KAP1 KAP1
1071
BLOG

60. Produkcja przeciętniaków

KAP1 KAP1 Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Kiedy już wszyscy będą dopasowani, geniusz zacznie kształcić swojego głąba. Będzie przelewał na niego całą swą mądrość i "geniuszowatość". Przy czym sam nie będzie mógł się kształcić, zabierze mu się wszystkie książki, aż w końcu ich poziomy się zrównają (a przynajmniej zbliżą). W końcu z polskiej ludności powstanie wielka armia przeciętniaków.   - to fragment artykułu napisanego przez koleżankę mojej córki Wiki w nowym gimnazjum i opublikowanego w tamtejszej gazetce, a dotyczy nowego pomysłu Ministra Oświaty, aby odgórnie decydować jakie mają być limity na każdą szkołę w zakresie liczby osób mogących uczestniczyć w konkursach kuratoryjnych.

Protestują w całej Polsce, chociaż jakże różnie.

  • Oburzeni są dyrektorzy gimnazjów, którzy dopiero poznają nowe skomplikowane reguły konkursów. - To niepoważne ograniczać do nich dostęp - krytykuje jeden z nich. Tłumaczy, że w szkołach rocznik rocznikowi nierówny. W jednym może nie trafić się żaden laureat np. z biologii, a w następnym - wielu świetnych uczniów, którzy z powodzeniem napiszą konkurs. Jeśli będzie ich więcej, niż wyjdzie ze wzoru, nie wszyscy przejdą dalej.
  • - Regulamin nie jest korzystny dla uczniów - mówi Małgorzata Tarka, dyrektor gimnazjum nr 42 przy ul. Twardej. Szkoła w zeszłym roku było pierwsza na Mazowszu pod względem liczby laureatów konkursów kuratoryjnych. - Może się zdarzyć, że nie wszyscy uczniowie, który osiągną wymagany poziom punktów, będą mogli przejść do etapu rejonowego. Do tej pory wymagano od uczniów tylko osiągnięcia konkretnej liczby punktów lub pewnego poziomu procentowego. To było sprawiedliwe, przecież w całym województwie konkurs jest taki sam. Szkoła przy Twardej jest wyjątkowa - ma ponad 500 uczniów, a do konkursów przystępuje w zależności od rocznika 160-200 uczniów.
  • Inny dyrektor ocenia: - Taka zasada pogłębi jeszcze różnice między szkołami. - I dodaje: - Pokrzywdzone będą na pewno szkoły przeciętne. Uczniowie dobrzy i z potencjałem nie będą ich wybierać, bo będą wiedzieć, że tu nie wygrywa się w konkursach.

Do decyzji wyborczych informacja jak znalazł. Kto ma decydować o oświacie? Już niebawem Polacy pójdą do urn i zadecydują. Z mojej poprzedniej notki wynika, że większość skłania się do wybrania właśnie tych władz, które tak psują w oświacie. Autorka artykułu - gimnazjalistka ze szkoły Wiki nie jest zadowolona z decyzji Ministra Oświaty, więc gdy osiągnie wiek wyborczy, to o ile nie zostanie zrównana do poziomu to zagłosuje inaczej, bo jak pisze w gazetce:

  • Pewnie już każdy uczeń naszego gimnazjum wie, że od tego roku ilość osób, które przejdą w konkursach do następnego etapu, jest ograniczona. Większość z was już się pewnie także już się domyśla, że pociągnie to z sobą pewne skutki, takie jak koniec masowej produkcji laureautów w naszej szkole. To niestety nieuniknione, bo mniej osób w 2 etapie = mniej osób w 3 etapie = mniej laureatów. Logiczne, prawda?
  • Oczywiście, gorsze szkoły również ten limit dotyczy, Ale skoro w poprzednich latach przytrafił im się jeden, czy nawet i dwóch laureatów, od tego roku nie zmienia to zbyt wiele.
  • Na pierwszy rzut oka misja wyrównania szans ludziom we wszystkich gimnazjach jest szlachetna, ale nie dajcie się zwieść pozorom! Nasza redakcja dogłębnie przeanalizowała wszystkie możliwe skutki tej decyzji. Wniosek, do którego doszliśmy jest przerażający - to pierwszy krok do zagłady naszego kraju!

Kogo może interesować niszczenie produkcji wybitnych ludzi w Polsce? I dlaczego?

Ano może dlatego, że osoby wybitne, poprzez swoją ciężką pracę są też bardziej dociekliwi i mogą obnażyć wszelkie kłamstwa wyborcze. Tak jak w szkole Wiki - pewien wywiad z członkiem samorządu szkolnego przeprowadzony przez dociekliwego ucznia w gazetce:

  • Twoja kadencja jeszcze trwa. Zamierzasz coś jeszcze zrobić przez ten miesiąc? Jakaś dyskoteka? Noc filmowa?
  • Planujemy dyskotekę w ostatni piątek września albo pierwszy października.
  • Ale tylko planujecie czy może są już jakieś konkretne przygotowania w tym kierunku? Na przykład czy rozmawialiście już z nauczycielami?
  • Nie rozmawialiśmy jeszcze z nikim, bo nie jesteśmy w stanie ustaliś, kiedy lepiej będzie ją zorganizować, Ale będziemy jeszcze załatwiać.
  • Ok. I przez ten piesiąc nie będziesz próbowała nadgonić swojego programu, coś spróbować zrealizować do końca?
  • Raczej mi się to już nie uda więc...
  • Przypadkowy przechodzień:Dziewczyny, macie może jakieś nożyczki?
  • Wiesz, że jesteś nagrywana? Weździe wsadźcie to do wywiadu! Dobra, tak więc raczej już nie zdążę nic zrobić. Daję pole do popisu nowemu samorządowi.
  • Tegoroczny nabór do sekcji technicznej to Twoja inicjatywa czy to tak samo się wzięło i zorganizowało?
  • To nie była moja inicjatywa. Podejrzewam, że to była inicjatywa chłopaków z radiowężła. Uważam, że skoro nowy samorząd i tak będzie wybierany, to on sobie sam załatwi taką sekcję techniczną.
  • A co z BOT-em (Biuro ogłoszeń). Miałaś się nim zajmować w zeszłym roku...
  • Był zepsuty.
  • A próbowałaś może coś zrobić, aby go naprawić?
  • Tak, przyszłam ze śrubokrętem. Nie no, w końcu się naprawił. Chłopaki mówili, że naprawią i pod koniec działał, prawda?
  • Tak, dobra, jesteś usprawiedliwiona. A teraz trochę bolesne pytanie (zawsze można je wyciąć), twoje obietnice: jakiś dzień sztuki, festiwal muzyczny, mini mam talent, dzień kolorowego mundurka...
  • To daj tę możliwość, że zawsze można je wyciąć, ok? Generalnie nie za bardzo wiedziałam, jak się za to zabrać w drugiej klasie, a w trzeciej już nie nadgonię, bo jest trochę roboty. Wiem, że praktycznie nie zrobiłam nic i to i mogę szczerze powiedzieć, bo i tak kończę swoją kadencję. Aczkolwiek się starałam.[...]

Jeżeli takie dzieci uczą się już w gimnazjum, że warto oceniać po tym, co ktoś faktycznie wykonuje, a nie po tym, co mówi (Po owocach poznacie ich Mt 7,5-12), to są to niebezpieczne dzieci dla grupy trzymającej władzę. Najlepiej zrównać takie dzieci z ziemią, tj. do przeciętniaków, bo jeszcze za dużo zobaczą, za dużo będą chciały zmienić w Polsce, za dużo osiągnąć, za dużo uratować, za dużo dokonać. Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! Mt 10-16.

A w tym czasie trwa prawdziwa kampania wyborcza w Polsce. Można ją zaobserwować na podstawie kandydata do Senatu z Unii Prezydentów Miast, prof. Krzysztofa Rybińskiego, który pisze o tym, co się dzieje bezpośrednio na polu walki:

  • Ruch Obywatele do Senatu zarejestrował 48 kandydatów, w tym prowadzącego niniejszego bloga. Jeszcze raz dziękuję wszystkim zbierającym którzy poparli moją kandydaturę i tym którzy poświęcili swój czas na zbieranie podpisów. Teraz czas na kampanię, spotykam się z moim sztabem dzisiaj wieczorem w celu omówienia strategii. Niedługo ruszy oficjalna strona kandydata na senatora www.krzysztofrybinski.pl i strona na FB. Planuję też rozpocząć dyskusję o programie reform, który trzeba zrealizować po wyborach.  Do dyskusji serdecznie zapraszam.[31 sierpnia 2011]
  • Pierwszy dzień szkoły, kampania i reformy. W telewizji publicznej jest cenzura, jeszcze 2 miesiące temu miałem co najmniej jedną wypowiedź tygodniowo w sprawach ekonomicznych i finansowych. Teraz cisza, a jeden redaktor powiedział że taka jest decyzja “góry”. To są właśnie mechanizmy działania demokracji medialnej, która ma tyle wspólnego z demokracją, co krzesło elektryczne z krzesłem.[1 września 2011]
  • Oskarżam telewizję publiczną o manipulacje. Według relacji członków mojego sztabu wyborczego, dzisiaj w Wiadomościach w TVP1 mówiono o wyborach do Senatu, na przykładzie mojego okręgu, w którym mam się zmierzyć marszałkiem Borowskim i senatorem Romaszewskim. Program sugerował, że są tylko dwaj kandydaci, a pozostali się nie liczą. Z moimi kontrkandydatami przeprowadzono wywiady. To jest manipulacja telewizji polskiej, kolejna pod zupełnym odcięciu mnie od TVP w roli komentatora ekonomicznego. Ruch Obywatele do Senatu może dokonać istotnych zmian w Parlamencie, na lepsze. Istniejący establishment polityczno-medialny się broni.  Można ich pokonać tylko jak będzie nas wielu, jak będziemy o tym pisać, mówić, przekazywać znajomym na Facebooku.[2 września 2011]
  • TVP obiecuje równe traktowanie kandydatów. Dzisiaj zadzwoniła do mnie dziennikarka odpowiedzialna za przygotowanie programu, o którym pisałem poniżej, gdzie pokazano moich konkurentów w wyborach do Senatu, zrobiono z nimi wywiady, a moje nazwisko zupełnie pominięto. Otrzymałem wyjaśnienie, że doszło do przeoczenia z powodów technicznych, to znaczy że informacja o oficjalnym zarejestrowaniu mojej kandydatury pojawiła się o 16-tej, czyli już po zmontowaniu materiału który ukazał się w Wiadomościach o 19:30.[4 września 2011].

A oto fragment wywiadu opublikowany w gazetce gimnazjalnej z nowym kandydatem na członka samorządu szkolnego:

  • Zamierzasz startować w tym roku?
  • Oczywiście.
  • Po to, żeby nic nie robić i mieć znowu podwyższoną ocenę z zachowania?
  • Trochę tak... Znaczy jak będę miał wenę, to coś zrobię, żeby nie było. Ale nie chcę obiecywać czegoś, czego potem i tak nie zrobię.
  • Twoja kampania będzie wyglądać w tym roku podobnie jak w poprzednim? W sensie żadnego programu wyborczego, jeden czy dwa plakaty zwisające z sufitu?
  • Nie no, plakaty? Trzeba dbać o naszą planetę, bo przecież drzewa same sobie nie rosną... No dobra, rosną same.

Pisząc poprzednią notkę w dziale polityka, spodziewałem się małego odzewu, bo i też tak podejrzewałem, że moich czytelników nie interesują sprawy polityki, bo polityka źle się kojarzy, bo głosowania nic nie dają. A przecież wystarczy zajrzeć do Encyklopedii Powszechnej PWN, żeby zobaczyć, że polityka POWINNA MIEĆ pozytywne konotacje:

  • w rozumieniu potocznym polityka oznacza: umiejętność sprawowania władzy publicznej; działania rządu; zdolność mobilizowania członków zbiorowości do wspólnego wysiłku na rzecz celów społecznych i zyskiwania ich posłuchu dla decyzji władzy; umiejętność skutecznej realizacji wyznaczonych celów społecznych w podzielonym, zróżnicowanym społeczeństwie.

Platon tak pięknie pisał o państwie jako idei dobra wspólnego. Mamy taką piękną historię demokracji, zniekształconą przez komunistów, ale odświeżaną przez historyków, jak potrafiliśmy bardzo długo dbać o dobro wspólne w okresie państwa wielokulturowego. Potrafiliśmy wtedy za demokracji szlacheckiej pokonać superpotęgę naszego kontynentu Szwecję, walcząc jednocześnie z Rosją i złamać superpotęgę trzech kontynentów - Turcję.

Po zwycięstwie pod Wiedniem w 1683 roku potrzebne było jeszcze 100 lat, aby trzy dyktatury wspólnie zniszczyły polską demokrację.szlachecką. Mamy tak piękne tradycje demokratyczne, zafałszowane przez komunistycznych historyków, a przecież za demokracji szlacheckiej odnosiliśmy sukcesy zarówno na polu kulturalnym, gospodarczym jak i militarnym. No ale wtedy hasło "Polska - wspólna sprawa" coś znaczyło.

A teraz? Potrzeba jakiegoś zewnętrznego wroga aby Polacy się zjednoczyli? A przecież zgodnie z tym, co mówi polski Minister Rostowski w Parlamencie Europejskim, przywołując rozmowę z prezesem "wielkiego polskiego banku", "po takich wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej".

Wybierzmy mądrze - nie po tym co kandydaci mówią, że zrobią, a po tym co już zrobili, jakie decyzje podejmują na codzień w swoim życiu na rzecz innych, na rzecz polskiego społeczeństwa.

KAP1
O mnie KAP1

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie