"Jednostkowe przypadki nie mogą rzutować na całokształt obrazu Armii Krajowej.." - w tak insynuacyjny sposób profesor historii, minister Kancelari Prezydenta RP T.Nałęcz, "bronił" polskich racji w rozmowie na temat filmu "Nasze matki, nasi ojcowie".
Przekaz był typowy dla prof. Nałęcza - ślizga manipulacja, okraszona wyreżyserowanymi "rozterkami intelektualnymi", podkreślanymi charakterystycznym postękiwaniem. Zaznaczył on przy tym, że widział trailery filmu - czyli mam prawo założyć, że musiał zwrócić uwagę na szczególnie bulwersujący "jednostkowy przypadek" zatrzymania pociągu z Żydami.... (zwłaszcza jeżeli człowiek się publicznie wypowiada w tym temacie).
Mój Ojciec był żołnierzem AK okręgu "NÓW", więc pozwolę sobie nie owijając w bawełnę, skierować "publicystyczne słowo" do historyka Nałęcza:
Podaj Pan JEDEN "jednostkowy przypadek" zatrzymania przez AK transportu Żydów i skierowania go dalej, do obozu na śmierć! Jeżeli takiego przypadku nie ma - to STUL RYJ DWORSKI KUNDLU! Mówię to, jako polski oficer i syn AK-owca.
"Twarz" która ubliża pamięci narodowych bohaterów jest dla mnie "Ryjem", a styl uprawiania polityki polegający na podnoszeniu nogi tam, gdzie każe Pan, nazywam DWORSKIM KUNDLIZMEM (dodatkowo dla pezetperowskiego aparatczyka nie ma najmniejszego znaczenia, kto w danym momencie jest tym Panem..).
Mam prawo do takiej oceny, czy może to DK Nałęcz ma rację, a AK wysyłała Żydów na śmierć?
Oczywiście "w jednostkowych przypadkach", jakich obraz widzieliśmy w tym filmie...
Czy to My Polacy jesteśmy potomkami AK-owców, czytaj "patologicznych antysemitów", czy to kosmopolita Nałęcz "certyfikując" wystękane niedomówienia łże, jak pies.... ?
W tak fundamentalnych kwestiach, jak odpowiedzialność Narodu przed Historią, ten kto w jakikolwiek sposób podtrzymuje "gadzinowe" insynuację przeciwko własnym Bohaterom, jest dla mnie pozbawiony prawa honorowego. Armia Krajowa byłą regularnym podziemnym wojskiem, częścią Wojska Polskiego w okupowanym kraju - z sądami i całą państwową infrastrukturą. Szanujmy się!