kashmir kashmir
72
BLOG

Debata - jest wyraźny zwycięzca!

kashmir kashmir Polityka Obserwuj notkę 64

Wczorajsza debata ujawniła ten sam cel stawiennicta na niej dwóch głównych bohaterów, co niedzielna - udowodnić, kto jest większym socjalistą. Walka o elektorat prawdziwie lewicowy odbywała się tym razem jednak bardziej radykalnie, z większym poświęceniem, a mniejszym lawirowaniem i kręceniem. Bronisław Komorowski stawał dzielnie, mówiąc m.in., że jest zwolennikiem "społecznej gospodarki rynkowej". P.O. prezydenta z PO nie tylko więc określił się jasno po lewej stronie, ale i udowodnił, że świetnie porusza się w nowoczesnej nowomowie neomarksizmu - chwytliwych hasełek pozbawionych całkowicie treści, sensu i logicznej spójności - niezwykle modnej wśród młodych pokoleń lewicy.

Pan prezes Jarosław Kaczyński pokazał jednak swój lewy pazur w całej okazałości, nie pozostawiąjąc wątpliwości, iż Komorowski na pewnych polach nie ma z nim szans. Debata przypominała więc starcie zdolnego amatora z zimnym profesjonalistą - Komorowski co i rusz punktowany był przykładami grzechów zaniechania redystrybucji i rozdawnictwa, suto udokumentowanymi. Niczym wytrawny szachista poświęcający hetmana dla uzyskania dominującej pozycji, Kaczyński odrzucił też jeden z koronnych zarzutów przeciwników obecnego rządu, uznając zadłużenie Polski za problem dęty, rozdmuchany, a finanse państwa w znacznie lepszej kondycji, niż to się powszechnie przedstawia. Obelga "liberał" pojawiała się prawie w każdym zdaniu prezesa, aż do koronnego i dobijającego rywala argumentu - iż "liberalizm skompromitował się, co pokazał ostatni kryzys finansowy". Kwik zachwytu milionów gardeł wszelakich dzieci Marksa, Keynesa i Sierakowskiego musiał dotrzeć wówczas i do studia TVP. Komorowski jakby od tego momentu oklapł, jakby nie wierzył, że ktokolwiek po takim ciosie zdoła uwierzyć, że to on kiedykolwiek godniej będzie reprezentował na politycznej arenie ideę wielkiego włochatego Żyda.

Komorowski debatę niewątpliwie przegrał. Jarosław Kaczyński pokazał, że jeśli chodzi o bieg w lewą stronę, jego rywal pozostaje dalekie mile za nim. I marne ma szanse, aby go kiedykolwiek doścignąć.

Największą przegraną debaty była chyba jednak pani Joanna Lichocka. Owa, ekm, 'dziennikarka' przystąpiła bowiem do debaty z mocnym postanowieniem, że to przede wszystkim ona będzie debatować. Niestety - zabieg, choć ewidentnie przemyślany, starannie przygotowany i przeprowadzony z odpowiednią zaciekłością i brutalnością, zupełnie się nie powiódł. Zaatakowany na wstępie kandydat już po chwili sprawiał wrażenie, jakby nadal to tego drugiego kandydata uznawał za swojego rywala w tej debacie i do niego kierował swoje ataki. Na wysokości zadania nie stanęli również pozostali dziennikarze, złośliwie i konsekwentnie nie kierując do pani Lichockiej żadnego ze swoich pytań.

---

Jeśli chodzi o moje osobiste wrażenia... Cóż - nigdy nie przypuszczałem, że debaty bedą mogły mieć zauważalny wpływ na moją ocenę kandydatów. Po wczorajszej debacie jednak... Nie jestem doktrynerem, który uważa, że wartościowanie wg tzw. 'mniejszego zła' to rozmywanie, lub wręcz zdrada własnych poglądów. Nie lubię demokracji, ale realia są jakie są. Nie lubię też, przede wszystkim, socjalizmu. Wczorajsza debata pokazała, że Jarosław Kaczyński jako socjalista wyraźnie nad swoim rywalem góruje. Dotychczas uznawałem ich za niewiele się pod tym względem różniących - niemniej widać, że w tak w retoryce, jak i w czynach, różnica jest jednak wyraźna.

Najlepszy wczoraj był jednak pan Jarosław Gugała. Niemalże wprost wytknął obu panom z niesmakiem, że nachalnie i często nie na temat starają się tylko eksponować swoją socjalistyczną gorliwość. Dziękuję, panie Gugało. Moje uznanie.

kashmir
O mnie kashmir

...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka