Dlaczego z jednej strony mamy mężczyzn, którzy gromkim głosem wrzeszczą: baba do dzieci i garów, jak by kobieta nie miała prawa do niczego innego, przekonujących jak to każda kobieta pragnie jedynie tego, żeby chłop na nią zapracował, a ona mogła spokojnie kolejnym dzieckiem się zajmować (o ile można mówić o spokoju przy dzieciach, no chyba że śpią). A z drugiej strony mamy tych, którzy koniecznie chcą każdą kobietę uszczęśliwić pracą zawodową, bo każda kobieta chce się przecież realizować dzięki karierze zawodowej...
A nie można choć raz normalnie przyjąć, że są kobiety, które chcą siedzieć w domu i zajmować się jedynie dziećmi i należy im się w związku z tym szacunek, jak również są kobiety, które chcą pracować i zarabiać pieniądze, dzielić się między pracę i dom, i tym też należy się szacunek?