Barbara Kamińska Barbara Kamińska
34
BLOG

Prezydent, który dba o ceny

Barbara Kamińska Barbara Kamińska Polityka Obserwuj notkę 0

Zamiast debaty oglądałam zapewne w telewizji komedię. Coś jak „Dzień świra”, taki śmiech przez łzy. Rozśmieszyły mnie – a jednocześnie trochę przeraziły – niektóre wypowiedzi kandydatów na prezydenta.

Okazało się bowiem, że prezydent powinien wpływać na wysokość cen, nie musimy podnosić wieku emerytalnego ponieważ ominął nas światowy kryzys gospodarczy, a aby poprawić stosunki Polski z Białorusią, mamy rozmawiać z Moskwą. Tak ciekawe pomysły mają kandydaci na prezydenta. Przyjrzyjmy się im nieco bliżej.

Komorowski: dla każdego coś miłego

Chwalił się podwyżkami dla nauczycieli, schetynówkami, orlikami. Najpierw twierdził o tym, że nie ma Polski solidarnej i liberalnej, że solidarność trzeba budować na fundamencie wolności, by mówić za chwilę o wyrównywaniu szans, podnoszeniu pensji, i, o ile dobrze pamiętam, również zwiększeniu zasiłków. Jemu zatem dedykuję cytat z Miltona Friedmana, który można znaleźć w tak lubianej przez marszałka Wikipedii. Cytat jest następujący „A society that puts equality before freedom will get neither. A society that puts freedom before equality will get a high degree of both.”

Na pytanie czy w związku z trudną sytuacją i kryzysem należy podnieść wiek emerytalny, Bronisław Komorowski odpowiedział, że „Polska tego problemu nie ma”. Bo udało nam się uniknąć kryzysu, bo jesteśmy zieloną wyspą, itd. Czy według marszałka stan polskiego systemu emerytalnego jest związany tylko z tym, czy jest kryzys czy nie? Chciałabym poznać sposób rozumowania, który doprowadził do tego wniosku. Oraz odpowiedź, skoro system jest taki świetny, czemu Komorowski na stronie Test-wyborczy.Pl zaznaczył, że chce jego reformy? I jak reformować system bez podnoszenia wieku emerytalnego? Za chwilę kandydat na prezydenta zaskoczył mnie jeszcze zabawniejszą wypowiedzią. Otóż według Komorowskiego „nie ma sensu straszyć Polaków koniecznością oszczędzania”. Tak, tak, Greków też nie straszyli...

Odnośnie do polityki zagranicznej, Komorowski stwierdził, że „nie można zgadywać, czego chcą od Polski wielcy tego świata”, podkreślił koniecznosć pojednania i istotę członkostwa Polski w Unii Europejskiej.

W kwestii in vitro powiedział, że jest ostatnią osobą, która odebrałaby nadzieję parom, które nie mogą mieć dzieci. Dodał, że o tym, czy stosować in vitro czy nie, każdy powinien rozstrzygnąć w swoim sumieniu.

Kaczyński: państwo dla słabych

W podsumowaniu debaty Jarosław Kaczyński powiedział, że chce być prezydentem wszystkich grup społecznych. „Chcę dbać o prawa pracy, o wieś, żeby ceny były właściwe”, mówił. Przyznał też, że nie chce żeby Polska była krajem, „gdzie każdy sobie rzepkę skrobie” wspomniał też, że nie chce sytuacji, w której „kto silniejszy ten rządzi”. Czyżby to była zapowiedź protekcjonizmu gospodarczego?
 

Kaczyński przypomniał, że do kryzysu nie doszło dzięki obniżkom podatków Gilowskiej (hmm, rzekomo). Na pytanie o stosunek do podnoszenia wieku emerytalnego powiedział, że prywatyzacja jest niebezpieczna dla polskich emerytów. Jak dla mnie, to zbyt duży skrót myślowy, nie wiem co premier miał na myśli. Co do przywilejów emerytalnych, Kaczyński zapowiedział, że chce ich utrzymania.
 

Jako prezydent, Kaczyński zamierza „wspierać polski kapitalizm”: przede wszystkim ułatwić zakładanie przedsiębiorstw. W debacie podkreślił, że potrzebujemy zachodnich inwestycji i że musimy dbać o polskie interesy (wspomniał tu problem związany z przeniesieniem produkcji Fiata Pandy z Polski do Włoch).
 

W kwestii polityki zagranicznej podkreślił, że „nie powinniśmy mylić poklepywania po plecach z rzeczywistym znaczeniem w polityce”. Również stawia na naszą obecność w Unii Europejskiej. Oraz na konieczność rozmów z Moskwą w sprawach naszych nienajlepszych, mówiąc delikatnie, stosunków z Białorusią. Trochę opadła mi szczęka, gdy usłyszałam ten pomysł.
 

Jeśli zaś chodzi o kwestię stosunku do in vitro, dociskany przez Monikę Olejnik pytaniem czy jest za czy przeciw, Kaczyński odpowiedział „jestem katolikiem”. Czyli odpowiedź jest jasna.
 

Ocena

Zarówno Kaczyński jak i Komorowski nie uciekli od oklepanych fraz o ważności Unii Europejskiej, konieczności pojednania i kompromisu. Nie uniknęli też wpadek wymienionych przeze mnie na początku. Wydaje się, że Kaczyński wypadł spokojniej i dostojniej. Postawił przy tym na socjalizm. Komorowski zaś sprawiał wrażenie, że chce być jednocześnie liberałem i socjalistą. Żaden jednak nie zdobył w moim odczuciu znaczącej przewagi nad przeciwnikiem. Jak dla mnie: remis. Czekamy na dogrywkę.


PS. Cytaty mogą być niedokładne, notowałam w pośpiechu, no i nie oglądałam od początku ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka