Obiecywałem sobie, że nie będę się wdawał w bieżące utarczki salonowe. Miałem zamiar prowadzić ten blog po swojemu tzn pisać o sprawach ogólnych, bieżące wydarzenia ewentualnie dając jako egzemplifikację formułowanych tez. Nie żeby „dzianie się” mnie nie interesowało, wolę jednak odrobinę dystansu. Nie mogę się jednak powstrzymać, widząc jak dopiero co wyrażona przeze mnie myśl nabiera ciała.
Gniewomir Swiechowski w dzisiejszym wpisie dał wyraz swojej niechęci. Niechęci do wszystkich, którzy nosicieli odmiennych poglądów uważają za klasę kulturowo niższą. Inspiracją była najnowsza wypowiedź Prezesa PiS, którego Autor zrównał z Michnikiem, Wałęsą, Rydzykiem. Wydawałoby się, że zachowano więc zasadę bezstronności, dostało się obu salonom, razy padły na prawo i lewo. Natychmiast jednak okazało się, że tekst jest frontowo zaangażowany, ponieważ ofiarą dwubiegunowego postrzegania świata okazał się być, ukazany w fikcyjnej scence, polityk PO. Jakże to!? - krzyknęła natychmiast Kataryna – A gdzie Bartoszewski ze swoim „bydłem”?
Umysł frontowy wszystko postrzega jako element wojny. Jeśli czegoś w tekście zabrakło, jest to brak celowy - myślowy dół, w który powpadać mają przeciwnicy. A jeśli nawet dół ten istnieje sam z siebie, w sposób naturalny, to wszak każde naturalne ukształtowanie terenu trzeba taktycznie wykorzystać. Nazbiegało się więc frontowców i wykorzystują. Autor miota się po ziemi niczyjej, ostrzeliwany z obu stron, choć przyznać trzeba, że z jednej ściana ognia, z drugiej pojedyncze salwy.
Nic dziwnego, tym razem było o Kaczyńskim.
