AFORYZMY - autor Zygmunt Jan Prusiński
Wybacz mi te kolory o których śnię intymnie, wypuściłem kilka balonów z twoim imieniem.
Zielone oczy – jej, niebieskie oczy – moje, to wystarczy przejść noce razem.
Spełniły się powroty, odżyły innowacje - względy uczuć z obu stron, i zasiew pogodny i czuły.
Obwieszam na drzewach Miłość Tysiąclecia; mam klucz podarowany od niej pozłacany z twardego kruszcu.
Zagraj mi delikatnie krzyk miłości - za zasłoną Penelopa naga a słowa pęcznieją, rozkwit układa zadośćuczynienie.
Tyle wobec i w zamierzeniu, kameralnie i scenicznie wystąpimy w intymnym teatrze, niezmiernie gościnni.
Dzwony miejskie sygnał podadzą, złotą noc zamówisz by zlot erotyków poznać z ukochanym.
Dzisiaj jesteś inna zupełnie jakbyś powstała z rajskiej jabłoni, a przy tobie grajek - poeta.
I była przełęcz roztańczona w Kotlinie Kłodzkiej, sadziłaś w trawie namacalny dzień narodzin.
Stary rozdział skruszył oswojone kąty, tajemnicza etiuda wyszła spod ludzkich parasoli.
Stopiła się mgła w całości wytworna pani, zadźwięczała w jabłoniach iście wolna jak przestrzeń.
Wczorajszy dzień zatrzymał dźwięk pośród innych dźwięków, ale ten był szczególny bo moralny.