Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna
89
BLOG

Ostrowska: Zagłada, miłość i patos

Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna Kultura Obserwuj notkę 2

Epizody z Auschwitz to eksperymentalna seria komiksów historycznych dotyczących kompleksu obozowego Auschwitz. Każdy „odcinek” będzie dotyczył jednego wątku z historii „największego i najstraszniejszego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady w okupowanej Polsce”. Wydawca i autorzy mają na celu wzbogacenie historii dotyczącej okresu Zagłady w Polsce. Przede wszystkim jednak chcą skoncentrować się na młodych czytelnikach, którym można przekazać wiedzę w bardziej przystępny sposób.

Wszystkie komiksy mają się opierać na relacjach byłych więźniów w konfrontacji z badaniami historycznymi, oczywiście we współpracy z Muzeum Auschwitz-Birkenau. Cel jest zatem wyjątkowo szczytny. Pytanie tylko czy tworzenie takiej serii ma sens, i czy rzeczywiście będzie ona w jakikolwiek sposób oddziaływała na pokolenia młodych ludzi?

Komiks a ideologia

Hasło: komiks i Zagłada automatycznie uruchamia skojarzenie z największym rysunkowym dziełem Arta Spiegelmana, Mausem. Zarówno twórcy Epizodów, jak i wydawca również odwołują się do tej tradycji w dość zaskakujący sposób. Pozwolę sobie zacytować:

Po licznych próbach przedstawienia historii Holokaustu w komiksie – by wspomnieć tu choćby literackiego „Mausa” Spiegelmana – nadszedł czas na KOMIKS HISTORYCZNY O AUSCHWITZ, w którym przekaz historyczny wolny jest od ideologicznego zacietrzewienia i szkodliwych stereotypów.

Po raz kolejny zatem rozpoczynamy od przywołania dyskusji i „awantur o pamięć”, którymi społeczeństwo polskie winno już być zmęczone. W tym krótkim fragmencie widoczna jest ignorancja autorów w stosunku do jednej z najważniejszych współczesnych narracji o Zagładzie, którą każdy już, bądź co bądź, zaakceptował. MausArta Speigelaman jest, był i będzie doskonałym przykładem istnienia i funkcjonowania dyskursu postholocaustowego, który jest naszpikowany popkulturą (podobnie jak komiksowa forma literacka, która z popu właśnie się wywodzi). Z drugiej strony Maus to właśnie komiks historyczny, oparty na relacji byłego więźnia, w podwójnym sensie biograficzny (biografia Władka Spiegelmana oraz autobiografia jego syna Arta), który również stawia sobie za cel prawdę historyczną. Ideologicznego zacietrzewienia i stereotypów, szczególnie dotyczących zwierząt, nie będę starała się tłumaczyć, bo w XXI wieku to chyba zbyteczne. Wystarczy jedynie wspomnieć, że pierwsza „próbka” Mausaukazała się w dużej antologii niezależnego komiksu amerykańskiego, której to motywem przewodnim była zamiana ludzi w zwierzęta. Nie tylko Polaków w świnie…

Wracając do ideologii. Najczęściej powtarzającym się motywem graficznym w komiksie Nowakowskiego i Gałka jest czerwony trójkąt, oznaczający więźniów politycznych. To oni dominują przynajmniej w pierwszej części całej serii (w drugiej śmiem ryzykować, że będzie podobnie, ponieważ dotyczy ona rotmistrza Pileckiego, o którego toczyły się spory nawet w Parlamencie Europejskim). Podobnie tzw. czerwone trójkąty dominują w pamięci postholocaustowej w Polsce. To ich narracja jest najważniejsza i obowiązująca, co automatycznie konotuje chociażby najbardziej kuriozalne spory o wagę cierpienia w postaci chociażby „sprawy krzyży na oświęcimskim żwirowisku”. Trzecia część serii będzie koncentrowała się na historii męczeństwa ojca Kolbego - symbolu chrześcijańskiej miłości bliźniego. W tej sytuacji trudno odmówić sobie wrażenia, że dominujący w tych publikacjach staje się polski dyskurs patriotyczny, co automatycznie prowadzi do hierarchizacji ofiar, w konsekwencji do przemilczania pewnych kwestii i zaciemniania historii.

Mala i Edek

Pierwszy to serii pod tytułem Miłość w cieniu Zagłady opisuje historię Mali i Edka, która jest czymś w rodzaju „auschwitzkiej legendy”. Jest to historia, którą opowiadają prawie wszyscy przewodnicy Muzeum, ma pokazać, że w zdegenerowanym świecie obozu był jednak czas na miłość. Z jednej strony, takie ujęcie tematu umożliwia ukazanie obozu koncentracyjnego, jako miejsca, w którym oprócz piekła bywało jeszcze życie. Tego w komiksie na szczęście nie brakuje. Znajdziemy tu sceny z alkoholem, handel, romanse, powszechne złodziejstwo, które stanowiły podstawowy element istnienia każdego obozu. W powszechnej pamięci są jednak dość często pomijane ze względu na „szacunek do ofiar”, co stanowi czystą hipokryzję i naiwność kolejnych pokoleń tzw. strażników pamięci (pewne tematy są do zaakceptowania, pewne nie. Tak jak można coraz częściej pokazywać „picie wódki” przez więźniów, tak np. homoseksualne ofiary Auschwitz Birkenau nadal pozostają w sferze tabu).

Z drugiej strony historia relacji i ucieczki Żydówki i Polaka stanowi „pamięciowe status quo” w stosunkach polsko- żydowskich z okresu II Wojny Światowej. Mimo tragicznego rozwiązania takie auschwitzkie love story działa na odbiorcę jak balsam. Możliwe, że również zwalnia z odpowiedzialności za pamięć np. o „czarnych kartach polskiej historii” (szmalcownicy, denuncjacje, stodoły, antysemityzm etc.). W końcu historia uczucia Polaka-patrioty do Żydówki przekonuje, iż antysemityzm w Polsce nie mógł być aż tak mocny, bo przecież… Edek zakochał się w Mali i chciał uratować jej życie. Naiwne. Koniec, kropka.

Sama postać Mali i jej śmierci obrosła w legendę. W związku z tym, historia ucieczki tej dwójki więźniów z obozu stała się czymś w rodzaju baśni o królewiczu i pięknej królewnie, którym nie za bardzo sprzyjała atmosfera miejsca, w którym się znajdowali. Mala w komiksie jest oczywiście piękną i odważną kobietą, która wyróżnia się na tle innych więźniarek. Przede wszystkim jest chyba jedyną nazwaną żydowską postacią w pierwszym epizodzie. Z drugiej strony jako jedyna z kobiet ma atrybuty „tradycyjnej kobiecości” (włosy, rumianą twarz, uśmiech i zgrabną figurę), co nie tylko tłumaczy czytelnikowi, dlaczego w ogóle Edek „na nią spojrzał”, lecz także wyciąga jej postać z tłumu. Tak mocny kontrast obecny jedynie w rysunkowych postaciach kobiet jest zastanawiający i wpisuje się w ogólny nurt pozbawiania więźniów obozowych ich cielesności. Tylko Mala wygląda „atrakcyjnie” na tle innych więźniarek. Reszta utraciła swoją kobiecość, co zgodnie z tradycją oznacza utratę tożsamości.

Wbrew powielanemu przez komiks stereotypowi kobiety starały się zachować swój dobry wygląd, wspomina o tym m.in. Zofia Posmysz. W swoich tekstach pisuje ogrom starań w utrzymaniu czystości zarówno ciała, jak i ubioru. Wspomina również, że bardzo często to właśnie te czynności pozwalały więźniarce przetrwać i, mówiąc już nieco pompatycznie, zachować człowieczeństwo.

Zarówno kobiety, jak i mężczyźni, którzy byli zepchnięci do roli litej masy starali się przeciwstawić oprawcom i walczyli również o swoje ciało. Jeśli istniało w obozie ciało, istniał również sex… ale to już w polskim dyskursie postholocaustowym jest tajemnica.

Estetycznie komiks zawodzi na pełnej linii. Autorzy prawdopodobnie starali się skorzystać z dwóch technik „przedstawienia”. Najpierw powstały rysunki, które w konsekwencji poddano wręcz dramatycznej obróbce „photoshopowej”. Nie mam zielonego pojęcia, czy celem było jak najdokładniejsze odwzorowanie rzeczywistości, czy raczej chodziło o stworzenie lekko „przebajerowanej” formalnie, kolorowej historyjki, w której w scenie finalnej Mala przypomina waleczną dziewczynę Thorgala – Aaricę. W każdym razie już sama warstwa wizualna pozostawia wiele do życzenia. Niby komiks historyczny z bardzo poważnym przesłaniem edukacyjnym i ideologicznym, a jednak wizualnie z pieprzykiem rodem z serii o superbohaterach. To połączenie razi i odstrasza. Myślę, że będzie atrakcyjne jedynie na grupy zachodnich turystów, którzy mają ochotę przywieść sobie jakiś mały „gadżecik”, tym bardziej w formie „auschwitzkiego komiksu”. Na moje oko wszystkie postacie są płaskie, jednowymiarowe i jakby odwzorowane. Artystyczny sznyt i coś w rodzaju własnego stylu, tak ważnego w tej sztuce plastycznej gdzieś umknął.

Moim skromnym zdaniem seria komiksowa duetu Gałek i Nowakowski poniesie porażkę. Być może skorzysta z tej oferty kilka szkół albo przeczyta to kilku ekspertów Holocaust Studies. Ogólny cel dotarcia do młodzieży nie zostanie prawdopodobnie osiągnięty, bo patriotycznie, ideologicznie naszpikowany (nawet) komiks nikogo nie przekona. Wręcz odstraszy, w szczególności młodych ludzi, którzy (mam nadzieję) już wiedzą, że w Auschwitz ginęli nie tylko Polacy.

Epizody charakteryzują się patosem i całkowicie odcinają się od popkultury, z której, jak już wcześniej wspomniałam, czerpią przede wszystkim gatunkowo. Następuje zatem narracyjny zgrzyt, gdyż w pewnym momencie czytelnik ma wrażanie, że bardziej na miejscu byłoby czytać o tym z książki. Z komiksu chyba nie wypada.

Proponowałabym zacząć zatem od Mausa- po bożemu.

Joanna Ostrowska

--
Recenzja ukazała się na witrynie www.krytykapolityczna.pl.

Krytyka Polityczna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura