Niniejsza notka stanowi rozwinięcie mojej poprzedniej notki, w której postawiłem wstępną hipotezę, że wybory zostały sfałszowane.
Podstawą oskarżeń o fałszerstwa wyborcze przypadku ostatnich wyborów do sejmików wojewódzkich były:
- zaskakująco duży odsetek głosów nieważnych (blisko 18% vs. 12% w 2006 i w 2010 roku)
- zaskakująco duży wzrost notowań PSL
- niewytłumaczalna różnica pomiędzy wynikami exit polls a wynikami głosowania w przypadku PiS (minus 4,7%) i PSL (plus 6,7%).
Wynik wyborów można sfałszować generalnie na dwa sposoby:
1) Obniżając wynik konkurencji poprzez unieważnianie jej głosów, np. poprzez dostawianie krzyżyków, albo po prostu nieuczciwe liczenie (zaliczanie głosu ważnego do nieważnych).
2) Sztuczne zwiększając liczbę głosów na wybraną listę - na przykład dosypując do urny odpowiednio wypełnione karty, albo kupując głosy metodą "rotacyjną", względnie zmuszając do odpowiedniego głosowania pewne grupy wyborców (np. w domach opieki albo garnizonach wojskowych).
Pierwsza metoda skutkuje zwiększeniem udziału głosów nieważnych w ogólnej puli oddanych głosów. Druga metoda powoduje sztuczne zwiększenie frekwencji wyborczej.
Partia, która ewentualnie dokonała tych fałszerstw wyborczych powinna mieć wynik dodatnio skorelowany zarówno z udziałem głosów nieważnych jak i frekwencją wyborczą.
W celu weryfikacji w/w hipotezy obliczyłem współczynniki korelacji Pearsona dla dynamiki wyników z 2014 r. (w stosunku do 2010 roku) dla 82 okręgów wyborczych (tj. 82 par danych; 3 okręgi z woj. podlaskiego trzeba było wykluczyć z obliczeń z powodu zmiany granic okręgów). Badanie dynamiki a nie danych w ujęciu statycznym w założeniu miało wyeliminować zakłócenia wywołane specyfiką regionalną.
Wyniki są następujące:
Dla 82 okręgów (bez podlaskiego, z Białymstokiem)
|
2014/2010
|
korelacja ∆ nieważne/ ∆ PiS
|
0.06
|
korelacja ∆ nieważne/ ∆ PO
|
0.13
|
korelacja ∆ nieważne/ ∆ PSL
|
0.50
|
korelacja ∆ frekwencji / ∆ PIS
|
-0.17
|
korelacja ∆ frekwencji / ∆ PO
|
-0.03
|
korelacja ∆ frekwencji / ∆ PSL
|
-0.01
|
W/w wyniki w zasadzie wykazują brak korelacji pomiędzy badanymi zmiennymi, poza jedną: istnieje średnio silna korelacja dodatnia pomiędzy zmianą udziału głosów nieważnych a zmianą wyniku PSL. Innymi słowy, im bardziej rósł udział głosów nieważnych w stosunku do 2010, tym bardziej poprawiało swój wynik PSL. Jednak samym unieważnianiem głosów konkurencji nie dałoby się tak wywindować wyniku PSL, jak to miało miejsce w ostatnich wyborach. Musiałoby nastąpić także zwiększanie frekwencji, a poziom korelacji tego nie potwierdził.
Po namyśle uznałem, że badanie korelacji samej dynamiki w celu wykrycia ew. fałszerstw jest niewystarczające. Opiera się ono bowiem cichym założeniu, że wyniki z 2010 r. były rzetelne a z 2014 r. zniekształcone. Tymczasem jeśli nieprawidłowości (np. zwiększanie frekwencji) w wyborach miały miejsce już w 2010 roku (a pojawiały się takie opinie), może wystąpić brak korelacji dynamiki. W związku z tym postanowiłem wykonać powyższe badanie w ujęciu statycznym (osobno dla 2010 r. i 2014 r.). Wyniki są następujące:
Dla wszystkich okręgów
|
2010 (87 par danych)
|
2014 (85 par danych)
|
korelacja nieważne / PiS
|
-0.19
|
-0.37
|
korelacja nieważne / PO
|
-0.53
|
-0.44
|
korelacja nieważne / PSL
|
0.65
|
0.61
|
korelacja frekwencja / PIS
|
0.23
|
0.29
|
korelacja frekwencja / PO
|
-0.63
|
-0.68
|
korelacja frekwencja / PSL
|
0.72
|
0.71
|
W oczy rzuca się stabilność wyników dla 2010 i 2014 w przypadku 3 największych partii. Wyniki PSL mają silną dodatnią korelację zarówno z udziałem głosów nieważnych jak i frekwencją. PiS nieco zyskuje przy zwiększonej frekwencji, za to traci w przypadku, gdy wyborcy częściej marnują głosy. PO zyskuje przy niższej frekwencji jak i wtedy, gdy wyborcy rzadziej marnują głosy.
Jak widać, wskaźniki PSL pasują do obrazu partii mogącej korzystać na dwóch sposobach domniemanego fałszowania wyborów.
Oczywiście wystąpienie korelacji nie musi oznaczać zależności; może to być tylko oznaka koincydencji. Poza tym wartości w/w wskaźników można wytłumaczyć przyczynami naturalnymi. Oto PO to partia "młodych, wykształconych, z wielkich miast" i tam odnosi najlepsze wyniki; tam też jest najmniejszy odsetek nieważnych głosów, bo lepiej wykształceni wiedzą, jak prawidłowo wypełniać karty do głosowania. Nie dziwi więc ujemna korelacja wyniku PO z poziomem głosów nieważnych. PiS lepsze wyniki odnosi na wschodzie kraju, gdzie jest też wyższa frekwencja, stąd (słaba) dodatnia korelacja wyników tej partii z wysokością frekwencji. Gorzej wykształceni wyborcy PiS rzekomo nie potrafią wypełniać kart, co (niby) potwierdza odpowiedni współczynnik.
W przypadku PSL pojawiają się jednak niewytłumaczalne anomalie. Im bardziej zapadła prowincja, tym liczniej wyborcy gromadzą się przy urnach, najczęściej oczywiście po to, by zagłosować na PSL. Wielu z tych ludzi oddaje nieważne głosy, ale, o dziwo, nie dotyczy to wyborców PSL. Chłopi biją na głowę wyborców innych partii pod względem zdolności prawidłowego stawiania krzyżyków. Inni marnują głosy, chłopi - nie.
Żarty na bok. Trudno wytłumaczyć przyczynami naturalnymi, dlaczego rozrzut głosów nieważnych w okręgach waha się od 6,3% do 27%. Przykładowo, czym różnią się wyborcy okręgu 2 w Wielkopolsce (Kalisz i okolice) od wyborców okręgu 1 na Podkarpaciu (Rzeszów i okolice), by oddawać 2 razy więcej głosów nieważnych (26% vs 13%)?
Tak samo trudno wytłumaczyć rozrzut frekwencji w okręgach od 36% (Wrocław) do 57% (okręg 4 w Kieleckiem). Jeśli frekwencja jest przejawem troski o dobro wspólne, to chapeau bas przed Polską lokalną. Bardziej prozaicznych wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy może jednak być masowe „poprawianie” wyników głosowania w miejscach, gdzie diabeł mówi dobranoc...
Powyższe wskaźniki, poparte wynikami exit poll Ipsosu, sugerują, że co najmniej od 2010 roku wybory do sejmików są fałszowane na polskiej prowincji w niewyobrażalnej wręcz skali.