Pojawia się zatem inne znaczenie, według którego terroryzm oznacza wrogie działania terrorystyczne, w których to my jesteśmy ofiarami.[źródło: komentarz Mariam]

Ot, "Kali ukraść krowę - dobre, Kalemu ukraść krowę - złe".

W mediach furrorę robi zlepek słów wolny i rynek. Wolność to jakże piękne słowo, które ma tak wiele pozytywnych znaczeń, że uwolnienie rynku może być odbierane wyłącznie pozytywnie. A jednak, warto się pochylić nad prawidłowym znaczeniem tych słów i porównajmy rynek wolny z regulowanym:

  • Wolny rynek to taki sposób wymiany dóbr, nad którym bezpośredniej kontroli nie sprawują żadne podmioty zewnętrzne, zwłaszcza organa władzy państwowej. Transakcje dokonują się w warunkach pełnej swobody kupujących i sprzedających, którzy dobrowolnie, na zasadzie porozumienia stron, ustalają ceny.
  • Rynek regulowany, obowiązujący w krajach, w których panuje tzw. interwencjonizm państwowy, czyli taki sposób regulacji transakcji, w którym to państwo decyduje: co, jak i dla kogo się produkuje stoi w opozycji do wolnego rynku.
  • W większości państwowychh systemów gospodarczych, w celu utrzymania ładu ekonomicznego, współistnieją ze sobą obydwa sposoby koordynacji rynku. [źródło]

Krótki rzut oka na definicję i już wiemy, że w Polsce nie mamy do czynienia z wolnym rynkiem, bo w Polsce są równi i równiejsi, mamy przecież przydzielane koncesje, dofinansowania, zwolnienia z podatków, a wszystko na podstawie woli urzędników, których armia urosła wielokrotnie od momentu upadku systemu komunistycznego, co już samo z siebie powinno być zastanawiające, bo skoro mamy obecnie "wolność", to dlaczego tak znacznie wzrosła ilość ustaw i wszelkiej maści uregulowań (również wielokrotnie). Co więcej, po co tak wielu urzędników, skoro przynajmniej w teorii, Polska nie jest już gospodarką centralnie planowaną, a wszelkie wyliczenia można obecnie wykonywać za pomocą komputerów?

Z mitem tak propagowanego w mediach "wolnego rynku" rozprawia się prof. Rybiński:

  • Warunki rynkowe, równe szanse. Też tego uczyłem studentów na kilku uczelniach. Nie ma większej bzdury. Wielka firma globalna wchodzi na rynek, ponieważ jest na 100 rynkach, to na nowym trzyma ceny na poziomie zero, wykańcza wszystkie firmy krajowe, a po kilku latach podnosi ceny do poziomu monopolu.
  • Inwestycje bezpośrednie modernizują gospodarkę. Zagraniczna firma farmaceutyczna kupuje jedną z Polf, następnego dnia całe centrum R&D jedzie za granicę w Polfa staje się pakownią leków.
  • Śmiesznym idealistom wolnego rynku radzę postudiować jak to naprawdę działa. Wolny rynek jest tylko w książkach do ekonomii i do tego w kiepskich. [źródło: rybinski.eu]

A jeszcze nie tak dawno, w notce Coś się dzieje przytoczyłem wypowiedź afrykańskiego plantatora bawełny: - "Co roku USA subwencjonują swoich wytwórców bawełny kwotą trzech miliardów dolarów. Jeżeli amerykanie chcą być liberalni, to niech sobie będą, ale dlaczego subwencjonują wytwórców bawełny?" Można się zastanowić nad sensem tak rozumianego - globalnego wolnego rynku, gdzie jedni mogą sprzedawać poniżej kosztów, a inni nie.

Obecnie zmierzanie całego świata zachodniego w kierunku państw(a) policyjnych(ego) jest widoczny gołym okiem, bo kolejne wolności obywatelskie są odbierane w imię walki z terroryzmem (słowo zdefiniowane wyżej). Swoją drogą, czy ktoś widział terrorystę w Polsce? Oprócz wyśmianego przez wszystkich Andrzeja Leppera, który dopatrzył się talibów w Klewkach, za co został wyśmiany, a jak się teraz okazuje mógł mieć rację. Bo są dowody, że terroryści zostali sprowadzeni do polskich tajnych więzień CIA.

No ale my przecież mamy demokrację. Mówi się nam natomiast, że demokracji nie ma w takiej Wenezueli, gdzie rządzi wredny dyktator Hugo Chavez. A tak wypowiada się na ten temat Noam Chomsky:

  • Tymczasem w Ameryce Łacińskiej prowadzi się sondaże, realizowane przez szanowane firmy badające opinię publiczną i sondaże te pokazują, że Wenezuela regularnie plasuje się na samym szczycie razem z Urugwajem, jako państwo, w którym notuje się najwyższe poparcie dla demokracji, dla rządu, dla jego polityki. Ale to nieważne, bo nie ma mowy o demokracji. Skoro nie zgadzamy się z jej wynikiem, mowa jest tylko o dyktaturze.[źródło: komentarz Mariam]

Ale o Wenezueli już coś tam pisałem w notce: Nieudolność jaśnie nam panujących, więc może kogoś zainteresuje sam Hugo Chavez we własnej osobie, jak wypowiada się podczas szczytu klimatycznego w Kopenhadze.

Pamiętamy co się wtedy wydarzyło? Tak, tak, przeciekły dane klimatologów, tzw. afera Climategate - pisałem o tym w notce Grą jest komunikowanie zmian klimatycznych.

KAP1
O mnie KAP1

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura