Leszek Karpiński Leszek Karpiński
504
BLOG

Stieg Larsson "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet"

Leszek Karpiński Leszek Karpiński Kultura Obserwuj notkę 7

Poraz kolejny już przekonałem się, że etykietka typu "światowy bestseller" na okładce, powinna raczej odstraszać niż zachęcać do czytania. Na wstępie chciałem zaznaczyć, że z kryminałami (bo to tylko po części powieść kryminalna) nie miałem zbyt wiele do czynienia, poza świetną serią Marka Krajewskiego o Breslau, oraz klasyką Aghaty o Herkulesie. Natomiast z powieściami zaangażowanymi społecznie (bo to drugi wymiar książki Larssona) miałem do czynienia jeszcze mniej, i po przeczytaniu tej wiem dlaczego.

Dużo szumu, ale o co?

Książkę zacząłem czytać tydzień temu, a jest dosyć grubą pozycją tzw. cegłą, choć tak na prawdę oszukaną, bo moje wydanie ma druk wielki jak dla niedowidzących, co jest zresztą bardzo modne ostatnio. Dlaczego sięgnąłem po ten, jak go nazwano, klasyk skandynawskiego kryminału? Po pierwsze tu i ówdzie słyszałem o tej pozycji, dodatkowo kilka osób polecało mi ją, mówiąc same pochwalne rzeczy. Wypożyczyłem więc szczęśliwie ostatni egzemplarz i zabrałem sie do czytania. Zachętą była pozytywna ocena książki przez Llose, umieszczona z tyłu. A Vargas Llosa to pisarz, którego niezwykle cenię.  Już Po pierwszych kartkach, zastanawiałem się dlaczego takiego kalibru mistrz słowa jak tegoroczny Noblista, poleca tę książkę. Nie wiem czy to wina tłumaczenia, czy po prostu nieżyjący już Larsson pisał straszliwie topornie. Zdania są okrągłe, zbyt szczegółowe i rażą prostotą opisu.  Do czego innego przyzwyczaił choćby Krajewski, którego warsztat językowy stoi na wysokim poziomie. Na domiar złego, autor doprawił wszystko częstymi kryptoreklamami przeróżnych produktów, co początkowo jest drażniące, później raczej komiczne.  Trudno pomyślałem, trzeba wgryźć się w temat.

Dwie płaszczyzny, która gorsza.

Jak już wspomniałem, Larsson, nie tylko napisał kryminał, ale porwał się na coś społecznie zaangażowanego. Nie wiem, która płaszczyzna wypada gorzej. Może zacznę od tej kryminalnej. Nie przeczę, że w środku książki wciągnąłem się w grę i byłem zaintrygowany całą zagadką. Pomimo tego, że była oparta na klasycznych schematach (zamknięty krąg podejrzanych, rodzinna historia, wersety biblijne) dawała nadzieję na porządną dawkę dreszczyku. Niestety pisarz zagubił się we własnej historii i przekombinował sprawę, zostawiając mnie z myślą "hmm właściwie po co to całe budowanie napięcia". Zresztą z tym ostatnim też nie jest zbyt dobrze. Akcja toczy sie na wyspie należącej do potentata przemysłowego i już samo to daje pokaźne pole do popisu. Niestety, Larsson rozmył wszystko i nie wykorzystał potencjału, który sam zakreślił, na co wpływ ma też nienajlepszy język książki. Przeczytałem więc kilkaset stron, aby poczuć się trochę oszukanym.

Druga płaszczyzna, ta społeczna wydaje mi się wepchnięta do książki na siłę. Na początku kolejnych rozdziałów dostrzegamy dane statystyczne o przemocy wobec kobiet. Element użyty bez większej konsekwencji sprawia wrażenie całkowicie oderwanego od treści. Larsson chciał naświetlić, swoją drogą ważny, problem brutalności wobec płci żeńskiej, co wyraża sam tytuł. Niestety, pisarz używa do tego środków zbyt prostych i przewidywalnych, co jest zresztą znamienne dla lewicujących aktywistów. Larsson bowiem opisuje kilka brutalnych scen gwałtu, przy czym wyraźnie liczy na efekciarski efekt, a nie głębsze zbadanie tematu.  Tak więc zarówno główna bohaterka, jak i bohaterka zagadki kryminalnej są brutalnie gwałcone, aby czytelnicy już na sto procent wiedzieli o co chodziło autorowi. Larsson nie serwuje nam tu żadnych komplikacji, z radością odfajkowując napisanie powieści o podwójnym wymiarze. Z przykrością więc muszę stwierdzić, że wielki hit (no bo gdzież mu do klasyków), dla mnie to przeciętny kryminał z usiłowaniem popełnienia czegoś ambitniejszego. Niestety, zauważam ostatnimi czasy, że coraz więcej  pisarzy chodzi w swoich dziełach na skróty. Ta pozycja z pewnościa zalicza sie do tego grona. 

Stieg Larsson "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet"

 

W ramach postanowienia noworocznego zdecydowałem się poczytać trochę nowszej literatury. W niedługim czasie zabieram się więc za Roberta Robura Mirka Nahacza

Nie interesuje mnie dyskusja z ludźmi, którzy cały swój pogląd na świat przyjęli biernie od swoich autorytetów. Wybaczcie wolę dyskutować z oryginałem nie z kopią. Mistrzowie: Uploaded with ImageShack.us Uploaded with ImageShack.us

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura