Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak
1886
BLOG

Mistyfikacja

Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak Polityka Obserwuj notkę 7

Rządzący w III RP establishment oraz sprzyjające mu mainsreamowe media zdołali nam wmówić, że oto w 1989 roku komuniści pokojowo przekazali władzę na ręce demokratycznej opozycji. Ustrój PRL drogą ewolucji przeszedł w demokratyczne państwo prawa czyli Rzeczpospolitą. Tak wybrzmiewa dogmat założycielski pokomunistycznej Polski, taka jest wykładnia historii najnowszej w podręcznikach szkolnych. W ten mit zdołała uwierzyć znaczna część społeczeństwa, bezbronnego w starciu z gigantyczną maszynerią propagandy i jej strażników. Niestety, dokumenty zalegające w rosyjskich archiwach państwowych mówią, że nie do końca tak jest.

W latach 1991-1993, okresie względnej wolności w Rosji i czasie prezydentury Borysa Jelcyna, przebywał w swoim kraju Władimir Bukowski, sowiecki dysydent mieszkający na stałe w Wielkiej Brytanii. Miał on wgląd w akta Biura Politycznego KC KPZR, które potem utajniono na trzydzieści lat. Część tych dokumentów zążył jednak skopiować. Znalazły się one w jego książce "Moskiewski proces", która wywołała w Polsce burzę. Elita z tak zwanej "konstruktywnej opozycji" okrągłego stołu wraz z postępowymi mediami biły z siebie straszną pianę, gdyż to, co jest w tej książce rażąco narusza całą mitologię wokół której zbudowano III RP. Jako pierwszy podniósł larum generał Wojciech Jaruzelski, Konrad Wallenrod stanu wojennego, gdyż zamieszczone w książce dokumenty świadczą, że w 1981 roku Kreml nie zamierzał w Polsce interweniować, a co więcej - to sam szef WRON wielokrotnie o taką interwencję prosił!

 Zacznijmy po kolei. Osławiona na Zachodzie pieriejstrojkai polityka głasnostizostała opracowana w Moskwie już pod koniec lat 70. Przywódcy Kremla zdawali sobie sprawę, że nie utrzymają systemu w niezmienionej formie, więc wymyślili, że trzeba nieco poluzować śrubę. Inaczej utracą władzę. Kiedy umarł sekretarz KPZR, Konstantin Czernienko w 1985 roku, uznali, że nadszedł właściwy moment. Wybrano Michaiła Gorbaczowa, który dobrze prezentował się w zachodnich mediach, aby firmował owe "zmiękczenie systemu". Zachodnie elity były nim zachwycone a lewicowcy ze szwedzkiej akademii uhoronowali go nawet Pokojową Nagrodą Nobla! Gorbaczow uchodzi za reformatora, wręcz ze demokratę, bezkrwawo przeprowadził ZSRR ku "demokracji" i tak dalej. To zwyczajny mit. Kremlowscy włodarze chcieli poluzować system aby utrzymać władzę, jednak nie zdawali sobie sprawy, że go ostatecznie dobiją. I tak też się stało. Sprawy wymknęły się nieco spod kontroli. ZSRR w niezmienionej formie był już niemożliwy do uratowania: "gwiezdne wojny" Reagana, kosztowne utrzymywanie komunizmów na Kubie, w Angoli, Mozambiku i Nikaragui, spadek cen ropy naftowej w drugiej połowie lat 80., przerdzewiały aparat partyjny, ogromna korupcja. Wszystko to spowodowało zawalenie się "imperium zła". I nawet pieriejstrojka nie była lekarstwem. Jednak naiwny Zachód dał się nabrać, zresztą przez całe półwiecze Sowieci bawili się z Zachodem w kotka i myszkę. Natomiast upadek ZSRR śmiertelnie przeraził zachodnią lewicę i socjalistów, kremlowskich kolaborantów, kominternowców i agentów, dla których oznaczało to zachwianie pozycji i rodziło groźbę utraty władzy. Dziś ci ludzie bądź ich dzieci poobsiadali instytucje unijne i to co się dzieje w UE obecnie jest efektem wieloletniego procesu bodowania eurosocjalizmu opartego na biurokracji, miękkiej dyktaturze i politycznej poprawności.

 Skoro możnowładcy Kremla zobaczyli, że systemu już nie uratują, postanowili ratować siebie. Taka jest geneza procesu uwłaszczenia nomenklatury komunistycznej. We wszystkich krajach dawnego bloku sowieckiego, również w Polsce. W Rosji, w kraju, w którym z definicji nie było żadnego kapitału nagle pojawili się oligarchowie zarządzający bankami, fabrykami i wydobyciem surowców naturalnych. Ludzie Kremla przeszli z pozycji polityczno-ideologicznych na biznesowe. "Nawrócili" się na kapitalizm. W Polsce ta historia tyczy się towarzyszy z PZPR-SdRP-SLD.

 Tyle tytułem tła w najogólniejszym zarysie. Jak to się ma do Polski roku 1989? Okazuje się, że słynny Okrągły Stół był jedynie częścią szerszego scenariusza Moskwy. Kiedy na Kremlu, na krótko przed obradami PZPR z opozycją pojawił się Wojciech Jaruzelski, szef KPZR, Gorbaczow polecił mu "sprawować opiekę nad młodymi funkcjonariuszami partyjnymi, którzy dobrze rokują na przyszłość". Chodziło przede wszystkim o Kwaśniewskiego. Cała operacja była nadzorowana przez KGB a meldunki na bieżąco płynęły do Moskwy. To miała być taka polska wersja pieriestrojki.Jednak systemu już utrzymać się nie dało i posypał się w całej Europie Wschodniej i Środkowej. Tak więc nasi towarzysze - za przyzwoleniem opozycji: Mazowieckiego, Michnika, Kuronia i reszty - wzorując się na radzieckich nauczycielach, również przystąpili do urządzania się w nowych realiach. Na kanwie państwowych przedsiębiorstw zaczęto tworzyć spółki prywatne, które wysysały państwowe fundusze. Nagle, okazało się, że kiedy społeczeństwo ugina się pod  założeniami "planu Balcerowicza" i jego duża część nie może wydolić, dawny aparat i jego ludzie radzą sobie całkiem nieźle. Towarzysze z PZPR zamienili się w "demokratów" i biznesmenów. Wyrosły prawdziwe fortuny ludzi dawnego aparatu, którzy mieli dostęp do kapitału oraz całą sieć nieformalnych powiązań, które weszły do III RP nienaruszone.

 Tamte wydarzenia są genezą większości nieszczęść, których Polska doświadcza do dzisiaj. Tamten okres wykreował kapitalizm polityczny czyli oligarchiczny układ władzy i biznesu i zorganizowanej przestępczości. Wtedy to dawni esbecy i wysocy oficerowie milicji zaczęli tworzyć zręby polskiej mafii. Jarosław Sokołowski, pseudonim "Masa", zawodowy zabójca i świadek koronny w procesie mafii zeznał, że kiedy zaczął mówić o powiązanych z gangsterami politykach żaden prokurator nie chciał tego słuchać! "Masa" się śmiał, że tacy jak on to tylko "mafia trzepakowa", decydenci zaś są gdzie indziej. Natomiast dawni oprawcy z wymiaru sprawiedliwości: sędziowie i prokuratorzy, jak gdyby nigdy nic przeszli gładko do pracy w wolnej, podobno Polsce. Wszystko przy aprobacie, a nawet i współpracy dawnej opozycji. Wszelkie próby rozliczenia dawnego systemu zostały skutecznie utrącone. Zbyt wielu herosów peerelowskiej opozycji miało czerwone epizody w życiorysach. Więc nie można było dopuścić do dekomunizacji, gdyż błoto jakie by się wtedy wylało groziło ich zatopieniem. Weźmy choćby pierwszego z brzegu, "świętego" III RP - Jacka Kuronia. Nim wstąpił w szeregi opozycji aktywnie działał w stalinowskim Czerwonym Harcerstwie i PZPR. Podobnie jak Michnik i szereg innych. W tym kontekście przestaje dziwić, że zamiast komunistów rozliczyć, zerwać wszelkie z nimi porozumienia i nowe państwo budować na zdrowych zasadach, w Magdalence dochodziło do groteskowych scen, kiedy to zbrodniarz z MSW, Kiszczak i opozycjoniści, których tępił parę lat wcześniej - Mazowiecki, Wałęsa, Michnik - razem wychylają kieliszki z wódką, sprawiając wrażenie najlepszych przyjaciół. Szyderczy rechot historii, by nie rzec dosadniej. Dziś oprawcy są nietykalni, a ich ofiary nierzadko wegetują na marginesie życia społecznego.

 Taka jest alternatywna wersja historii, niewątpliwie bliższa prawdy niż oficjalne przekazy, które w kłamliwej Polsce zyskały już niemal miano prawd absolutnych. Polska nie przeszła od totalitaryzmu do demokracji. Przeszła od komunizmu do postkomunizmu. Komunizm upadł, ale tylko jako system, jako ideologia. Przetrwały stare struktury, gnijące układy, całe sieci mafijnych powiązań. Obrońcy tego przestępczego porządku, którzy zdominowali najbardziej opiniotwórcze media i politykę czują się świetnie. To ich Polska, stworzyli ją sami dla siebie, to ich prywatny dwór. Dlatego od dwudziestu jeden lat w polityce są te same twarze a wybory to farsa, która polega na tasowaniu tej samej, zużytej i popapranej talii kart. I to najbardziej rzutuje na polską codzienność.

 Ilu Polaków zdaje sobie sprawę czym jest na przykład taki znany u nas bank jak Millenium? Ilu wie, że to dawny BIG Bank Gdański, nomenklaturowa instytucja powiązana z Kottem, Belką i Kwaśniewskim, która brała udział w wielu złodziejskich operacjach uwłaszczenia początku lat 90.? Podobnymi przykładami można sypać jak z rękawa. Dziś dawni towarzysze i sekretarze są szanowanymi panami biznesmenami, dyrektorami i prezesami. Nieszczęście polega na tym, że choćby nawet pojawiły się jakieś siły odnowy, to rozliczenie dawnych nieprawości dziś staje się już niemożliwe. Zresztą, kto miałby wydawać wyroki, skoro dzisiejsi sędziowie to w znacznej mierze dawne sługusy reżimu? Więc taki Kiszczak może sobie spokojnie leżeć na egipskiej plaży - będąc na zwolnieniu lekarskim - podczas kiedy nad Wisłą z tego powodu odracza się rozprawę przeciw niemu. Mówienie o Polsce jako o państwie prawa to horrendum. Jednak elita i mainstream medialny pilnują nieustannie procesu robienia Polakom wody z mózgu. Jak widać, dość skutecznie.

 Ostatnio jeden z prokuratorów wojskowych zainicjował w mediach groteskową szopkę zwaną "próbą samobójczą". Jego szef, generał Krzysztof Parulski stoi za nim murem. Kim jest Parulski? Do Naczelnej Prokuratury Wojskowej wstąpił w... stanie wojennym, a potem szkolony był przez wywiad PRL na oficera politycznego. I taki człowiek stoi na czele wojskowego wymiaru sprawiedliwości w "demokratycznym państwie prawa". To absurd. Nie powinien być on ani generałem, ani tym bardziej szefem prokuratury. To tylko jeden z tysięcy przykładów. Taki jest efekt łagodnego przejścia od komuny do postkomuny, układania się z dawnym reżimem i budowania nowej rzeczywistości przy wódce. A społeczeństwo? Cóż ono znaczy. Przecież "nie dorosło do demokracji", jak to rzekł inny "święty i kanonizowany" III RP, Bronisław Geremek, "autorytet moralny" maistreamu.
 
 Istnieje cały wachlarz publikacji, wszechstronnie udomumentowanych, które dowodzą całej tej mistyfikacji okresu przemian. Jak choćby wspomniany już "Moskiewski proces" Władimira Bukowskiego, "Reglamentowana rewolucja" profesora Antoniego Dudka albo "Długie ramię Moskwy" doktora Sławomira Cenckiewicza. Znamienne, że rzecznicy postępowej elity, którzy zarzucają swym adwersarzom "prawicowe oszołomstwo" i "zoologiczny antykomunizm" nigdy nie zakwestionowali żadnego z faktów ukazanych w w/w publikacjach a także wielu innych książkach odsłaniających mroczną prawdę o III RP. Nie mogą, bo choćby wypluli z siebie płuca nie zakrzyczą nagiej prawdy. Oczywiście są rozmaici spece, którzy podważają prawdziwość archiwów, ale im dajmy spokój. Na idiotów nie ma żadnego lekarstwa. Z tego co mówi sam Bukowski, część archiwaliów leży w Polsce. Zapomnijmy jednak, że w najbliższej przyszłości ujrzą one światło dzienne. Nie po to SB paliła masowo teczki w 1990 roku, żeby teraz beneficjenci tej operacji pozwolili na upublicznianie jakichś niedobitków, których zniszczyć nie zdążono. 

 Łukasz Grysiak




 

Umiarkowany konserwatysta, bez dogmatyzmu. Antykomunista, wróg socjalizmu i lewicowej poprawności politycznej. Krytyk III RP jako państwa powstałego w sposób patologiczny. Wróg obecnej UE. Przeciwnik postrzegania i mierzenia rzeczywistości za pomocą schematycznych ram ideologicznych oraz teoretycznych dogmatów, niezależnie od ich zabarwienia. Pasjonat dziennikarstwa, historii i filmu a także muzyki rozrywkowej oraz podróży. Pisanie jest jedną z moich pasji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka