Krytyczno-cyniczny Krytyczno-cyniczny
350
BLOG

Panaceum na głupotę.

Krytyczno-cyniczny Krytyczno-cyniczny Polityka Obserwuj notkę 0

Przedwczoraj weszła w życie ustawa antynikotynowa. Muszę powiedzieć wprost, że jestem jej zagorzałym przeciwnikiem. I już nie dlatego, że samemu mi się zdarza czasem zapalić. Chodzi raczej o to, że mój ukochany rząd próbuje uszczęśliwiać naród na siłę skretyniałymi przepisami.

Dlaczego skretyniałymi? Już mówię.

Pierwsza sprawa - wysokość mandatu. Za palenie w miejscu użyteczności publicznej grozi mi 500zł mandatu. Całkiem sporo, trzeba przyznać. Ale jak ktoś opływa w kasę, to jakoś to zdzierży. Dla nieco biedniejszych są inne rozrywki. Picie w miejscu użyteczności publicznej - 100zł mandatu. Już lepiej prawda? Zapruj się, obywatelu, w szkole czy szpitalu. To nie takie drogie, a zabawa przednia. Dla biedoty też jest rozrywka: zaśmiecanie miejsca użyteczności publicznej - 50zł mandatu. Możesz, towarzyszu, klocka na przystanku posadzić za marne grosze, a ubaw po pachy. A teraz już serio - mandat za palenie jest absurdalnie wysoki. Jak rozumiem, rząd chce w ten sposób wspomóc "fundusze emerytalne" policjantów, którym nie tak dawno MON kazał wykręcać co drugą świetlówkę na komisariatach. Co za bzdura... 

Druga sprawa - skoro mój kochany rząd tak martwi się moim zdrowiem, gorąco polecam wprowadzenie kartek na alkohol i żywność. W ten sposób, będzie można sprawić, że żaden obywatel nie popadnie w alkoholizm czy nie nabawi się otyłości. Proste i genialne. Ale pójdźmy dalej - proponuję również wycofanie z użytku samochodów o napędzie spalinowym oraz zakaz sprzedaży produktów spożywczych zawierających konserwanty. Dziękuję za uwagę. Na koniec dodam tylko - niech się rząd odwali od mojego zdrowia, skoro miesiąc w miesiąć zdziera ze mnie bandycką składkę na NFZ. Ale, ale... czy chodzi tu tylko o zdrowie palących?

I dochodzimy tu do sprawy trzeciej - bierni palacze. Ci stękający biedacy, w obronie których uchwalono te głupkowate przepisy, nie zdają sobie sprawy chyba, że bardziej im szkodzą spaliny wdychane na ulicy, niż palenie (nawet już nie bierne, lecz czynne). Nie wiedzą chyba również, jak niszczą wątrobę słodziki z napojów gazowanych, jak cholesterol skacze po spożyciu jaj, czy też jak krzywi się kręgosłup przy braku odpowiedniego łóżka czy fotela. Dlaczego więc ci wszyscy stękacze nie narzekają na te i inne kwestie? A już wiem. Dlatego, że taki stękacz jeździ samochodem, chleje tanie napoje (na Pepsi przeciętny obywatel Polski raczej rzadko sobie pozwala), lubi sobie wtrąbić jajecznicę i nie zamierza wydawać kasy na fikuśne, terapeutyczne łóżka czy fotele. Wnerwia mnie taka podwójna moralność. Przed wejściem w życie ustawy, taki pieniacz mógł mnie po ludzku pozwać, że go truję, a ja mógłbym sędzinie udowodnić, że ów pieniacz jest tylko pieniaczem i o swoim zdrowiu nie ma pojęcia. Teraz jednak na straży takich ludzi stanął rząd. Państwo strażnikiem narodu! Nic, tylko pociąć się ze szczęścia. 

Sprawą czwartą chciałbym zakończyć. To do niej właśnie odwołuje się tytuł notki. Chodzi o tzw. lokale gastronomiczno-rozrywkowe, czyli, tak po ludzku - o knajpy i kawiarnie. W świetle nowych przepisów, mogą być one albo wyłącznie dla niepalących, albo muszą mieć odpowiednio wydzieloną i wentylowaną palarnię. Pominę już wyświechtany (choć prawdziwy) argument, że jak komuś nie pasuje lokal, to może sobie iść do innego, a czy można wewnątrz palić czy nie, to sprawa właściciela. Mniejsza już o to, choć zgadzam się z tym w całej rozciągłości, bo skoro właściciel wpuszcza do swojego lokalu palaczy i pozwala im palić, to najwyraźniej mu się to opłaca i nic państwu do tego. Chciałbym zwrócić uwagę na coś innego. Otóż, proszę państwa, coś takiego jak "klub" nie jest już miejscem użyteczności publicznej. Tak więc nowa ustawa klubów nie dotyczy. Co to jest klub? To coś takiego, gdzie nie każdy może wejść, bo potrzebna jest opłata za wstęp bądź karta członkowska. 

Mając zatem na uwadze powyższe i będąc zagorzałym przeciwnikiem głupoty, namawiam gorąco wszystkich właścicieli "lokalów gastronomiczno-rozrywkowych" - ludzie, przemianujcie się na kluby i zróbcie wejściówki za 10 groszy! Państwo Wam będzie mogło co najwyżej pogrozić paluszkiem, a premier tylko zmarszczy brwi, pochrząka i będzie musiał, zgodnie z prawem, odpuścić. Na każdą głupotę jest rada. Nie bez powodu mówi się, że "Polak potrafi". Z kretynizmem, wbrew pozorom, jest walczyć dość łatwo. 

EDYCJA: Przepraszam, zapomniałem oczywiście dodać, że oprócz haraczu dla NFZ płacę również za akcyzę. Tak więc łaskawie uprasza się szanownych adwersarzy o nie wyciąganie argumentu, ile to NFZ traci pieniędzy na leczenie palaczy. Miejcie pretensje do rządu, że akcyzą nie wspomaga publicznej (tfu!) służby zdrowia. 

 

Uprzedzam solidarnie, że będę masakrował wszelkie objawy głupoty w sposób tak kulturalny i do bólu logiczny, że żaden cenzor mnie nie tknie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka