kot-bloga kot-bloga
64
BLOG

Kot i plan. Plan i kot

kot-bloga kot-bloga Polityka Obserwuj notkę 5

Jaki plan? Zagospodarowania przestrzennego, oczywiście. Kot niniejszego bloga zauważył, że w powodzi notek o tym, kto jest winny przerwanym wałom i jakim idiotą trzeba być, by budować na polderze zginęła ważna sprawa. Właśnie dotycząca planowania przestrzennego. Czytelnikom nie wtajemniczonym (6 stopień, kielnia w klapie) kot tłumaczy: otóż plan to jest taki dokument, w którym gmina zaznacza na mapce, co, gdzie i jak wolno budować.  Planiki takie powinny mieć też powiaty, województa i Rzeczpospolita, ale mniejsza z tym.

Z tymi planami rzecz jest taka: każda gmina ma obowiązek sporządzić. Ba, data, do której ma to uczynić jest "zafiksowana" w ustawie. Tyle, że  planowanie przestrzenne łączy się z wysiłkiem (cudzym, więc do przełknięcia) oraz wydatkami i to znacznymi.

Stąd od wielu już lat, jak zbliża się termin ustawowy do sporządzenia planów stada samorządowców biegną do parlamentu i skowyczą, że gminy im zbankrutują przez te plany właśnie, bo takie drogie. I co robi parlamet? Otóż nasi patres conscripti litują się nad ciężką dolą gminy i okazują miłosierdzie, przesuwając termin.

Skutek? Pół Polski nie ma planów zagospodarowania, czego skutki widać gołym okiem.

 

Miau!!!

kot-bloga
O mnie kot-bloga

Wściekły (trzeci, nie uwzględniony przez Schrödingera stan, w którym może być kot z wiadomego eksperymentu)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka