Jutro wybieram się na nowy film o zombiakach pt. „Szaleńcy” („Crazies”), remake klasyka Georga A. Romeo.
Od wielu lat razem z moją sąsiadką jesteśmy fankami filmów o zombie. Niestety, po obejrzeniu filmu Zacka Snydera (tego od „300” i „Watchmen: Strażnicy”) „Świt żywych trupów” nieustannie sprzeczam się z nią na temat wyższości szybkich zombie nad wolnymi zombie.
Film Snydera obejrzałyśmy już ładnych kilka lat temu, a wciąż nie możemy dojść do porozumienia która konwencja jest lepsza. Ja oczywiście, jako nieco młodsza i bywała w świecie, optuję za szybkimi zombie, ale sąsiadka nie chce przyjąć moich argumentów. Nie mam zbyt dobrej pamięci, ale postaram się, wzorem Kapuścińskiego, opisać po latach przebieg naszej dyskusji.
Basia, czyli ja: Witam cię Heleno, spotkałyśmy się dzisiaj, żeby porozmawiać na temat filmów o zombie. A bardziej dokładnie to o tym, które zombie są zombiejsze, te szybkie, biegające jak Usain Bolt w Pekinie, czy też te powolne jak twój internet na blue connect.
Helena, czyli sąsiadka: Dziękuję za zaproszenie do dyskusji, Basiu. Jestem filmową tradycjonalistką. Nie mogę zaakceptować pomysłu biegających zombi, są one bowiem naruszeniem konwencji, na której obie filmowo się wychowywałyśmy. Nie przeczę, że dla młodzieży dorastającej w kulcie MTV, szybko zmieniających się obrazów, wolne zombie mogą wydawać się za bardzo statyczne, ale stanowi to zbyt daleko idące odejście od przyjętego kanonu filmowego.
Basia: Rozumiem zatem, że podchodzisz do tej kwestii z pozycji światopoglądowych: nowoczesność vs tradycjonalizm…
Helena: Nie tylko, filmy o szybkich zombi są kontrproduktywne także z merkantylnego punktu widzenia. Szybkie zombie mogą skrócić film do rozmiarów filmu krótkometrażowego. Poza tym "Thriller" Michaela Jacksona nie trwałby 4:37 a tylko 2:17.
Basia: Nie sądzisz jednak, że wolno poruszające się zombie mogą w pewnym stopniu stwarzać u dzisiejszego widza poczucie znudzenia narracją i oczekiwaniem na kulminacyjny moment konfrontacji z żyjącymi? Jak długo zajęłoby zombie opanowanie całego świata, gdyby poruszały się z prędkością 2 km/h???
Helena: W żadnym wypadku! Dzisiejszy widz, którego jak widzę nie posiadasz w specjalnym poważaniu, jest bardzo uczulony na wszelkie detale, nieścisłości w scenariuszu. Przecież każdy zdaje sobie chociażby sprawę z faktu, że szybkie przemieszczanie się może powodować ubytki kończyn zombie!
Basia: Pozostawmy na razie kwestie prawdopodobieństwa na boku i skupmy się na warstwie narracyjnej. Moim zdaniem siła i popularność nowej fali filmów o szybkich zombie („Świt żywych trupów”, „28 dni później”) bierze się stąd, że biegające zombie stwarzają w widzach poczucie realnego zagrożenia. W starych, klasycznych filmach, bohater od momentu ujrzenia zombie na ganku domostwa do spodziewanego ataku mógł zjeść jajecznicę i wypić kawę…
Helena: Bzudra!
Basia: Słucham?
Helena: Bzdura. Strach odczuwany lub nieodczuwany przez widza w żadnym stopniu nie zależy od szybkości ataku zombie tylko od efektywności jego ataku. Zwróć uwagę, że wolne zombie są bardziej efektywne od szybkich zombie. Są one bowiem w stanie lepiej skoordynować zmasowany atak na żyjących. Poza tym odgłos biegnącego zombie może zaalarmować żyjących. Wolny zombie jest cierpliwy i może czekać godzinami lub dniami na żyjącą, niczego niespodziewającą się, ofiarę.
Basia: Twoje argumenty są, wybacz szczerość, niedorzeczne. To tak jakbyś głosiła przewagę roweru nad samochodem tylko dlatego, że rower powstał pierwszy…
Helena: Zdziwisz się, ale w tym punkcie zgadzam się z tobą w pełni. Wolni zombie są lepsi od szybkich zombie, podobnie jak rower jest lepszy od samochodu. Biegnący zombie emitują do atmosfery więcej dwutlenku węgla.
Basia: Wiesz, nie wiem dlaczego, ale przed naszym dzisiejszym spotkaniem liczyłam na bardziej merytoryczną dyskusję na temat…
Helena: Och, ty znowu swoje… Ja mówię o filmach zombie. Zombie, a nie biegających sztywniakach z ADHD o kondycji panczenistów.
Basia: Zdefiniuj zombie! Nie da się w dwóch słowach, prawda? Zombie stanowią bowiem alegorię czasów w których żyjemy. Wolne zombie były odpowiednie w latach 60-tych, 70-tych kiedy nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, że runie mur i cały świat zostanie zalany papką popkultury. Czym jest bowiem zombie? Posiada ciało, martwy mózg, chce zaspokoić najbardziej pierwotne instynkty, zostawić po sobie innych zombie. Czy to nie jest znak naszych czasów? Czy to nie jest opowieść o miliardach ludzi przeżywających (lub raczej przeżuwających) swoje bezproduktywne i miałkie życie? Szybkie zombie to zombie naszej szybkiej, zwariowanej teraźniejszości. Teraźniejszości, w której zwycięzca bierze wszystko a miliardy przegranych nie ma nic. Zwróć uwagę, że w filmie Zacka Snydera czy Danny’ego Boyla szybkie zombie, tak jak tzw. wolna ręka rynku, pełnią rolę selekcji naturalnej. Tylko osobniki najlepiej przystosowane do nowych warunków, potrafiące szybko biegać mają szansę przeżycia. I to jest kino, które odpowiada na pytania stawiane tu i teraz przez naszą wykoślawioną rzeczywistość.
Helena: Nie, no teraz pojechałaś swoimi alterglobalistycznymi…
Basia: Naprawdę nie widzisz tego, że filmy o wolnych zombie utrwalają rasistowski stereotyp jakoby zombie mieli gorsze zdolności psychomotoryczne niż żyjący biali anglo-saksońscy protestanci?
Helena: Przestań, różne bzdury słyszałam z Twoich ust, nawet o tym, że Avatar jest proszkocką propagandową agitką, ale teraz przerastasz samą siebie. Nie sądzisz, że stosując podobne chwyty retoryczne ktoś może równie dobrze stwierdzić, że szybkie, biegające samotnie lub w parach zombie stanowią triumf zachodniego indywidualizmu nad wschodnim konfucjańskim kolektywizmem wolnych zombie? Przecież to okropnie naciągane!
Basia: Wiesz co? Wolne zombie są jak polscy piłkarze – przyjemność oglądania czerpiesz jedynie z oczekiwania na jakiś w miarę składny atak. Szybcy zombie są jak kochane dzieci. Wszędzie ich pełno, biegają po korytarzu, urządzają gonitwy po szkole. Skaczą, tańczą, podskakują!
Helena: Dobry zombie to martwy i wolno umierający zombie! Poza tym szybkie zombie są zakazane na Haiti.
Basia: Wolnego zombie nie mógłby zagrać nawet Harrison Ford! Widziałaś kiedyś jakiś film, w którym Harrison Ford nie biega?
Helena: Szybki zombie to oksymoron!
Basia: A żywy umarły nie?
Jestem magistrem ekonomii. Moja pasja to muzyka barokowa, spacery po lesie i czytanie gazet. Nie gram w golfa.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura