kot-bloga kot-bloga
21
BLOG

Dwie sprawy

kot-bloga kot-bloga Polityka Obserwuj notkę 0

Kot niniejszego bloga ze smutkiem słucha relacji o próbie zagłodzenia na śmierć Włoszki, której jedyną przewiną jest to, że pozostaje w stanie śpiączki. Nie chce kocisko pisać, co myśli o sądzie, który, zapewne z najlepszymi w świecie intencjami, dał na to zgodę. Nie napisać banału, choćby o tym, co wybrukowane jest zacnymi zamiarami, byłoby trudno. Zresztą, inni już się tą stroną sprawy zajęli.

Kot niniejszego bloga zwrócił uwagę na coś innego. Oto we Włoszech nie tylko obywatele mają w tej sprawie wyrobiony pogląd i usiłują go bronić. Owszem, w sprawie światopoglądowej głos zabrał rząd i parlament, a także prezydent republiki. Ci pierwsi próbują uratować nieprzytomną pacjentkę przed śmiercią głodową, ten ostatni uważa, że sąd na prośbę ojca powinien pozwolić jej odejść. I jedni i drudzy działają w ramach przyznanych im uprawnień. Per fas. Dokonują przy tym wyboru moralnego, który nie przysparza popularności wśród wyborców. A przecież mogli inaczej. Mogli powiedzieć, że sąd orzekł, prawo jest takie, oni są oczywiście moralnie przeciw, ale jako urzędnicy państwowi nic nie mogą zrobić poza zapewnieniem realizacji prawa do, zagwarantowanej wyrokiem sądu, śmierci głodowej.

Kilka miesięcy temu przed wyborem moralnym stanął minister Rządu Rzeczpospolitej. Chodziło o to, czy należy zapewnić możliwość przerwania ciąży czternastolatce, której związek z rówieśnikiem zaowocował, jak to dawniej mówiono "kłopotem." Ów minister, dokonując dość karkołomnej wykładni przepisów uznał, że dziewczynka padła ofiarą czynu zabronionego, a zatem obowiązkiem Państwa Polskiego jest znalezienie specjalisty, który wykona stosowny "zabieg." Kilku lekarzy odmówiło przeprowadzenia aborcji, sama młoda matka wyrażała wolę utrzymania ciąży. Wola dziecka w tym akurat przypadku miała znikome znaczenie. Dorośli wiedzieli lepiej. Minister zdrowia stosownego specjalistę jednak znalazł.

Dlaczego kot przypomina tę sprawę? Bo w pewnym sensie podobna do włoskiej. Wydawałoby się, że i rozstrzygnięcie podobne - minister zdrowia zastosował przepisy tak, by umożliwić przerwanie ciąży. Widać jest pro-choice i w tym duchu dokonywał wykładni. Otóź nie. Urzędnik, o którym mowa cały czas podkreślał swoją przynależność do Kościoła Katolickiego, który, jak wiadomo, aborcji jest przeciwny. Jednocześnie ten sam urzędnik twierdził, że jest związany ustawą, więc nie mógł inaczej postąpić i dlatego sumienie ma czyste.

Minister ów, inaczej niż jego włoscy koledzy, uznał, że w tym fachu przekonania się nie liczą. Liczy się natomiast utrzymanie przy władzy?

Czy to znaczy, że włoscy politycy są bardziej etyczni? Tego kot niniejszego bloga nie wie. Myśli raczej, że w ojczyźnie Dantego nawet politycy znają "Boską komedię." W jednym z kręgów piekieł siedzą, o ile kocisko pamięta, urzędnicy, którzy jak Poncjusz Piłat, dla świętego spokoju lub kariery nie wykazali się odwagą cywilną...

Sapienti sat

kot-bloga
O mnie kot-bloga

Wściekły (trzeci, nie uwzględniony przez Schrödingera stan, w którym może być kot z wiadomego eksperymentu)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka