Jak słyszę, na skutek doniesienia (o przestępstwie? o wykroczeniu? o niepokojącym zjawisku? o zielonych ludzikach?) policja BEZ PYTANIA GOSPODARZY O ZGODĘ wkroczyła do BIURA POSELSKIEGO eurodeputowanego Marka Jurka w Poznaniu. Przyczyną miało być wywieszenie przez z okien biura sztandarów z Krzyżem Jegiellońskim (logo Prawicy Rzeczypospolitej). Dla wyjaśnienia: okna biura poselskiego Marka Jurka wychodzą na Plac Wolności, tuż ponad miejscem, w którym ustawiono scenę KODziarzy. A wszystko to działo się równolegle z wczorajszą manifestacją KODu. Sztandary z krzyżem wydały się komuś (komu?) niepokojące i sprawę zgłosił policji, a policja skwapliwie zaczęła ją wyjaśniać.
Tym niemniej uczciwie stwierdzić należy, że poza samym wtargnięciem do biura poselskiego policja była uprzejma i twierdziła, że wchodzi do pomieszczeń biura, bo takie ma polecenie służbowe. Ze zrozumieniem przyjęła też tłumaczenie, że sztandary zostały wywieszone w dzień uroczystych obchodów 1050-lecia Chrztu Polski (trzeba wiedzieć, że abp Stanisław Gądecki zaapelował do mieszkańców Poznania, aby w tym dniu oflagować swoje domy).
Najbardziej w tym wszystkim bawi mnie głoszenie przez KODziarzy, że demokracja jest zagrożona.
I na koniec: wiadomość powyższą opieram na zasłyszanej z dobrego źródła relacji. Doprecyzowanie mają przynieść interpelacja deputowanego i zapewne jakieś oświadczenie szefa biura poselskiego.
