rozpylaczek rozpylaczek
529
BLOG

Jarosław Koncyliacyjny jednoczy prawicę

rozpylaczek rozpylaczek Polityka Obserwuj notkę 11

Jestem jak inżynier Mamoń z „Rejsu”: najbardziej lubię to, co już znam, gdy więc przeczytałem, że Jarosław Kaczyński w poniedziałek będzie jednoczył prawicę, o mało się nie rozpłakałem ze szczęścia.

 

Przypomniał mi się początek lat 90. Wtedy to prawica się jednoczyła, że hej! Głównie przez podział i obrażanie się polityków na siebie. Z jednego KPN robiły się dwa, a chwilami nawet trzy, to samo działo się z Unią Polityki Realnej, z tymi wszystkimi Ruchami Odbudowy Polski, Porozumieniami Centrum, Nieporozumieniami Peryferie, konwentami świętego Antoniego in the airport... Oj, chyba coś pokręciłem.

Efektem tamtego jednoczenia było powstanie chyba ze dwudziestu kanapowych partyjek o nazwach takich, jakby za ciężkie pieniądze wymyślał je sam Jerzy Urban, żeby już tak do spodu skompromitować samą ideę prawicowej jedności. Oraz rządy postkomunistów, które o mało nie doprowadziły do odkręcenia reform Balcerowicza. A potem wreszcie udało się zjednoczyć prawicę groteskowemu politykowi, który miał dar przeciwny do daru Midasa. Szczytowym osiągnięciem tego polityka było maszerowanie na czele wielotysięcznej demonstrancji przeciwko rządowi, który został utworzony pod patronatem tegoż polityka. No i potem piękny Marian przerżnął wszystko, co było do przerżnięcia i znowu do władzy doszli postkomuniści.

Wiem, że tamte lata nie wrócą, ale na pewno teraz będzie równie śmiesznie. Za jednoczenie wziął się człowiek znany ze zdolności koncyliacyjnych. Ten człowiek sto razy się zastanowi, nim powie komuś jakieś ostre słowo. A jak ma kogoś wyrzucić ze swojej partii, to najpierw rok się zastanawia, potem trzy lata waha i zwykle zmienia pierwotny zamiar. A gdy już naprawdę musi kogoś wyrzucić, to ciężko nad tym boleje i robi wszystko, aby ten wyrzucony nie czuł urazy.

Jak wiadomo, podstawą sukcesu przy jednoczeniu skłóconych środowisk, jest albo zrezygnowanie z jakichkolwiek warunków wstępnych, albo zaproponowanie takich warunków, które będą łatwe do spełnienia przez jak największą grupę polityków.

No więc Jarosław Kaczyński przygotował takie warunki. Trudno je w ogóle nazwać warunkami, ot drobne i oczywiste waruneczki. Warunienieczki.

Najpierw prawicowe kanapy mają poprzeć wniosek w sprawie konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu Tuska. Ponieważ dopiero co rząd Tuska z dużym zapasem uzyskał od Sejmu wotum zaufania, z góry wiadomo, że nic z tego nie będzie. Kanapowcy muszą więc na początek zgodzić się na przyłączenie się do zabawy w przesypywanie piasku z kupki na kupkę. To ważny sprawdzian: jak się na taką bzdurę zgodzą na samym początku, to potem już trudno im będzie odmówić zgody na przykład na uznanie, że wybuchów było 123, a Tusk jest szpiegiem japońskim.

Drugi warunek to przymusowe połączenie dwóch kanap. Niewątpliwie każdy polityk lubi, gdy inny polityk dyktuje mu, co on ma robić ze swoją partią. Zbigniew Ziobro pewnie aż przebiera nogami, żeby zlikwidować swoją partię i podporządkować się Jarosławowi Gowinowi. Jako pierwszy krok do podporządkowania się Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Będzie się działo, oj będzie! Nam pozostaje nakupić popcornu, zasiąść wygodnie i oglądać to jednoczenie. Zasiąść raczej z daleka, żeby nie oberwać odpryskami. Bo jednoczenie polskiej prawicy tak ma, że jest dużo huku i spadających z nieba śmieci.

Jerzy Skoczylas

rozpylaczek
O mnie rozpylaczek

Stoję tam, gdzie stało ZOMO, dziecko resortowe, dziadek z Wehrmachtu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka