Niektórzy fachowcy od wyborów twierdzą, że na sondaże nie ma co zwracać uwagi, bo i tak zdecydują wybory. Jest to stwierdzenie niewątpliwie słuszne. Jednak mój były student, aktualnie doktoryzujący się socjolog twierdzi, że sondaże są w miarę prawdziwe i pokazujące aktualne trendy, ale trzeba brać na nie małą poprawkę. Jaką? Otóż jeśli chodzi o preferencje wyborcze to PiSowi i Kaczyńskiemu należy dodać od 5 do 7 procent i tyleż samo odjąć Komorowskiemu i PO. Dlaczego? Ano dlatego, że wielu ankietowanych nie mówi prawdy, ponieważ w dalszym ciągu przyznanie się do PiSu i Kaczyńskiego jest niezbyt trendy i szczególnie w młodym pokoleniu obciachowe.
Jest to chyba prawdą. Mój znajomy z podwrocławskiej wsi, człowiek inteligentny i wykształcony, jest zagorzałym zwolennikiem PiSu. Opowiadał kiedyś, że miał telefon w sprawie preferencji wyborczych, w czasie poprzednich wyborów parlamentarnych. Nie dał konkretnej odpowiedzi. Twierdzi, że bał się dowcipu kolegów. Ja myślę, że chyba wstydził się przyznać, że jest za PiSem. Jeżeli mój były student ma rację, to aktualnie sytuacja wyborcza jest remisowa. Nawet z lekkim wskazaniem na Kaczyńskiego.
Dodatkowo sztaby wyborcze robią swoje badania. Są to badania uczciwe, bez żadnego picu. Wiadomo, od opinii ludzi zależy strategia wyborcza. Cóż nam w takim razie mówią sondaże. Ano to, że Platforma boi się wyniku wyborów. Że nie są tacy pewni swego. Dlatego D. Tusk ruszył z odsieczą, wtykając Kaczyńskiemu, że wykorzystuje tragedię smoleńską. Ze smyczy spuszczono Palikota i Nowaka, którzy obrzydliwie zaatakowali kandydata PiSu. Schetyna dwoi się i troi tłumacząc o obłudzie Kaczyńskiego i demaskując jego fałsz. Czekam na kolejne furiatyczne ataki sztabu kandydata Bronka i „życzliwe” (A.Wajda) telewizje. Ciekawe, czy mój były student ma rację. Myślę, że tak.
Mieszkam we Wrocławiu. Bywało, że malowałem krasnale na murach w stanie wojennym. Taki mój wkład w upadek komuny. ha ha
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka