kreditor kreditor
137
BLOG

Kaczyński: wóz albo przewóz

kreditor kreditor Polityka Obserwuj notkę 22

Kaczyński jest jednym z najwybitniejszych polityków swojego pokolenia i paradoksalnie - jednym z najbardziej nieudolnych. W wierzeniach większości plemion prymitywnych istnieje taki motyw jak bezpośredni - fizyczny - związek władcy z dobrobytem całej społeczności. Kiedy władca jest słaby - nieurodzaj dotyka wszystkich. Dzisiaj Kaczyński jest bardzo słaby, zmiażdżony przez śmierć ukochanego brata, zmuszony do ciągłego sprawowania opieki nad chorą matką. Wszystkie cechy, które oddalają go od sukcesu w polityce, obecnie nabrzmiały do granic możliwości: nieufność, pryncypialność, brak luzu, nieumiejętność odnalezienia się w "telekracji", otaczanie się współpracownikami typu "BMW". Nie neguję jego moralnego prawa do walki o prawdę o Smoleńsku i tej walce z całego serca kibicuję. Ale trzeba sobie zadać pytanie, czego dzisiaj chce Jarosław: walczyć o władzę, czy poświęcić się wyjaśnianiu tragedii. Jeśli tego pierwszego, to pora nacisnąć na hamulec i zawrócić z drogi obranej po wyborach. Nie trzeba być wybitnym obserwatorem życia politycznego, żeby wiedzieć, że to donikąd nie prowadzi.

 

Nie kupuję argumentów typu: "trzeba się przygotować na kolejne kadencje Tuska", "trzeba to przetrwać". Polska nie ma to czasu i nie może sobie pozwolić na marnowanie przez kolejne lata cywilizacyjnych szans. Jeśli ktoś nie odsunie tych ludzi od władzy, to czeka nas w najlepszym razie kolejna kadencja wegetacji. Na "wrodzoną mądrość narodu" nie ma co liczyć. Jesteśmy społeczeństwem kompletnych idiotów, którzy swoje wybory polityczne traktują z taką samą doniosłością jak wybór rodzaju papieru toaletowego w supermarkecie. A na dodatek wmówiono nam, że tylko jeden rodzaj tegoż zapewni nam niebiańskie doznania i jesteśmy gotowi obić szwagrowi pysk przy wódce w obronie tego poglądu.

 

Dlatego trzeba za wszelką cenę wyeliminować z życia publicznego ludzi, których apetyt na władzę jest wprost niepohamowany i którzy - na razie miękko - usiłują wypchnąć z dyskursu publicznego wszystkich myślących inaczej. Uścisk Tuska z Putinem w Smoleńsku nie był - jak widać - przypadkowy. Nasz premier ewidentnie czuje miętę do Batiuszki Wołodii i skrycie podziwia sposób, w jaki rządzi się u naszego wschodniego sąsiada. Jak daleko jest nam do partii "Jedna Rosja" - bezwolnego konglomeratu pozbawionego jakiegokolwiek programu politycznego i służącego utrzymywaniu pozorów demokracji partyjnej? Jak daleko jest nam do młodzieżówki "Nasi" - rozwrzeszczanej gówniarzerii odzianej w koszulki z Putinem i organizującej "wesołe happeningi" (np. palenie nieprawomyślnych książek albo obnoszenie kukły - prostytutki z maską przeciwnika władzy). Czy nie tym jest właśnie "akcja krzyż"? Jak daleko jest nam do koncesjonowanej opozycji? Czy nie tym będzie w istocie partia Palikota? Pokaz dobrego batiuszki, który karze złych bojarów przed kamerami mieliśmy już dzisiaj przy okazji "spotkania premiera z przedstawicielami OFE". I wreszcie, jak daleko jest nam do sytuacji, gdy wszystkie telewizje są tubą propagandową władzy? Nie istnieją już żadne, ale to żadne ośrodki wpływu na sprawy publiczne, które nie byłyby w rękach PO i to jest prawdziwe zagrożenie dla demokracji. PiS rządząc, miał przeciwko sobie niemal wszystkie media i wpływowe grupy społeczne. A kto patrzy dziś na ręce Tuskowi?

 

Dlatego, jeśli Jarosław Kaczyński chce się skupić na Smoleńsku, to Bóg z nim, ale jest jeszcze Polska i to jest kwestia od Smoleńska ważniejsza.

 

Trzeba być naiwnym albo cynicznym, żeby twierdzić, że strategia z kampanii była błędem. Była strzałem w dziesiątkę a mogła być początkiem marszu po władzę. Jakie to ma znaczenie, czy "Kaczyński taki jest naprawdę", albo "czy naprawdę się zmienił". Wszystko, co daje głos kochających medialną papkę idiotów, jest dobre, bo pozwala wygrać wybory. Pora zrozumieć, że jest przekaz dla ciemnoty i są konkrety, gdy się rządzi. Pora się przystosować. Dlatego nie można mieć do Tuska pretensji, że karmi nas PR-ową papką. Pretensje dotyczą konkretów, których nie ma. Jest tylko władza dla niej samej. Jeśli ciemnota woli Kaczyńskiego w okularach i przemawiającego "do przyjaciół Rosjan" - to OK, niech nosi te cholerne okulary. Jeśli ciemnota nie chce już słuchać o Smoleńsku - choć w kwietniu zalewała się łzami i defilowała przed trumnami Pierwszej Pary - to dobrze - nie mówmy o katastrofie. Zdobądźmy władzę i narzędzia do wyjaśnienia co się zdarzyło. Jeżeli ciemnota woli Poncyliusza od Błaszczaka - co mnie wcale nie dziwi - to po co drażnić małpę tym nieszczęsnym Błaszczakiem? Liczy się skuteczność. Z PR-owcami Tuska nie wygra się nigdy merytorycznej dyskusji, tak jak nie przekona się ciemniaka, że lepiej obejrzeć "Casablankę" niż "Taniec z gwiazdami".

Jeżeli Kaczyński nie przestawi się na optykę skuteczności, to nie ma cienia szansy na odebranie władzy Platformie. A pamiętajmy, że przeciwko sobie PiS ma media, środowisko akademickie, prawnicze, lekarskie, artystów i wszystkich, których ciemniaki oglądają w telewizji, marząc o lepszym życiu. Mam nadzieję, że Kaczyński w końcu podejmie walkę polityczną na takich warunkach, jakie są, bo inne nie będą. I mam nadzieję, że nie nastąpi to, gdy będzie już za późno.

kreditor
O mnie kreditor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka