Brzmi on: "Bo to niedobrze, że jedna partia zgarnia całą władzę".
Pomijając już to, że nie jest to do końca prawdą, gdyż PO w Sejmie większości nie ma, to z jakiegoś powodu wielu uważa powyższy 'argument' sam w sobie za powód, dla którego nie powinno się było na Bronisława Komorowskiego głosować. Innymi słowy, uważają oni obstrukcję (dowolnej) władzy za coś lepszego niż tejże władzy płynną funkcjonalność.
Takie rozumowanie ma jeszcze sens w wykonaniu anarchistów (względnie niektórych minarchistów), którzy uważają, że władza jest zawsze zła z definicji. W przypadku normalnych państwowców raczej nie ma ono racjonalnego sensu.
Mam też głęboką nadzieję na to, że każdy, kto tego argumentu używał i używa, jest w swych przekonaniach szczery i konsekwentny - czyli w 2007 roku nie głosował na PiS.
k. 80722
