„W PRL-u Ryszard C. handlował walutą i był tajnym współpracownikiem milicji. Potem wyjechał do Kanady, a po powrocie pracował jako taksówkarz. Od lipca krążył po Polsce, szykując atak na biuro PiS.”
„To właśnie wtedy musiał zostać tajnym informatorem częstochowskiej milicji. Taką funkcję pełnili w PRL praktycznie wszyscy "cinkciarze". Nie odkryliśmy żadnych jego związków z oficerem SB o tym samym co on (dosyć rzadkim) nazwisku, który w katalogach IPN figuruje jako naczelnik bezpieki w Częstochowie, właśnie w latach 70”.
Jeszcze we wtorek w nocy wstępnie ustalono, że Ryszard C. co najmniej raz był ostatnio w Warszawie. 9 sierpnia brał udział w demonstracji przeciwników krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Ile dni spędził w stolicy i co jeszcze tam robił - nie wiadomo.
Nie wiadomo, skąd miał broń -małokalibrowy pistolet marki Walther, przedwojennej produkcji, z którego oddał cztery strzały”.
Chciał zabić „jakiegokolwiek polityka, obojętnie jakiej partii, żeby nie czuli się tacy pewni siebie”. Początkowo celem miał być Leszek Miller, „ale mu się nie udało”.
- Szurnięty był - powiedziała "GW" macocha Ryszarda C.
I to by było na tyle...