Wczoraj wieczorem na własne oczy w telewizji zobaczyłam Leszka Bubla wśród Obrońców Krzyża. Dumnie wypinał pierś i spoconą łysinkę stojąc obok księdza Małkowskiego, udzielającego wywiadu TVP.
Rozumiem, że śpiewanie pieśni religijnych przez kilkanaście dni z rzędu może zmęczyć nawet najbardziej nawiedzonych. Ale od razu przerzucać się na Bubel Band??? Nie można posłuchać chrześcijańskiego rocka lub choćby swojskiego disco polo? Choć muszę przyznać, że niektóre kawałki aż się chce pośpiewać z wokalistami.
"O rebe rebe rebe Rydz, mam na Rydza smaczek, o rebe rebe rebe Rydz, choć koszerny to łajdaczek" Hejka!