Jana Himilsbacha pod tytułem "Partanina". Na jego podstawie powstał w latach 80-tych film "Fucha". Film taki sobie, ale opowiadanie to jest ten kawałek granitu, który - przynajmniej dla mnie - pozostanie po nim na zawsze.
Właśnie tak mam nadzieję wybrnąć ze słynnej odpowiedzi Himilsbacha na pytanie jakiegoś dziennikarza, który z uprawianych przez siebie zawodów ceni bardziej - kamieniarza czy pisarza. Janek odpowiedział z właściwą mu, kamienną logiką, że kamieniarza, "bo granitem nikt sobie dupy nie podetrze".
Ale właśnie to opowiadanie, pisane jak wszystkie jego utwory, na podstawie autentycznych zdarzeń, w których brał udział, będzie mi go zawsze przypominać. W tej dobrej, wartej zaglądania części mojej pamięci.
Nie kretyński i załgany "Rejs", nie kilka innych, durnowatych filmideł, czy pijacka legenda Janka (choć parę razy i mnie zdarzyło się z nim wypić w "Harendzie" czy u "Hopfera" na Krakowskim), ale właśnie to, w czym biorąc udział, zechciał zapamiętać i w tym, niewielkim opowiadaniu opisać.
W skrócie było tak:
Właściciel prywatnego zakładu wyrabiającego nagrobki wysyła dwóch swoich pracowników do innego miasta, gdzie mają postawić pomnik zamówiony przez bogatą wdowę. Po kilku dniach pracy i zainkasowaniu należności Zgred i Dudek zamierzają wrócić do Warszawy. Tymczasem na cmentarzu zaczepia ich starszy mężczyzna i przedstawiając się jako przewodniczący rady miejskiej proponuje im naprawę starego nagrobka. Skuszeni wysokim honorarium przyjmują zlecenie. Pracują w nocy, gdyż przewodniczący nie chce aby dowiedziały się o tym władze województwa. Zgred i Dudek pod osłoną ciemności wydobywają rozlatującą się trumnę i na czas renowacji ukrywają ją pod starymi wieńcami.
Pewnego wieczoru starszy pan zaprasza fachowców do restauracji i przy okazji opowiada im o pochowanym w owym grobowcu Piotrze Wysockim. Ten narodowy bohater jest dumą miasteczka, w którym spędził wiele lat po powrocie z zesłania. Jego dzieje są pasją przewodniczącego. Podczas mocno zakrapianej kolacji wyjawia on kamieniarzom, że Wysocki wróciwszy z zesłania tak naprawdę interesował się tylko kobietami i wódką. Praca dobiega końca.
Ostatniej nocy, gdy Zgred i Dudek przenoszą trumnę do odnowionego grobowca, mężczyzna wyznaje im, że ich oszukał - w rzeczywistości jest nauczycielem w miejscowej szkole, a renowację pomnika przeprowadza z własnych skromnych funduszy. Gdy mężczyzna wypłaca Zgredowi należność, ten oddaje mu część pieniędzy mówiąc "dzielimy się po połowie".
Tyle streszczenia.
Piotr Wysocki - człowiek, który ośmielił się ruszyć z kilkunastoma kolegami przeciwko Rosji, który przeżył katorgę, pracę w kopalni miedzi, półtora tysiąc batów, a na grobie kazał wyryć niezrozumiałe już dla tak wielu słowa - "Wszystko dla ojczyzny – nic dla mnie".
I polski pijak, który nie potrafił o nim zapomnieć.
I ja, który o obydwu będę pamiętał.