Niesalonowy KoT Niesalonowy KoT
235
BLOG

List do Francis.de. Konserwatyzm.

Niesalonowy KoT Niesalonowy KoT Polityka Obserwuj notkę 3

Panie Franciszku (?),

Na wstępie zaznaczam: jestem konserwatystą, dlatego też będę z panem polemizował. Nie "pomimo, że", ale właśnie "dlatego, też". Spora część konserwatystów reprezentuje pogląd, wyrażony zresztą w zasadach Kościoła Rzymskokatolickiego, że nieumiejętnych należy pouczać. Należy się, wraz z dostosowaniem do sytuacji społecznej, wziąć za wyjaśnianie pewnych zagadnień. Zatem: obalam tezę z samego początku pańskiego wywodu na temat konserwatyzmu, sugerując już na samym wstępie przejrzenie dokładniej publicystyki konserwatywnej. Znajdzie tam pan zdecydowanie więcej rozsądku, niż w pismach uchodzących za konserwatywne, ale mogące co najwyżej aspirować do określeń antykomunistycznych, patriotycznych, z narodowymi byłbym ostrożnym - bo niektórym mogłoby się, błędnie, skojarzyć z narodową demokracją, ruchem opartym na dość rozsądkowym podejściu do Polski (a owe pisemka patriotyczne bliższe są raczej idei piłsudczykowskiej, obcej idei narodowodemokratycznej). Gdy zapozna się pan z tymi wszystkimi tekstami, lepiej zrozumie Pan, idee konserwatywne. Niniejszym tekstem pozwolę sobie jedynie odpowiedzieć na niektóre Pańskie, postawione w tekście "Lot nad konserwatywnym gniazdem" tezy (?).

(1) "dlaczego konserwatyści porzucili stroje z lnu (poniekąd zbawiennej rośliny)?". W zasadzie na tym etapie mógłbym zakończyć jakiekolwiek wyjaśnienia, bo gołym okiem widać, że niestety nie ma Pan najmniejszej wiedzy w dziedzinie, o której się wypowiada. Możnaby rzec: zamiast lecieć nad gniazdem, i patrzeć na nie kątem oka, powinien był się pan zatrzymać (konserwatyści są osobami, a obracam się w środowisku konserwatywnym, stosunkowo bardzo gościnnymi i uprzejmymi w przeciwieństwie do rozpowszechnionego, chamskiego, ale niezwykle postępowego "dej, [ka], eee, no". Konserwatyzm NIE WYKLUCZA zmian. Sprzeciwia się radykalizmowi (pierwsze zdziwienie, prawda, proszę Pana?), sprzeciwia się rewolucjom, dla nas POSTĘP NIE JEST CELEM SAMYM W SOBIE. Zmiany powinny się dokonywać rozsądnie, ewolucyjnie, zgodnie z oczywistymi, normalnymi zasadami.

(2) "Konserwatyści stale przypominają (...) tłum, który przyszedł z widłami i pochodniami po kobietę, którą oskarżono o uprawianie czarów. Bo czym różni się współczesny tłum organizujący nagonkę na gejów, wyzywających ich od homosiów (...)?". Pomijam całe retoryczne wyczyny... nie wiedziałem, że określenie 'homoś' jest obraźliwe, jest radosnym, wesołkowatym (ang. gay) określeniem na homoseksualistę. Jeżeli kogoś obraża takie określenie, no cóż, dla mnie określanie mnie "faszystą" przez środowiska zbliżone do ruchu gejowskiego też obraża (co gorsze - jest absolutnie nieprawdziwe), co w żaden sposób niestety środowiska tego nie powstrzymuje, zgodnie zresztą z orwellowskim "ignorancja jest siłą".

(3) "Postępem jest również traktowanie par homoseksualnych tak samo jak pary heteroseksualne. Związek dwóch ludzi jest związkiem i nie powinniśmy stwarzać nikomu przeszkód. Dlaczego konserwatyści stwarzają? Pewnie dlatego, że nadal są osadzeni w czasach biblijnych, kiedy to społeczeństwa wyrażały przekonanie, że najważniejsze jest posiadanie potomstwa, które zapewniało przetrwanie społeczności. Jednakże przy milionowych liczbach to nie ma już żadnego znaczenia.". Po pierwsze, dalej nie wiem, PO CO TEN POSTĘP Z GEJAMI (nie homoseksualistami, proszę pamiętać). Jakie daje korzyści? Czy daje to jakieś korzyści materialne? No, nie oszukujmy się, nie. Czy - dajmy na to - uspokaja "nastroje społeczne"? No, nie oszukujmy się, nie. Nawet podgrzewa. Czy daje owe potomstwo? No, nie oszukujmy się, nie. Co więcej, dlaczego o parze heteroseksualnej, która nie może dać społeczeństwu dzieci możemy powiedzieć, że jest chora - a o związku homoseksualnym nie możemy? Czy to jest uczciwe, czy to jest "równe traktowanie"? Nie, można nawet powiedzieć, że dzisiaj homoseksualizm jest pod ścisłą ochroną, a wygłoszenie tezy, że się uznaje coś za chorobę, coś nienaturalnego jest dopuszczalne co najwyżej gdzieś na wsi, w zdroworozsądkowym środowisku. Taki postęp, który w zasadzie niczego nie niesie (jeśli ktoś potrzebuje dla wyrażenia "uczuć" jakiegoś papierka, to... no cóż, nie świadczy to szczególnie dobrze).

Dodam jednak, że osobiście małżeństwa państwowe - jako konserwatysta - byłbym gotów usunąć, na rzecz sankcjonowania takich spraw wyłącznie przez wspólnoty religijne.

(4) "Konserwatyści z jednej strony oburzają się, że jakiś ateista twierdzi, iż krzyż zawieszony w instytucji państwowej obraża jego uczucia, a z drugiej strony sami uważają, że homoseksualiści, pokazujący się w miejscach publicznych, obrażają ich uczucia.". Znaczy, porównuje Pan - fakt - nagiego Jezusa Chrystusa na krzyżu, do manifestacji równie nagich (specjalnie prowokujących) "wesołków"? Znak równości? Jest Pan pewien? No, takiego porównania to bym się nie spodziewał, trudno tutaj dyskutować - nawet chcąc - z takimi stwierdzeniami.

(5) "jeśli dzięki metodzie in vitro rodzi się człowiek, to jest to dobre, i jeśli dwóch ludzi chce ze sobą żyć i sami się na to godzą, to to także jest dobre. Wszyscy powinni być traktowani równo. Konserwatyzm nie dopuszcza takiej możliwości. Ludzie o innej orientacji seksualnej są traktowani jak margines, który powinien istnieć wyłącznie w podziemiu. Czym zawinili? Niczym, bo przecież nikomu nie robią krzywdy.". Oczywiście, ma Pan rację! Żaden homoseksualista nie jest problemem - homoseksualista "lubi" z mężczyznami i... już. Robi to w domku, tak jak w domku (czy tam w hotelu, czy gdzie kto to lubi robić) robią to hetero. Nie traktuje się ich jak margines, poza ruchem gejowskim, który robi z nich wariatów w dziwnych ciuszkach. Wielu homoseksualistów to zwyczajni ludzie, normalnie pracujący, normalnie działający. Geje robią z nich jednak afiszującą sie hołotę, która rzekomo walczy o ich uprawnienia, chcąc jeszcze RÓWNOŚCI (Równości? Z osobami będącymi mniej wrażliwymi, nie rozumiejącymi?!). Najgorszą robotę w dziedzinie zrozumienia homoseksualizmu robią wszystkie parady. Jeśli ktoś tego nie rozumie, ten nie rozumie - z całym szacunkiem, i przepraszam za autorytatywny ton, za który mnie Pan i Pańscy koledzy możliwe, że zlinczują - podstawowych zasad ludzkiego rozumowania. Jak pokazują w telewizji, że homoseksualista to zrobiony na kobietę, prawie nagi facet, a potem dziecko przyjeżdża do co mniej kumatych (opierających się na telewizji i temu, co podsuwają działacze gejowscy) rodziców i powie im, że jest homoseksualistą to jest jeszcze trudniej, niż byłoby normalnie.

  Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłem podejście moje i sporej grupy konserwatywnej (chociaż, można powiedzieć, jestem z tych bardziej umiarkowanych). Zachęcałem do czytania o konserwatyzmie - polecam zatem rozmaite pisemka monarchistyczne, konserwatyzm.pl, niektóre publikacje także Ośrodka Myśli Politycznej. W razie wątpliwości, proszę się nie krępować, postaram się możliwie jasno odpowiedzieć Panu, czym jest konserwatyzm, by więcej nie opowiadał Pan stereotypowych, nieprzemyślanych, a miejscami - niestety - dość głupich opinii.

Z poważaniem,
Niesalonowy KoT

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka