Wanda Nowicka wraca do współpracy z Januszem Palikota, ale nie w jego objęcia, które okazały się zbyt męskie.
Męskość Ruchu Palikota polegała na tym, że mężczyźni w tej partii nie wytrzymali ciśnienia własnych słów i zobowiązań o parytecie płci w partii. Więc pozostało im tylko męskie towarzystwo.
Ta męskość Rozenków, Ryfińskich i Dębskich w życiu prywatnym może jest nie do podważenia, w polityce okazała się odpływem elektoratu kobiet i wskazaniami sondażów, iż słupki im opadły, zwiędły niejednokrotnie poniżej 5 proc., progu (cokolwiek pod tym rozumieć: próg Sejmu, bądź alkowy).
Na ratunek rzucił się RP Aleksander Kwaśniewski z Europą Plus, który w polityce okazał się dysfunkcyjny, a to z powodu nawrotów choroby filipińskiej. Niemniej to jest ten kierunek, który lewica musi obrać, bo lewa strona sceny politycznej pozostaje niezagospodarowana. Polska polityka kuleje z tego powodu i to poważnie. Jest niepełnosprawna, a często normalna inaczej.
Powrót do współpracy Nowickiej niczego nie gwarantuje Palikotowi, ale przynajmniej w Sejmie będzie miał głos o określonym nowoczesnym tembrze. Jak go wykorzysta, zależy od niego i od tego, jak nowy byt polityczny się sprofiluje.
Weekendowy Kongres to odzyskiwanie twarzy przez posłów Ruchu Palikota w ramach zjednoczenia lewicowej drobnicy. A że "nowa twarz" jest potrzebna, nikogo świadomego funkcjonowania polityki w tym kraju nie trzeba przekonywać. Polacy nie są aż tak konserwatywni, jak to wygląda w "układzie" dzisiejszego Sejmu, tylko dziwnie nie potrafią wyemancypować polityków lewicowych.
Palikot dostaje jeszcze jedną szansę, w tym nowoczesną kobietę Nowicką. Oby nie zmarnował jej kolejny raz, bo dotychczas ta męska świnia (świński ryj) brała w nim i jego otoczeniu przewagę.
