Niedawno pojawił się film - "Solidarni 2010." Szukamy teraz, znaczy, kot nie szuka, inni szukają, plam na życiorysie wypowiadających się w nim osób. Okolicznościami hańbiącymi, wykluczającymi z grona ludzi przyzwoitych i mających prawo wypowiadać się de publicis są dziś:
- bycie reżyserem (bo mówi innym, co robić, nie tak jak pp. Kutz ,Wajda, Lipińska)
- bycie aktorem (bo mówi tylko, co mu każą, sam własnych poglądów nie ma, inaczej niż np. pp Fedorowicz czy Olbrychski), a w szczególności:
- bycie aktorem grającym sympatyczną postać w popularnej telenoweli, bo mówi, co mu każą, a w dodatku hołota mu wierzy (nie tak, jak np. p. Dodzie)
- bycie politykiem lokalnym PiSu, tu wyjaśnień nie trzeba (bycie politykiem innej opcji nobilituje).
Poza konkursem, bo chwilowo wśród interwiewowanych przez filmowców nie stwirdzono, znalazło się:
- bycie uczonym, (bo się sieje nienawiść pseudonaukowym bełkotem, inaczej niż Magdalena Środa)
- bycie artystą (bo się sieje nienawiść grafomanią, inaczej niż Gretkowska, Figurski, Wojewódzki)
Dodatkowo każda z tych postaci ma brzydkie plamy w życiorysie(*), na przykład:
- przegrała proces o zniesławienie lub alimenty
- nie myje nóg
- jest z prowincji
- była nagradzana przed 1989 r
- jest skazana nieprawomocnym wyrokiem
(*) Na to, że będziemy teraz szukać plam w życiorysie osób wypowiadających się w filmie zwracały już uwagę saloonowe (copyright by PannaWodzianna) Wernyhory. Przykład znajdzie czytelnik tutaj
(**) Kocisku się cos majaczy, że PiSowi i jego czołowym postaciom zarzucano "politykę haków" i szukanie, czym to splamili się przeciwnicy. Ujawnienie takich informacji było dowodem zdziczenia obyczajów i nieposzanowania prywatności. I w ogóle. koszmarem nocnym.
Przylinkowany przez kota niniejszego bloga materiał z GW mógłby się wydać takim "hakowym kompromatem." Nic bardziej błędnego. Tu chodzi o prawdę. O oczyszczenie życia publicznego z ludzi, którzy wypowiadają się choć nie mają do tego prawa. I jeszcze raz o prawdę.
Bo "prawda was wyzwoli"
Miau!
Post scriptum
Dwie domowe papugi zażądały właśnie od Pani prawa głosu, a przynajmniej poparcia kandydatury JarKacza. I dwórch moherowych beretów. Kot oczywiście dalej nie głosuje.
KNB