kreditor kreditor
153
BLOG

Nieoczekiwany dar losu dla Zbigniewa Ćwiąkalskiego

kreditor kreditor Polityka Obserwuj notkę 8

Ćwiąklaski poleciał niewątpliwie wbrew własnej woli. Copyrighterzy pracujący dla Donka doszli do przekonania, że  poniedziałkowe występy gościnne w TV byłego już ministra sprowadzą najdotklliwszą dla peruwiańskiego marzyciela plagę w postaci niższych słupków. A do tego nie można za żadną cenę dopuścić. Dlatego noc z poniedziałku na wtorek sprowadziła na Ćwiąkalskiego olśnienie, które można rozpatrywać w kategoriach objawienia Lutrowi sławetnych tez (co nota bene nastąpiło - jak sam Luter twierdził - podczas pobytu w wychodku). Oto jego postawienie się do dyspozcyji peruwiańczyka, które jeszcze w poniedziałek, miało być całkowicie bezsensownym rozwiązaniem, stało się we wtorek rano krokiem  oczywistym.

Paradoksalnie, samobój Pazika, który sprowadził na Ćwiąkalskiego to nocne olśnienie ,powinien ten ostatni potraktować jako nieoczekiwany dar losu, za który po wsze czasy winien być wdzięczny - może nie Pazikowi, ale tak ogólnie. Ćwiąkalski jest  bowiem klasycznym przykładem przedziwnego zjawiska, które często dotyka znanych prawników a polega na robieniu z siebie głupka tylko dlatego, że piastuje się eksponowane medialnie stanowisko. Nie jestem w stanie ustalić etiologii tej przypadłości, ale objawy są zawsze takie same. Mamy do czynienia z prawnikiem, najczęściej dysponującym tytułem profesorskim, który jest specjalistą w swojej dziedzinie ogólnie respektowanym w środowisku, który ma w swoim dorobku setki publikacji, którego głos liczy się w poważnych dyskusjach prawniczych, którego opinie znaczą dużo i dlatego kosztują dużo. I nagle taki prawnik zostaje - dajmy na to -  ministrem sprawiedliwości. I w tym momencie zaczyna mu odbijać. Opowiada głupoty w telewizji, ośmiesza się robiąc konferencję z laptopem poprzednika, swoim głównym celem czyni vendettę wobec tegoż i nie zauważa, że z poważanego, niezależnego specjalisty w swojej dziedzinie staje się żałosną marionetką w rękach władzy, z której korzysta się dopóki to się opłaca a jak przestaje się opłacać, wywala się na śmietnik.

To jest właśnie kazus Ćwiąkalskiego. Inny przykład - Marek Safjan. Był naprawdę dobrym cywilistą a potem został Prezesem TK. Dziś jest kolesiem, który nie bardzo ma co robić, który prawie nie publikuje i którego głównym zajęciem jest wyczekiwanie na zaproszenie do TVN albo Janiny Paradowskiej w TOK FM, żeby swym profesorskim tonem wygłosić te same antypisowskie komunały. Żal mi faceta - naprawdę. Dalsze przykłady - Hołda, Rzepliński, Filar. Stępnia nie liczę, bo to żaden specjalista ani autorytet prawniczy. Zastanawiam się, co sprawia, że taki właśnie Ćwiąkalski, adwokat z dochodową praktyką, uznany w nauce przedstawiciel doktryny prawa karnego postanawia poświęcić swój wizerunek neutralnego specjalisty dla stanowiska, które jest mniej dochodowe i które w końcu doprawdza go do śmiesznego końca na dywaniku osobnika pokroju peruwiańczyka a ten koniec jest zadekretowany przez kilku kolesi od PRu.

Nie wiem, czy chodzi  tu o władzę, czy o magię szklanego okienka, ale kazus Ćwiąkalskiego powinien stanowić poważne ostrzeżenie dla prawniczych autorytetów  czym grozi zabawa w politykę. Z drugiej strony ten kazus umacnia mnie tylko w szacunku dla tych, którzy się oparli. Znam takich, którym proponowano ministerialne stanowiska, których chciano wstawiać na listy wyborcze w wyborach do senatu, ale oni odmawiali. Nie chcieli rozmieniać na drobne swojego autorytetu prawniczego i naukowego a dziś to bardzo procentuje. Ich wiarygodność jako niezależnych specjalistów umocniła się i dlatego cieszą się zaufaniem biznesu, ale także polityków, którzy wiedzą że czasem warto zwrócić się o opinię do niezależnego profesora prawa.

Współczuję Ćwiąkalskiemu, ale ta dymisja to dla niego dar losu. Wróci do swojej praktyki, wróci na uczelnię i za jakiś czas znowu będzie po prostu profesorem Ćwiąkalskim, świetnym krakowskim adwokatem. Będzie robił to co potrafi i na czym zbudował swój autorytet prawniczy. Będzie, jeśli starczy mu rozsądku. Jeśli nie - skończy jak Marek Safjan a wtedy będę mu jeszcze bardziej współczuł.

 

kreditor
O mnie kreditor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka